Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Genowefa Grabowska: To będzie rok tańca wokół zjednoczonej Europy

Genowefa Grabowska
Polska powinna w końcu eksportować do Europy myśl lub efekt tej myśli przełożony w produkt - mówi prof. Grabowska.
Polska powinna w końcu eksportować do Europy myśl lub efekt tej myśli przełożony w produkt - mówi prof. Grabowska. lucyna nenow
Prezydentem USA będzie Hilary Clinton. Konflikt Rosja-Ukraina musi się skończyć. Polska potrzebuje nie tylko jabłek i węgla - prognozuje prof. Genowefa Grabowska, ekspert ds. międzynarodowych z UŚ.

Pamiętając o tym wszystkim, czego byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach - jaki to będzie rok na arenie międzynarodowej?
Rokiem tańców wokół zjednoczonej Europy. Nadal będziemy zastanawiać się, czy ten wspólny projekt przetrwa, czy nie. Czy będziemy potrafili opanować kryzys uchodźczy? Czy Europa przyjmie tych wszystkich, których przyjąć powinna i czy odmówi przyjęcia tych, którzy by jej zagrażali? To znane nam dobrze przyszłoroczne dylematy. To również sprawdzian europejskiej solidarności, a także umiejętności strzeżenia swoich granic. Czy uda nam się uratować Schengen? Tu dochodzimy do problemu równego traktowania obywateli w państwach unii. Chodzi o to, by nie odbierać im tych dobrodziejstw, które już mają. Życzmy sobie, by Wielka Brytania była państwem dobrze współpracującym zresztą Unii. A poza tym - żeby był pokój, żeby nam terroryzm nie zagrażał… Tego chcą wszyscy obywatele Europy. Jeśli rządy państw uszanują tę wolę, może uda się zakończyć konflikt w Syrii.

To życzenie również do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Być może nowego.
Możliwe do spełnienia tylko przy współdziałaniu na szczeblu najwyższym - z udziałem supermocarstw. Jeśli po cichu jedno lub drugie będzie realizować w Syrii swoje interesy, Państwo Islamskie będzie nadal rozkwitać. W USA czeka nas rok przedwyborczy - rok trudny z tego powodu, że kandydaci jak zawsze obiecają wiele, chcąc kupić swoich wyborców. Być może trudniej będzie o porozumienie globalne - na przykład z Rosją.

Kto będzie następcą Baracka Obamy w Białym Domu?
Kibicuję kobiecie. Mieliśmy pierwszego prezydenta, który nie był biały. Czy Ameryka jest gotowa na kolejny przełom? Czytając hasła kampanii wyborczej Hilary Clinton, uważam, że ma duże szanse na wygraną.

Jakim prezydentem może być pani Clinton?
Liczę na nową jakość w polityce zagranicznej, międzynarodowej. Kobiety odgrywały w niej ważne rolę, ale nie na czele wielkiego supermocarstwa. Clinton jej znana światu, ma pomysł, jak rozwiązywać spory, jest osobą koncyliacyjną, która rozumie znaczenie słowa kompromis i potrafi powstrzymać zapędy wielkich kół i koncernów militarnych. Silna kobieta, a Hilary Clinton jest silną kobietą, w polityce międzynarodowej przyniosłoby trochę świeżego powiewu.

Bill Clinton okąże się jej atutem czy balastem w kampanii?
Ameryka przeżyła i dawno przetrawiła stażystki i cygara. Racjonalni wyborcy patrzą na dziś na dokonania Hilary Clinton. Małżonek będzie ją tylko wspierał, podobnie jak córka. W Ameryce nie miesza się tak życia prywatnego z publicznym.

