Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurowybory 2014. Olbrycht: Bezpieczeństwo Polski zależy od Śląska. I o to trzeba walczyć

Jan Olbrycht
Doktor Jan Olbrycht przez ostatnie dwie kadencje zasiada w Parlamencie Europejskim, gdzie zajmuje się m.in. problematyką miast
Doktor Jan Olbrycht przez ostatnie dwie kadencje zasiada w Parlamencie Europejskim, gdzie zajmuje się m.in. problematyką miast facebook/janolbrycht
Ze śląskim posłem do Parlamentu Europejskiego w Brukseli, doktorem Janem Olbrychtem, rozmawia Barbara Kubica.

W jakich barwach jawi się panu przyszłość polskiego węgla?
To nie tylko kwestia czysto gospodarcza, dziś to kwestia polityczna i w skali Polski, i w skali Europy. Gdy dyskutujemy o polskim węglu, to dyskutujemy o dywersyfikacji źródeł energii, mówimy o tym, że istnieje konieczność posiadania własnych źródeł energetycznych. Wiemy, że w naszym przypadku takim zasobem jest węgiel, dlatego też trzeba absolutnie o niego walczyć. To jest nie tylko kwestia walki na rynkach międzynarodowych o zbyt, ale także walka o niezaostrzanie kryteriów dotyczących emisji CO2, bo to może doprowadzić do potężnych kłopotów. Istnieje wreszcie trzeci element, który musimy wziąć pod uwagę, by węgiel miał przyszłość. Konieczna jest praca nad nowymi technologiami, dotyczącymi między innymi tak zwanego czystego węgla, na co przeznacza się pieniądze europejskie. Do tego dochodzą jeszcze miejsca pracy.

To także kwestia społeczna. Dziś kłopoty ma spółka zatrudniająca 55 tysięcy ludzi.
Zgodzę się, choć wolałbym określenie, że polski węgiel to wciąż kwestia gospodarcza, ale ze skutkami społecznymi. Gdyby węglowe spółki w Polsce były w dobrej kondycji, to nie byłoby problemów społecznych. Gdy mamy do czynienia ze spadkiem sprzedaży, z równoczesnym zakupem węgla z Rosji i zagrożeniem związanym z zakupem węgla np. w Australii, wówczas pojawiają się także problemy społeczne. Dlatego nasze starania powinny iść przede wszystkim w stronę podejmowania takich działań, które przeciwdziałałyby pojawianiu się nowych rygorów, które mogłyby blokować wydobycie węgla. To, nie tylko dla nas, być albo nie być energetyki i gospodarki.

Eurowybory 2014: Kandydaci do Parlamentu Europejskiego na Śląsku [PEŁNE LISTY DO PE]

CZYTAJ KONIECZNIE:
DZIENNIKZACHODNI.PL NA EUROWYBORY 2014

Na polskiej scenie politycznej pojawiają się głosy, że ratować polski węgiel można bardzo łatwo. Wystarczy nałożyć wysokie cło na węgiel z importu.
A czy ktoś gwarantuje, że ten węgiel sprowadzany do Polski jest porównywalny jakościowo do naszego? Nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale sądzę, że jeżeli chcemy zrezygnować z importu, to musimy przypuszczalnie inwestować w nowoczesną technologię i zmniejszyć koszty produkcji. Ja wierzę w zapowiedzi premiera Donalda Tuska z ostatnich dni, w których wyraźnie sugeruje, że sprawa górnictwa ma nie tylko czysto ekonomiczny charakter, ale również charakter społeczny oraz polityczny. I w związku z tym nie wyklucza on większej roli państwa. Użył nawet sformułowania "jakiejś formy interwencjonizmu". My natomiast teraz musimy podkreślać na każdym kroku, że tu nie chodzi przecież tylko o interwencjonizm w jednej gałęzi przemysłu. Takie myślenie mogłoby doprowadzić do buntu w innych branżach. My musimy uświadomić sobie, że kwestia węgla to tak naprawdę rozmowa o bezpieczeństwie energetycznym Polski. Musimy sobie w tej trudnej sytuacji to bezpieczeństwo zagwarantować. Nawet kosztem nakładów na tę gałęź przemysłu.
My sobie zdajemy z tego sprawę, ale na ile ten głos dotrze do świadomości mieszkańców Mazowsza czy Pomorza?
Do części na pewno nie dotrze. Wiele osób nadal będzie mówiło o tym, że ich praca jest równie ciężka i równie ważna, że także powinna być odpowiednio wspierana. Wielu będzie mówiło o nierównym traktowaniu branż. Tym ludziom trzeba uświadamiać, i to także rola polityków, że w tym przypadku to nie jest kwestia ratowania branży, ale chodzi o strategiczne cele gospodarcze. Pan premier mówił o interwencji, która pozwoli tej branży spokojnie prosperować, a Polsce da komfort w sytuacji, gdy ktoś zakręci kurek, użyje energii jako broni. My wtedy będziemy bezpieczni.

