Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Markowski: Atomowe wsparcie. 500 mln zł na program budowy elektrowni jądrowej bez lokalizacji

Jerzy Markowski
Jerzy Markowski
Jerzy Markowski
Na razie wydaliśmy prawie 500 mln zł na program budowy elektrowni jądrowej i nie mamy nawet jej lokalizacji. Z własnego doświadczenia i wieloletnich osobistych kontaktów z min. Piotrem Naimskim wiem, że tym razem damy radę przynajmniej w 50 procentach i to już będzie coś. Potem przyjdzie czas na inną energetykę.

Jeszcze 20 lat temu taka informacja mogłaby rodzić niepokój, zwłaszcza na Śląsku, a już na pewno w środowisku górniczo-energetycznym. Idzie o oświadczenie ministra Piotra Naimskiego w sprawie zbudowania do 2040 r. sześciu reaktorów w sektorze energetyki jądrowej w Polsce, dających co najmniej 20 proc. konsumowanej za 20 lat energii elektrycznej w kraju.

Dziś jest zupełnie inaczej.

Taka perspektywa stabilizuje pozycję węgla kamiennego i brunatnego w naszym bilansie energetycznym. Teraz, kiedy największym przeciwnikiem udziału węgla w produkcji energii elektrycznej jest ekologia, zwłaszcza poziom emisji CO2, trzeba szukać źródeł nis-ko-, a najlepiej zeroemisyjnych. Nim rzucimy się w stronę energetyki wodorowej, która musi poradzić sobie z wieloma wyzwaniami technologicznymi, w tym głównie w kwestii bezpieczeństwa reaktorów i zdolności do magazynowania energii, musimy wrócić do planów budowy energetyki jądrowej.

Dlaczego wrócić? Ano dlatego, że całkiem niedawno byliśmy już bardzo blisko posiadania pierwszej elektrowni jądrowej, budowanej w latach 70. i 80. ubiegłego wieku i zaniechanej w 1992 r. Był to potężny błąd, zwłaszcza ówczesnego ministra przemysłu i handlu, który w trybie lokalnego referendum pozbawił Polskę alternatywy energetycznej i wpakował w błoto zrealizowaną w 60 procentach budowę elektrow-ni jądrowej w Żarnowcu. Wtedy byliśmy dysponentami te-chnologii, mieliśmy kadry, produkowaliśmy niezbędne urządzenia i - co najważniejsze - byliśmy niezwykle dumni z dorobku naukowego, jaki miał istniejący do dziś Ośrodek Badań Jądrowych w Świerku pod Wa-rszawą. Dziś nie mamy technologii ani kadr specjalistycznych i nie produkujemy wyposażenia dla energetyki jądrowej.

Ale na szczęście świat był mądrzejszy i tego nie zaniechał. W bliskim sąsiedztwie Polski działają elektrownie jąd-rowe: od Niemiec, przez Szwecję, Litwę, Białoruś, Ukrainę, po Słowację, Czechy czy nieodległą Austrię i Węgry. My jesteśmy białą plamą na mapie europejskiej energetyki jądrowej.

O dostęp do technologii będzie najłatwiej, bo mają ją zwłaszcza Stany Zjednoczone czy Francja, także Rosja i Chiny. O pieniądze będzie trudniej, bo elektrownia o mocy 3000 MW kosztuje ok. 50 mld zł. Jest jednak parametr, który sprzyja takim projektom: cena emisji 1 tony CO2, która dla inwestorów energetyki konwencjonalnej jest sporym i właściwie nieprzewidywalnym parametrem. Jak bowiem mówić o przewi-dywalności kosztów emisji, skoro cena jednej tony CO2 5 lat temu kosztowała niemal 40 euro, 2 lata temu - 4 euro, a dziś ponad 28 euro - czysta spekulacja! Ale właśnie ta zeroemisyj-ność energetyki jądrowej spowoduje, że w krajowym limicie emisji CO2 pozostanie spora rezerwa na i tak obniżającą się e-misję CO2 w energetyce węg-lowej. To jest właśnie potwierdzenie tezy, że najskuteczniejszym sposobem zapewnienia udziału węgla w bilansie energetycznym kraju, jest stworzenie m.in. zeroemisyjnej alternatywy w postaci energetyki jądrowej.

Aby jednak nie było tak różowo, trzeba jeszcze rozwiązać co najmniej dwie kwestie: zdolność do zaspokojenia produkcji energii elektrycznej odpowiednim, czyli na poziomie ok. 50 mln ton/rok, wydobyciem węgla kamiennego i ok. 30 mln ton/rok węgla brunatnego. O to będzie bardzo trudno, zwłaszcza wobec totalnego sprzeciwu mieszkańców dla wydobycia węgla w ich gminach.

Aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy przyjdzie pozyskać akceptację lokalnych suwerenów i mieszkańców dla budowy elektrowni jądrowej, a takich miejsc, z uwagi na dostęp do zbiorników wodnych, jest w Polsce nie więcej niż 2-3. Ale od czego jest parlament, który w trybie specustawy potrafi stworzyć prawo, by interes państwa wygrał z niechęcią lokalnych środowisk, które już raz nam elektrownię zlikwidowały. No ale wtedy rząd tak chciał, bo „raczkował” w gospodarce z najgłupszą teorią makrogospodarczą, jaką liberałowie mogli wymyślić, że - cytuję: „najlepszą polityką przemysłową i energetyczną jest brak polityki przemysłowej i energetycznej”.

Na razie wydaliśmy prawie 500 mln zł na program budowy elektrowni jądrowej i nie mamy nawet jej lokalizacji. Z własnego doświadczenia i wieloletnich osobistych kontaktów z min. Piotrem Naimskim wiem, że tym razem damy radę przynajmniej w 50 procentach i to już będzie coś. Potem przyjdzie czas na inną energetykę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera