Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Habemus papam i santo subito

Marcin Twaróg
Te dwa zawołania zna chyba każdy Polak, mający jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.

Często to jedyne znane słowa z łaciny - co cieszy, zważywszy, że <łacina> kojarzy się raczej z kwiecistymi wypowiedziami Bogusława Lindy z filmu <Psy>. Często to też jedyne słowa, które przychodzą nam na myśl przy okazji rocznic takich, jak ta obchodzona dzisiaj - co martwi.

Nie chcę rozpoczynać kolejnej dyskusji o tym, co nam dał papież - czy pozostanie jego przesłanie, czy będą tylko pomniki. Chcę jednak zachęcić do refleksji i rozmyślania o konsekwencjach śmierci Jana Pawła II.

Może ktoś powie, że śmierć jak śmierć, nie zrobiła na nim większego wrażenia, bo po pierwsze jest niewierzący, po drugie miał wtedy remont w domu, a po trzecie był na wycieczce zagranicznej. Przepraszam, ale takiego tłumaczenia nie przyjmuję. Nie uważam, żeby to wydarzenie musiało od razu odbić się na całej postawie moralnej wszystkich 38,5 mln krajan tu na miejscu i kilku milionach za granicą. Ale jeśli ktoś twierdzi, że TA ŚMIERĆ nie wywarła żadnego, nawet najmniejszego wpływu na jego życie, to łże jak pies lub zwyczajnie jest durniem.

jeśli ktoś twierdzi, że TA ŚMIERĆ nie wywarła żadnego, nawet najmniejszego wpływu na jego życie, to łże jak pies lub zwyczajnie jest durniem

Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli przeżyli to głęboko Aleksander Kwaśniewski - który sam podkreśla, że nie jest wierzący, albo Wojciech Jaruzelski, który stał się symbolem zmagań z Kościołem - to już coś znaczy. Przecież przed przewodniczącym komisji beatyfikacyjnej ani jeden z nich nie opowiadał o tym, czy był tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa, czy też przez całe życie odmawiał sobie alkoholu i cierpiał z tego powodu, jak nie przymierzając prezes PiS gdy przegrywał wybory.

Obaj mówili o spotkaniach z papieżem Polakiem, który kształtował rzeczywistość. Jego brak musi być zauważalny - czy to się komuś podoba, czy nie.

Nie dam gotowej odpowiedzi na pytanie o konsekwencje śmierci naszego papieża. Ale zastanówmy się w wolnej chwili, co to oznacza dla międzynarodowej polityki, dla dialogu między wyznaniami, dla istnienia autorytetu Kościoła w Polsce, czy wreszcie dla obecności automatów z prezerwatywami na stadionach podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2010 w Republice Południowej Afryki.

Czy śmierć Jana Pawła II to definitywny koniec otwartości Kościoła, koniec <myślenia pozytywnego> o tym, że człowiek jest z gruntu dobry, koniec rozumienia, że prawo do zbawienia ma nawet wyznawca Islamu? Jestem daleki od przeciwstawiania Jana Pawła II obecnemu papieżowi Benedyktowi XVI. Niech to robią mądrzejsi ode mnie. I robią! Sądzę, że wyciąganie pochopnych wniosków na podstawie kilku ewidentnych wpadek niszczących niezłe stosunki katolicko-żydowskie, czy <betonowego> stanowiska w sprawie zapłodnienia in vitro, jest błędem. Ale pytać można. Stawianie pytań to nie grzech. Może właśnie rozmyślając o takich fundamentalnych sprawach, kilka obco brzmiących łacińskich słów nie będzie jedynym skojarzeniem z dzisiejszą rocznicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!