Czy problemy najważniejszej branży na Śląsku nie sprawią, że o autonomii regionu zacznie się mówić jeszcze głośniej?
Nie przełożą się na to, ale na pewno te argumenty będą używane. Jednym z ulubionych argumentów ludzi, którzy mówią o radykalnej autonomizacji, jest argument, że my sobie sami damy radę, bo przecież tyle lat pracowaliśmy dla całej Polski, produkowaliśmy dobro, z którego reszta kraju do teraz korzysta. Najwyższy czas, by te osoby przypatrzyły się, co się dzieje. Dziś właśnie jesteśmy w takiej sytuacji, w której górnictwo nie jest w stanie samo dać sobie rady na rynku. Musi być wsparte przy pomocy różnych zabiegów przez rząd, bo tego wsparcia nasz region nie dla jego bezpieczeństwa, ale dla bezpieczeństwa całego kraju, potrzebuje.

Spotykamy się, gdy mija dekada do daty przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jaka będzie Unia za kolejnych 10 lat?
Nie wiem. I to jest poważne sformułowanie. Im dłużej tam, w Parlamencie Europejskim, jestem, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że mamy do czynienia z żywym organizmem. To nie jest tak, że jest jakiś pomysł, długofalowy plan do zrealizowania dla Unii. Nie ma czegoś takiego jak model, stan docelowy. To organizm, który reaguje na sytuację międzynarodową w poszczególnych krajach, na kryzys gospodarczy. Ja mogę powiedzieć, jakie są tendencje. A one są takie, że będzie się toczyła walka o to, czym ma być Unia. Czy ma być bardziej zintegrowana, czy ma być siecią współpracy, czy Europą ojczyzn, czy też silną strukturą. W tym samym czasie Unia się będzie integrowała bardzo poważnie, ale zacznie od strefy euro, która poprzez wspólny nadzór bankowy, unię bankową, doprowadzi być może do "zamykania się" tej części Unii. To idzie bardzo szybko. W strefie euro będziemy świadkami tworzenia się instytucji quasi-politycznych. Po roku 2020 zaczną się w niej wytwarzać wewnętrzne fundusze. I one zapewne będą szły w kierunku funduszy inwestycyjnych, pakietów celowanych, innowacyjnych, a nie w stronę funduszy wyrównawczych. To będzie Unia dwóch szybkości - strefa euro i reszta.
Czy to oznacza, że w polskim interesie jest to, byśmy znaleźli się wewnątrz tej nowej, zintegrowanej struktury strefy euro?
Powinniśmy wejść jak najszybciej się da, ale w dobrym momencie, czyli wtedy, kiedy zarówno polska gospodarka będzie mocno stała, jak i strefa euro będzie na nasze wejście przygotowana. Na dzisiaj nie ma więc o tym mowy, ale należy utrzymywać Unię w przekonaniu, że my, zgodnie z traktatem akcesyjnym, podtrzymujemy decyzję o wejściu do strefy euro. Jeśli tego nie zrobimy - zostaniemy wcześniej czy później wyłączeni z pewnych mechanizmów. Jestem przekonany, że docelowo będziemy musieli wejść do strefy, bo to będzie korzystniejsze dla Polski.

