Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Etnonacjonalizm śląski nie zagraża Polakom. Zagraża Ślązakom

Krzysztof Karwat
Na Śląsku głowy podnoszą nie tylko ci, których w przeszłości naprawdę deptano, ale także nienawiścią podszyci krzykacze, plujący na dzisiejszą Polskę i wszystkich Polaków, choć w Polsce przyszli na ten najlepszy ze światów, i nic nie wskazuje, by kiedykolwiek mieli się przenieść w inny.

Gdy po raz pierwszy w druku użyłem pojęcia "etnonacjonalizm" - a stało się to mniej więcej 20 lat temu - nie byłem pewny, czy będzie ono zrozumiałe, bo nie notowały go popularne słowniki, a internetu (w nim można byłoby przecież sprawdzić jego znaczenie bądź poprawność) jeszcze nie było.

Wierzyłem wtedy, że - przynajmniej na "gruncie śląskim" - robię za ekstrawaganckiego słowotwórcę, który chce nazwać i opisać zjawisko nowe, a może tylko słabo dostrzegane, na dodatek politycznie niepoprawne. Takie ono było, bo po przełomie ustrojowym nasza uwaga pokierowała się przede wszystkim w stronę "białych plam" w historii Polski i Górnego Śląska, tudzież rewindykacji wartości, o których w czasach komuny mieliśmy zapomnieć.

Tymczasem już na początku lat 90. właśnie owe gwałtowne zmiany i procesy burzenia dotychczasowych hierarchii zamgliły nam wzrok i nie pozwalały dostrzec, że rewolucja solidarnościowa, przynosząc nam wolność, nieopacznie odsłoniła też widoki nieciekawe, źle wróżące na przyszłość.

No i co mamy dzisiaj? Głowy podnoszą nie tylko ci, których w przeszłości naprawdę deptano, ale także nienawiścią podszyci krzykacze, plujący na dzisiejszą Polskę i wszystkich Polaków, choć w Polsce przyszli na ten najlepszy ze światów, i nic nie wskazuje, by kiedykolwiek mieli się przenieść w inny. Bo są w swej zapalczywości "nieśmiertelni". Swoją drogą, to straszne, że można być, czuć się etnicznym Górnoślązakiem, urodzić się na Górnym Śląsku - a ten po roku 1945 niemal w całości stał się częścią Rzeczpospolitej (niestety, długo: "Ludowej") - i jednocześnie ciągle cierpieć z tego powodu, że nie jest się cząstką jakiejś innej rzeczywistości, może innego państwa.

No, jakiego? - pytam. Niemiec? One już dawno, także w międzynarodowych traktatach, odrzuciły roszczenia terytorialne, a wielu dzisiejszych obywateli RFN nawet nie wie, gdzie leży Oberschlesien. Może Czech? Wolne żarty. W tym kraju - jak w czeskim filmie - "nikt nic nie wie" o eksterytorialnym Hornym Slezsku.

No to może roi się Freistatt Schlesien? Ale przecież koncepcja niezależnego od Niemiec, Polski i Czechosłowacji państwa, którego - notabene - nigdy nie było na mapach, nie weszła w realną przestrzeń polityki europejskiej. Także - 90 lat temu, bo chyba do tamtych sentymentów odwołują się ci, którzy żyjąc w województwie śląskim, manifestują dziś cierpienia "emigrantów wewnętrznych"?
To pewne, choć wcale nie us-pokaja: mowa tu o jakiejś dziwacznej "mniejszości w mniejszości", w swych mocarstwowych tęsknotach i bólach niczym nie różniącej się od nacjonalistów polskich starego i nowego chowu, co rusz bredzących o Wielkiej Polsce, takiej "od morza do morza".

Etnonacjonalizm śląski (zresztą, każdy inny też) - w swej istocie - nie jest gatunkowo niczym innym od nacjonalizmu "klasycznego". Zasadza się - przede wszystkim - na przekonaniu o wyższości jednej nacji (grupy etnicznej) nad drugą. Żywi się i swą siłę czerpie - podobnie jak wszystkie nacjonalizmy - z głębokiego odczuwania, ciągle pielęgnowanej i cierpliwie podsycanej, niechęci do "obcego".

Czyli kogo? W naszych warunkach - każdego. Bo każdy może być "obcy". Każdy może być dziedzicem, nosicielem albo i sprawcą osławionej "krzywdy śląskiej". To nieważne, że nie był uczestnikiem ani nawet świadkiem dawnych wydarzeń i dramatów historycznych (nikt nie przeczy, że w przypadku naszego regionu nieraz naprawdę potwornych).

Skąd zatem wziął się dzisiejszy etnonacjonalizm śląski i dlaczego ma się lepiej niż przed laty? Najprościej: z zalewu ubóstwa, choroby bezrobocia i bezradnoś-ci, z lenistwa duchowego i kompleksów. Bo zawsze za własne grzechy i niemoce łatwiej kogoś innego obwinić, nieprawdaż?

Dlatego dziś tak łatwo niejednemu z nas przychodzi pławić się w bezrefleksyjnym antypoloniz-mie, który jest jak kosztowna i bezsensowna tabletka kupiona w pokątnej bazarowej aptece. Jest jak "suplement diety". Człowiek po zażyciu takiego specyfiku zdrowszy nie będzie, setki nie dożyje, ale na pewno będzie się lepiej czuł. Przynajmniej przez chwilę. Tak potrzebną, by odegnać czarne myśli, przyćmić złe intencje i zlać się w pozorowaną jedność ze swym katowanym "ludem".

Etnonacjonalizm śląski Polakom nie zagraża. Bo Polaków jest więcej i choćby tylko dlatego są "silniejsi". Natomiast zagraża Ślązakom.

ZGADZASZ SIĘ Z AUTOREM? JESTEŚ INNEGO DANIA? NAPISZ KOMENTARZ



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*KULTOWA DZIELNICA: Wybierz swoją dzielnicę i zagłosuj w plebiscycie
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!