Wracając do Europy - George Friedman, założyciel agencji analitycznej Stratfor, uważa, w swojej najnowszej prognozie, że w 2016 roku Rosja i Ukraina osiągną porozumienie, które pozwoli na zażegnanie konfliktu. To realne pani zdaniem?
Prędzej czy później takie porozumienie musi nastąpić. Utrzymywanie stanu konfliktu utrudnia funkcjonowanie kraju i człowieka. Rosja też ma tego dość - odcięcie od Krymu, kłopoty z logistyką, izolacja na arenie międzynarodowej ma kolosalne znaczenie. Sami Rosjanie dziś pytają, jak długo, ile jeszcze? Te czynniki wewnętrzne i zmęczenie na arenie międzynarodowej, skutki izolacji Rosji zmuszą Putina do zmiany kursu. Każdy konflikt musi się kiedyś skończyć. Stawką z pewnością będzie Krym. Obawiam się, że Ukraina go jednak utraci, chyba, że Krym stanie się obszarem, z którego Ukraina w pewnym zakresie będzie mogła korzystać. Może w formie czegoś, co kiedyś nazywano kondominium? Tak czy inaczej, dla Kijowa ropa i gaz będą ważniejsze niż półwysep zajęty przez Rosję. Ale Ukraina będzie musiała jakoś wyjść z honorem z tej wojny, nie jako państwo zdeptane.

Czy powinniśmy się obawiać, tego, co wydarzy się na Ukrainie po zakończeniu wojny z Rosją?
Ukraina się stabilizuje i faza najostrzejszego konfliktu już minęła. Wyzwaniem będzie budowa silnego aparatu wewnętrznego. Czy Polska powinna być zaangażowana w tym procesie? Cóż, my sami jeszcze nie bardzo wiemy, jak funkcjonować w demokracji. Jeśli nas Ukraińcy poproszą, to tak. I tylko tak. Dalsza fala uchodźców z Ukrainy? To już nie będzie zagrożeniem.

Jak na położenie Rosji w Europie może wpłynąć to, co już dziś dzieje się we Francji?
Na szczęście Le Pen została powstrzymana w wyborach samorządowych. Sarkozy mógł się dogadać z Hollandem, co pokazuje, że nawet siły najbardziej wrogie politycznie potrafią z sobą współpracować. Chciałabym takiej współpracy w Polsce, w której dobro państwa stoi wyżej niż interes doraźny jednej partii. Zamach w Paryżu napędził pani Le Pen wielu wyborców. Jeśli ten stan zagrożenia będzie trwał, zagrożenie przywództwem nacjonalistów będzie realne. Francja musi sobie z tym poradzić. Ale nie sądzę, by Le Pen miała szansę w wyborach prezydenckich. To jednak nie ten format polityka.

Jeszcze jedna ciekawa prognoza George’a Friedmana: w 2016 roku Unia Europejska będzie nadal w rozkładzie. Ale epicentrum kryzysu finansowego nie będzie w Grecji, a we Włoszech, gdzie dadzą o sobie znać wysoki poziom bezrobocia i wzrost długu.
Południe Europy jest od lat mniej stabilne niż północ. Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja - to najsłabsze ogniwa Unii, swoiste podbrzusze Europy. Sądzę jednak, że Włochy z tego kryzysu wyjdą. To jest duże państwo, w którym wielokrotnie mieliśmy brak stabilizacji rządów, a gospodarka istniała i funkcjonowała w najlepsze. Raczej nie grozi nam taki krach. Poza tym, Włosi nie żyli tak na koszt UE jak Grecy. Jednak sądzę, że się obronią.

Polska z kolei raczej nie obroni pozycji najszybciej rozwijającego się kraju UE. Komisja Europejska przewiduje, że wyprzedzą nas Irlandia, Malta, Czechy i Rumunia. Tak kończy model gospodarki opartej na podwykonawstwie i taniej pracy.
Takie niebezpieczeństwo istnieje. Popatrzmy na dotychczasowe wydawanie przez nas środków unijnych - inwestowaliśmy w takich dziedzinach, które miały charakter odtwórczy: licencje, fabryki, funkcjonujące na zachodzie. Nasze rządy nie zadbały o zdolność wychodzenia z kryzysu przy pomocy własnego pomysłu. Inwestowaliśmy w produkcję, produkcję opartą na cudzych pomysłach, a nie w inwencję, innowację. Od pewnego czasu nakłady są kierowane na tę sferę, wymusza to również unia, żądając, by gospodarki europejskie szły w takim kierunku. Nawet jeśli nie można tego jeszcze powiedzieć o gałęziach przemysłu, z pewnością mamy bardzo wiele małych i średnich przedsiębiorstw, które stanowią przecież ogromny wkład do budżetu. Tam nasze innowacje wychodzą do Europy. Polacy są przedsiębiorczy i jeśli nie będzie im się stwarzać barier, polska innowacyjność ma się szansę przebić. To niekoniecznie musi być polski węgiel czy polskie jabłka. Powinniśmy eksportować myśl lub efekt tej myśli przełożony w produkt.

