MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziwolągi do likwidacji, mieszkańcy się nie liczą

Jacek Drost
Im urząd bliżej ludzi, tym lepiej - uważa Henryk Kupczak z Żywca
Im urząd bliżej ludzi, tym lepiej - uważa Henryk Kupczak z Żywca fot. jacek Drost
Na podpis premiera Donalda Tuska czeka poprawiony statut Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Znajduje się w nim zapis o likwidacji delegatur Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej i Częstochowie.

Dla mieszkańców obu subregionów oznacza to jedno - w sprawie odwołań od decyzji powiatowych inspektoratów oraz tych, gdzie województwo jest organem pierwszej instancji, będą musieli jeździć do Katowic.

- Jesteśmy jedynym województwem w kraju, który posiada delegatury. Dlatego te dziwolągi będą powoli likwidowane. Trudno dokładnie powiedzieć, kiedy to się stanie - nie owija w bawełnę Małgorzata Mazur, śląski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach.

Pracownicy obu delegatur od jakiegoś czasu czuli pismo nosem. W Częstochowie placówka nie ma już kierownika, odeszła część pracowników. W Bielsku-Białej pracuje pięć osób i jedna na umowę zlecenie. Urzędnicy nie chcą komentować decyzji. Narzekają jedynie, że nikt z nimi nie rozmawia, o wszystkim dowiadują się pocztą pantoflową. Według nich, likwidacja delegatury skończy się tym, że formalności trzeba będzie załatwiać o wiele dłużej niż do tej pory.

W ubiegłym roku bielska delegatura wydała ponad pół tysiąca rozstrzygnięć dotyczących często złożonych spraw. Zdarzało się, że jakaś decyzja wymagała kilkakrotnych wyjazdów, by zobaczyć inwestycje, niejednokrotnie skomplikowane pod względem technicznym czy też prawnym. Większość decyzji została podjęta w II instancji, a więc w wyniku postępowań odwoławczych od decyzji powiatowych inspektorów budowlanych. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zaskarżono blisko sto rozstrzygnięć. Do tego trzeba dodać rozpatrzenie wielu skarg mieszkańców i kontroli stanu technicznego obiektów, wykonanych na wniosek właścicieli indywidualnych lub urzędów.

- Likwidacja delegatury w niewielkim stopniu utrudni mieszkańcom życie. Wiele spraw można załatwić pocztą. Mamy też samochody służbowe, inspektorzy mogą jechać w teren - mówi Mazur. Przyznaje, że ma problem, co zrobić z pracownikami - ludźmi z dużym doświadczeniem, dobrymi specjalistami.

- Nie wykluczam, że powstanie jakieś biuro, które nie będzie przyjmowało petentów, a jedynie wykonywało zlecone przez nas zadania - mówi Mazur.

Wicestarosta bielski, Mirosław Szemla, podkreśla, że mieszkańców nie interesuje kto za co odpowiada i jakie są kompetencje poszczególnych urzędów.

- Ludzie chcą szybko załatwić swoje sprawy. Likwidacja delegatury może sprawić, że będą mieli z tym problemy - podkreśla Szemla.

Zdaniem Henryka Kupczaka z Żywca, im urząd jest bliżej ludzi, tym lepiej.

Ponad pięćset

Ponad 500 rozstrzygnięć wydała bielska delegatura w ubiegłym roku. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zaskarżono ponad 80 rozstrzygnięć, z których 20 zakończyło się negatywnymi dla inspektoratu wyrokami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni