Były prowadzący motoryzacyjnego show w udzielił tego wywiadu w programie radiowym Chrisa Evansa w stacji Radio 2. - Wyrzucenie mnie z "Top Gear" było całkowicie z mojej winy i głupoty, więc nie mogę narzekać - mówił Clarkson. Brytyjczyk stwierdził także, że program "Top Gear" był jego dzieckiem i poświęcił mu całe swoje życie.
- Kochałem ten program, spędzałem w pracy całe noce i zwracałem uwagę na każdy, najmniejszy nawet detal. Odejście z "Top Gear" zostawiło dużą dziurę w moim życiu, którą muszę jakoś zapełnić - wyznał brytyjski dziennikarz.
Według "The Times" Clarkson zostawił sobie jednak furtkę powrotu do BBC, o której - jak stwierdził - nigdy nie powiedziałby złego słowa. Dziennikarz odmówił krytykowania jednej z największych brytyjskich stacji. Na pytanie o producenta, którego miał uderzyć, odpowiedział dyplomatycznie: - Byli tam okropni ludzie, ale byli też ludzie utalentowani.
Brytyjczyk zaznaczył także, że mógłby pracować w przyszłości w telewizyjnej stacji, ponieważ jego kontrakt wygasł, ale on sam nie został wyrzucony.
Jeremy Clarkson zaprzeczył jednak, jakoby miał prowadzić rozmowy z zarządem stacji, i wyznał, że dotychczas nie było żadnego spotkania.
Na pytanie o swoje przyszłe plany Jeremy Clarkson odpowiedział, że mogą upłynąć nawet miesiące, zanim zdecyduje się, co robić dalej. - Byłem w BBC przez 27 lat, a przez ten czas świat zupełnie się zmienił. Mogę zacząć robić coś innego dopiero wtedy, kiedy nauczę się nowych zasad - dodał 55-letni Clarkson na antenie Radio 2. - W międzyczasie ćwiczyłem tenisa i stałem się w nim bardzo dobry. Na pewno nie zostanę mleczarzem - dodał były prowadzący "Top Gear".
Clarkson, który był prowadzącym popularnego programu "Top Gear", został zawieszony przez BBC w marcu br.
Przedtem dziennikarza oraz jego byłych kolegów z programu Jamesa Maya i Richarda Hammonda czeka wspólna trasa, w której będą oni na żywo spotykać się z fanami. Cykl, który początkowo miał nazywać się "Top Gear Live", będzie odbywać się pod szyldem "Clarkson, Hammond and May Live" i rozpocznie się w piątek w Belfaście - podaje "The Telegraph".
- Myślę, że to będzie świetna zabawa. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - powiedział Clarkson w programie Chrisa Evansa. - Będziemy mieć szybkie samochody i robić to, co robiliśmy przez ostatnie 10 lat. Tylko nazwa jest inna - powiedział dziennikarz o trasie.
Jeremy Clarkson, który był prowadzącym popularnego na całym świecie programu "Top Gear" od 2002 r., został zawieszony przez zarząd stacji BBC na początku marca tego roku. Powodem tej decyzji był - jak to określono - niesprowokowany atak fizyczny na jednego z producentów programu Oisina Tymowa - podaje BBC.
Brytyjczyk miał w hotelu w Yorkshire uderzyć Tymowa, ponieważ producent nie zapewnił ekipie telewizyjnej na czas gorącego posiłku podczas kręcenia jednego z odcinków. Clarkson, który słynie z kontrowersyjnych i niepoprawnych politycznie wypowiedzi, rok temu w maju dostał od producentów ostatnie ostrzeżenie.
Clarkson nieraz prowokował swoimi wypowiedziami. Na przykład podczas kręcenia jednego z odcinków dziennikarz powiedział przed kamerą rasistowski komentarz. Według Clarksona władze BBC stwierdziły, że zostanie zwolniony, jeśli jeszcze kiedyś wygłosi na antenie obraźliwą uwagę. W ostatnim czasie Jeremy Clarkson wywołał kontrowersję między innymi podczas kręcenia jednego z odcinków "Top Gear" w Argentynie. Argentyńczycy byli oburzeni z powodu użytego w odcinku porsche z tablicą rejestracyjną: H982 FKL, które - według nich - odwoływało się do przegranej kraju w wojnie o Falkandy prowadzonej z Wielką Brytanią w 1982 r.
W obronie wyrzuconego Clarksona stanęła rekordowa liczba ponad miliona fanów, którzy podpisywali petycję o pozostawienie dziennikarza w programie. Jak podaje "The Times", petycja o powrót Clarksona do "Top Gear" powstała na portalu internetowym Change.org z inicjatywy politycznego blogera Guido Fawkesa. Jeremy Clarkson dziękował fanom na Twitterze za wsparcie.
"Wielkie, wielkie dzięki dla wszystkich ludzi, którzy apelują o przywrócenie mnie do programu. Jestem bardzo wzruszony" - napisał były prowadzący "Top Gear". Jednocześnie dodał jednak, że nie sądzi, by protest miał coś zmienić. "Prawda jest taka, że protesty nigdy nie działają" - napisał Brytyjczyk. - Jesteśmy planktonem w świecie rządzonym przez wieloryby. I nawet jeśli jesteś dużym i ważnym planktonem, nie robi to żadnej różnicy dla wieloryba, który prędzej czy później postanowi cię pożreć - stwierdził motoryzacyjny dziennikarz w "The Sun".
25 marca stacja zakończyła wewnętrzne śledztwo dotyczące incydentu i podjęła decyzję o definitywnym wyrzuceniu Clarksona z programu. Clarkson nie daje jednak o sobie zapomnieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?