Dziś w Polsce mamy awanturę wokół zawirowań instytucjonalnych, ale to nie ona zadecyduje o ostatecznej ocenie rządów PiS. Kluczowa będzie realizacja gospodarczych postulatów.
W pełni się zgadzam. Należy oczekiwać, że naród po to zmienił władzę, by ludzie żyli lepiej, a gospodarka im to umożliwiała. To będzie wymierny sprawdzian nowego rządu. Wszystkie zawirowania instytucjonalne mają wpływ na wizerunek Polski, ale odbiorcą bezpośrednim owego rządzenia jest polska rodzina i dom. Stara prawda mówi, że byt określa świadomość. Więc, innymi słowy, najprościej jak się da: najpierw jest miska, a potem rozważania o demokracji. Marzymy o budowaniu demokratycznego państwa prawa, ale ludzie muszą mieć pełny żołądek i perspektywy. Czekamy na gospodarcze reformy. Jeśli wypalą, takie sprawy jak Trybunał Konstytucyjny, pozostaną tylko w podręcznikach prawa i w dywagacjach inteligencji. Natomiast jeśli PiS nie spełni swoich zapowiedzi gospodarczych, dzisiejsze awantury będą balastem i kamieniem u szyi, z którym nie będzie się dało dalej dryfować w polityce.

O zagrożonej demokracji w Polsce dyskutuje się dziś w Europie - co z tego wyniknie?
Wynoszenie konfliktu wewnętrznego na zewnątrz nic dobrego nam nie przyniesie. Znamy ten scenariusz z Austrii z czasów Haidera czy z Węgier, z początków rządów Orbana. Polska opozycja szuka dziś wsparcia w krajach i instytucjach, które mają dbać o fundamenty demokracji. Czy słusznie? Z całą pewnością, w tych działaniach oszczędniej dobierałabym słowa, bo powoli zaczyna brakować nam skali. Co jest gorszego w demokratycznym państwie od zamachu stanu? Ale w Polsce nie ma zamachu stanu. Ta retoryka jest niedobra i nie odpowiada rzeczywistości. Proponuję najpierw rozwiązać sprawy u siebie, a potem zwracać się do instytucji unijnych, które z pewnością będą reagować, gdy zagrożenie demokracji się pojawi.

Co wtedy?
Na przykład Węgry do tej pory są pod lupą Komisji Europejskiej z czasów, gdy zmieniali konstytucję po zdobyciu większości przez Orbana. Ale choć stwierdzono tam pojedyncze zaniedbania, nie ma mowy o generalnym naruszaniu demokracji. A swoją drogą, to nie może być sąd kapturowy, zaś Europa nigdy nie będzie nas sądzić na podstawie opinii prasowych czy prywatnych.

Rozmawiał Marcin Zasada


*Sylwester w Katowicach 2015 z Polsatem PROGRAM + ZDJĘCIA + WIDEO
*Najlepsze życzenia noworoczne 2016 KRÓTKIE SMS I ZABAWNE
*Rolnik szuka żony ODCINEK ŚWIĄTECZNY 26 GRUDNIA
*Quiz o Gwiezdnych wojnach: Sprawdź, czy znasz i zdasz i pochwal się wynikiem
*Najpiękniejszy mural 3D w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA Poznaj historię

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!