Czy dziś, patrząc na Hiszpanię, która może się podzielić, czy na ryzyko, że do Unii wejdzie tylko połowa dzisiejszej Ukrainy, integracja ma jeszcze sens?
Nigdy nie było tak, że idee integracji podzielało 100 procent społeczności. To była idea grupy polityków, którzy uważali, że to sensowne. Ja do nich należę. To, że dzisiaj pojawiają się pewne głosy separatystyczne, nie jest przypadkiem. W takiej sytuacji łatwiej jest wywołać wrażenie, że państwo nie jest takie ważne. Ale proszę pamiętać, że szczególnie dziś, w obliczu sytuacji międzynarodowej, nawet przeciwnicy Unii nawołują, żeby Bruksela coś zrobiła z Ukrainą. To, o dziwo, głos ze strony osób, które po chwili mówią o tym, że Unia nie powinna być silna. Uważam, że dla Polski integracja jest korzystna. Mamy zapewnione większe bezpieczeństwo - polityczne, społeczne, militarne. Moim zdaniem konflikt na Ukrainie przyczyni się do większej integracji Europy.

Unia wyjdzie z tej sytuacji silniejsza pod względem politycznym?
Jestem zwolennikiem tezy, że ta sytuacja jest pewnego rodzaju testem dla Unii. Unia musi go przejść i albo wyjdzie z niego silniejsza, albo wyjdzie słabsza niż jest dzisiaj. Jeśli główną rolę zaczną odgrywać interesy poszczególnych państw, ich gospodarek, to Unia się będzie przekształcać w luźną sieć państw. Może też wyjść osłabiona, gdy interesy pojedynczych państw zaczną górować nad ogółem. I to będzie na pewno na rękę Rosji.
Dziś w dyskusji o rozwoju - także politycznym - Unii spory nacisk kładzie się na rozwój miast. Jest pan orędownikiem stwierdzenia, że to miasta stanowią motor napędowy gospodarki unijnej i krajowej. Czy takimi miastami są Gliwice, Katowice, Rybnik?
Zainteresowałem się miastami, ponieważ w miastach pojawia się bardzo wiele zjawisk, które są z jednej strony bardzo pozytywne, ale także bardzo niebezpieczne. Unia Europejska już jakiś czas temu zwróciła uwagę na miasta - długo się wzbraniała, ponieważ chowała to pod płaszczykiem polityki regionalnej. A tu się okazało, że są zjawiska specyficzne dla miasta, które w innych miejscach się nie pojawiały. To jest choćby kwestia lokalizacji ośrodków prorozwojowych, które w Europie lokują się właśnie w miastach, a w Stanach Zjednoczonych - niekoniecznie. Jeśli więc mówimy o rozwoju, innowacyjności, to w gruncie rzeczy mówimy o środowiskach miejskich. Z drugiej strony pojawiły się zjawiska negatywne - zróżnicowanie wewnątrz miast i to tak poważne, że jest dziś dużo większe niż między miastami a wsią. Mamy także problemy z tym, co jeszcze do niedawna nie miało znaczenia - kosztami utrzymania miasta: ogrzewania, energii elektrycznej, infrastruktury, transportu, zaopatrzenia w wodę. Pojawia się zagrożenie "rozlewania się miast", czyli nadmiernego zagospodarowywania przestrzeni zwiększającego koszty wszelkich usług. Temu zjawisku trzeba przeciwdziałać. I dlatego też dziś, w przypadku miast śląskich, mówi się głośno o rewitalizacji terenów poprzemysłowych. Nie tylko dlatego, że dba się o estetykę i dziedzictwo kulturowe - to spłaszczenie problemu. Chodzi o to, że te tereny są położone wewnątrz miasta i mogą posłużyć do jego zagęszczenia.

Pracą nad tą tematyką zajmuje się pan w specjalnej grupie.
Tak, zakładaliśmy ją kilka lat temu wspólnie z burmistrzem Budapesztu. To struktura, która jest zarazem formalna i nieformalna. Co ważne, taka grupa nie dysponuje żadnymi funduszami - ma tylko posłów, którzy chcą coś robić. Stworzyliśmy platformę współpracy dla bardzo wielu organizacji międzynarodowych. To środowiska samorządowców, stowarzyszeń architektów, planistów, urbanistów, właścicieli budynków mieszkalnych, rzeczoznawców. My dla tych wszystkich ludzi, którzy chcą się spotykać, wymieniać doświadczenia, organizujemy rocznie około 25-30 spotkań, nie dysponując żadnymi funduszami.

To właśnie za tę działalność dostał pan nagrodę dla najlepszego posła?
Tak, właśnie za działania na rzecz miast. Co ważne, żeby dostać taką nagrodę, zgłoszenie musiało napłynąć spoza świata polityki. Mnie właśnie zgłosiło środowisko organizacji, stowarzyszeń, z którymi z grupie Urban współpracuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!