Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jastrzębie: Oni mają serce do pracy w OSP ZDJĘCIA

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Jastrzębie: Oni mają serce do pracy w OSP
Jastrzębie: Oni mają serce do pracy w OSP OSP Jastrzębie Górne
Biorą udział w różnego rodzaju zawodach i konkursach, organizują pokazy dla mieszkańców, ale też spotykają się z najmłodszymi, by uczyć ich podstaw pierwszej pomocy. Przynależność do Ochotniczej Straży Pożarnej to nie tylko świetna zabawa, ale również ciężka praca. - Jeździmy na akcje, dbamy o to, by było bezpiecznie. Kochamy pomagać - mówią strażacy-ochotnicy z Jastrzębia-Zdroju.

Strażacy-ochotnicy z Jastrzębia-Zdroju kochają pomagać i lubią to, co robią. Na co dzień mają swoje zajęcia, pracę, rodziny, ale zawsze znajdą czas na to, by działać w swojej jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej. Poznajcie ich!

Od dziecka myśleli tylko o straży
Dariusz Hojka to mieszkaniec naszego miasta, który od 20 lat jest strażakiem-ochotnikiem w OSP Jastrzębie Górne. W jego rodzinie to tradycja, bo mundurowym był też wujek i ojciec.

- Od dziecka interesowałem się strażą, cała rodzina mnie do tego zachęcała. Zresztą mieszkamy zaraz obok remizy, więc jest blisko - mówi Dariusz Hojka. Na co dzień, od 18 lat, pracuje jako kominiarz. Jego syn i córka też należą do OSP, jeżdżą na zawody, pomagają w działaniach, tak samo jak on.

- Przede wszystkim chodzi o pomaganie, bo to przynosi największą radość. Nie myślałem nigdy o pracy zawodowej w straży, choć praca kominiarza sprawia, że i tak jestem na bieżąco ze wszystkimi informacjami przeciwpożarowymi. Jeździmy na zawody, pokazy, pomagamy w wyjazdach do akcji. Jest tego sporo. Praca zawodowa i w OSP w zasadzie pochłania cały mój czas, to taka rodzinna tradycja - podkreśla strażak-ochotnik.

CZYTAJCIE TEŻ:
Skończyło się głosowanie na OSP w miastach i powiatach. Od środy rusza rywalizacja wojewódzka

Rodzinną tradycję zapoczątkował też Karol Mach z OSP Bzie, który po dołączeniu do jednostki sprawił, że jego brat - choć mieszka w Niemczech - też dołączył do tamtejszego OSP. Pan Karol działa w straży od około 20 lat.

- Mój śp. kolega, który był wówczas naczelnikiem, ciągle mnie do tego namawiał. W końcu tak mnie zainspirował, że postanowiłem spróbować. Ojciec nigdy w straży nie był, moja mama ciągle pytała: „a po co do straży?”, ale mnie się spodobało i jestem zadowolony, że postawiłem wtedy na swoim - wspomina w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Już za czasów młodości brał udział w różnych zawodach, a podoba mu się wszystko, co jest związane ze strażą. - Wiadomo, że lepiej byłoby, gdyby nie trzeba było wyjeżdżać na różne dramatyczne akcje, ale trzeba jechać i pomagać innym, kiedy tego potrzebują. To daje największą satysfakcję, bo gdy człowiek ubiera mundur, to od razu się lepiej czuje – podkreśla Karol Mach.

Aktualnie pan Karol przebywa na emeryturze, przez 27 lat pracował na kopalni Jastrzębie jako górnik. - Teraz tego czasu wolnego mam sporo i wiedzą o tym w jednostce, więc kiedy jest coś do załatwienia, to dzwonią zawsze do mnie – śmieje się strażak.

Oni to wszystko zapoczątkowali
Wśród strażaków-ochotników są też tacy, których nikt nie namawiał do wstąpienia do OSP. Postanowili zrobić to z własnej inicjatywy i nie żałują swojej decyzji.

- Rozpocząłem służbę w 2013 roku, a od 2014 roku jeżdżę także na akcje. Mam zrobione wszystkie kursy podstawowe, jestem też ratownikiem medycznym. Sam chciałem od zawsze dołączyć do OSP, to moje hobby, którym zajmuje się od dzieciństwa. Jeszcze jako licealista chodziłem do klasy pożarnictwa i ratownictwa medycznego w Zespole Szkół Nr 2 w Jastrzębiu – mówi Radosław Telega z OSP Szeroka.

Radek udziela się solidnie w jednostce i mimo upływu lat, wciąż ma taki sam zapał do pracy. - Wiem, że robię coś pożytecznego, że mogę pomagać ludziom i zwierzętom. Przy okazji chcę ludzi czegoś nauczyć, edukować ich, jak działać w sytuacjach kryzysowych. Zawsze można wytłumaczyć im też coś z pierwszej pomocy – mówi jastrzębianin, który jako pierwszy z rodziny dołączył do OSP. Na co dzień pracuje jako ochroniarz w jastrzębskiej galerii, ale nie ukrywa, że marzy mu się praca w PSP.

Jedynym z rodziny, należącym do OSP, jest też prezes OSP Bzie – Jarosław Ligas. W mieście jest znanym społecznikiem, bo swego czasu piastował stanowisko miejskiego radnego. Teraz jest pracownikiem samorządowym w Urzędzie Marszałkowskim Woj. Śląskiego. Pracuje w wydziale Europejskiego Funduszu Społecznego. A w wolnym czasie oddaje się pasji, jaką jest straż pożarna.

- Dobrze się w tym czuję. Jako prezes staram się trzymać otwarte drzwi do OSP dla każdego. Kiedy uczyłem się w Ustroniu w latach 90., brałem udział w różnych zawodach OSP. Później, w 2010 roku, dołączyłem do OSP w Bziu – wspomina prezes Ligas. Jak mówi, praca w straży bardzo go wciągnęła. Do tego stopnia, że udało mu się nawet załatwić pomoc od więźniów z zakładu karnego w Jastrzębiu.

- Wysłałem wniosek o zgodę na zatrudnienie dwóch skazanych i tę zgodę otrzymałem. Do tej pory nam pomagają, wymieniają się. Porządkują teren wokół strażnicy, pomagają nam sprzątać i wykonywać drobniejsze prace. Dzięki nim z własnych środków wyremontowaliśmy w pełni zaplecze kuchenne – wylicza. W OSP Bzie skupia się na organizacyjnych i dokumentacyjnych sprawach.

ZOBACZCIE FILM. Ostatni odcinek naszego cyklu „Noga z gazu":

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!