Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jastrzębie-Zdrój: Fałszywe faktury i wyłudzenie 340 tys. zł na klub piłkarski. Echa sprawy

J. Bombor, K. Spyrka
Od 6 miesięcy do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lub 2 lata oraz grzywny, wpłaty kwoty zadośćuczynienia na konto Urzędu Miasta w Jastrzębiu-Zdroju i pokrycie kosztów postępowania sądowego. Takie wyroki usłyszało wczoraj pierwsze siedem osób oskarżonych o poświadczenie nieprawdy za pomocą wystawienia fałszywych faktur, które pomogły w wyłudzeniu 340 tys. złotych dotacji z Urzędu Miasta w Jastrzębiu-Zdroju dla nieistniejącego już klubu piłkarskiego MKS GKS Jastrzębie.

Oskarżeni to lokalni przedsiębiorcy. Wystawili m.in. faktury za wykonywanie usług transportowych, szkoleń, akcji promocyjnych, czy nawet zabiegów i masaży na rzecz klubu. Wszystkie te usługi choć widniały na umowie, w rzeczywistości nie miały miejsca. Niektóre faktury opiewały nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych.

- Skazani mieli pełną świadomość, że wystawiają fałszywe dokumenty. Te osoby przyznały się do winy i dobrowolnie poddały karze - mówi prokurator Marcin Felsztyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Proces przeciwko siedmiu osobom to dopiero początek. W osobnym wątku zarzuty dostało siedem innych osób związanych z klubem, a także kilkoro jastrzębskich urzędników.

Przypomnijmy, w 2009 roku klub miał spore problemy finansowe i zwrócił się do miasta o pomoc. Dotacja miała podreperować budżet zasłużonego dla Jastrzębia piłkarskiego klubu. Sęk w tym, że aby dostać pieniądze, działacze nie mogli mieć zadłużenia wobec miasta. To był jeden z warunków przyznania pieniędzy. - Wiceprezydent Krzysztof B. wystawił zaświadczenie stwierdzające, iż MKS "GKS" Jastrzębie z siedzibą w Jastrzębiu-Zdroju nie zalega z opłatami względem miasta, podczas gdy w rzeczywistości klub zalegał z tytułu opłat na rzecz Jastrzębia-Zdroju na kwotę ponad 11 tys. złotych. Potem to zaświadczenie podpisał naczelnik wydziału mienia - wyjaśnia prowadzący śledztwo Marcin Felsztyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Krzysztofowi B. grozi do 10 lat pozbawienia wolności, a Danielowi Z. do 5 lat pozbawienia wolności. - W efekcie dzięki zaświadczeniu dotację przelano - wyjaśnia Felsztyński. Zdaniem śledczych, została później rozliczona w części na podstawie fikcyjnych rachunków i faktur za roboty i usługi, których albo nie wykonano, albo wykonano w innym okresie niż wskazywały dokumenty. Zarzutami objęto dawnego kierownika drużyny, szefa szkolenia, prezesa. Oni - podobnie jak urzędnicy - zaprzeczają, jakoby mieli świadomość łamania prawa. Twierdzą, że robili wszystko dla dobra klubu. Sprawa jest rozwojowa, nie są wykluczone kolejne zatrzymania.


Błędy zdarzają się każdemu, a to nie przestępstwo - Rozmowa z Krzysztofem Baradziejem, wiceprezydentem Jastrzębia-Zdroju

Prokurator twierdzi, że wystawił pan zaświadczenie klubowi GKS Jastrzębie, jakoby nie zalegał z pieniędzmi na rzecz miasta, a w rzeczywistości było inaczej. Przyznaje się pan do zarzutów?
Absolutnie nie. Kiedy przyznawaliśmy dotację z miasta dla klubu, część długów była wówczas umorzona, część odroczona w czasie. Ale nie mieliśmy informacji o tym, że klub jest nam coś dłużny. Dopiero potem okazało się, że są jakieś zaległości jeszcze z 2006 roku, o czym nie mieliśmy wcześniej pojęcia. A więc to było z naszej strony zwykłe niedopatrzenie, a nie celowe działanie.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Prokurator nie dał się przekonać…
Ale mam nadzieję, że sąd, jeśli w ogóle dojdzie do procesu, te argumenty zaakceptuje i będę uniewinniony. Nie było z naszej strony żadnej złej intencji. Od samego początku w tej sprawie chodziło nam przecież o jedno - aby ratować zasłużony dla miasta klub. A błędy zdarzają się każdemu, to nie przestępstwo.

Rozmawiał: Jacek Bombor


Piłkarz pracował w MOSiR na niby?

W śledztwie w jednym z pobocznych wątków pojawia się postać szefowej MOSiR z Jastrzębia.
Zarzucono jej, że zatrudniła piłkarza w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Jastrzębiu-Zdroju, wiedząc że… nie będzie on wykonywał prac objętych umową.

Wynagrodzenie dostał, choć zdaniem śledczych to było fikcyjne zatrudnienie na pół etatu. - To był pomysł na przeczekanie, by piłkarz nie trafił do Odry Wodzisław. Piłkarz potwierdził, że był gotowy do świadczenia pracy na telefon w razie potrzeby - mówi prokurator Marcin Felsztyński. Szefowa MOSiR-u nie przyznaje się do zarzutów. - Sprawa jest w toku, więc nie będę jej na razie komentować - mówi Zofia Florek, dyrektor MOSiR-u.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!