Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Na banhofie pizło dwie

Krzysztof Karwat
Etnolekt... Lubię to pojęcie, zwłaszcza gdy je odnoszę do prastarej mowy Ślązaków. Ale obawiam się, że ciągle brzmi obco. Bo rzadko jest wypowiadane w dyskursie publicystycznym, co zdaje się potwierdzać w moim komputerze program korygujący pisownię, który uparcie podkreśla je na czerwono. Może więc czas, by wyjąć etnolekt (śląski) z obiegu wyłącznie naukowego? Może warto wkładać to słowo w miejsce, w które - z braku lepszego pomysłu - nachalnie wciskamy "godkę"?

Nie przepadam za terminem "godka", gdyż do gazet i internetu wprowadzono go dopiero w ostatnim czasie - głównie na użytek sporów zalatujących polityką. Bywa nieprecyzyjne, bo wieloznaczne. W codziennym zastosowaniu częściej przecież oznacza "przemowę" czy "rozmowę" niż "mowę" (w znaczeniu: "język mówiony"). Stąd frazeologizmy typu: "co za gupio godka", "boła ło tym godka", i częste zwroty, na ogół rozpoczynające zdania w rodzaju: "łon godoł", "łona go-dała" itp. A w pojęciu "etnolekt" słyszymy zbitkę słów "etnia" (z greckiego: naród, rasa) i "dialekt" (w znaczeniu: specyficzna odmiana języka). Jest też etnolekt - w nauce - czymś więcej niż gwara bądź dialekt. Czyż to niewystarczające powody, by tym słowem częściej próbować nazywać tradycyjną mowę Ślązaków?

Ale dość tych dywagacji terminologicznych, które - gdyby wchodzić jeszcze dalej i głębiej - czytelników niebędących filologami szybko by zmęczyły.

Raczej należy raz jeszcze przypomnieć, że w sporach o miejsce i społeczne znaczenie etnolektu śląskiego (toczonych także w przedpokojach sejmowych) ciągle powtarza się jeden kardynalny błąd. Popełniają go zarówno ci, którzy w tych dyskusjach są "za", jak i ci, którzy są "przeciw" uznaniu naszego etnolektu za "język regionalny".

Ostatni cudzysłów jest niezbędny. Nie chodzi bowiem o urzędowe potwierdzenie, że śląszczyzna i polszczyzna to dwa różne, nieprzystające do siebie systemy. Nie chodzi o to, by pieczęcią polityczną zadekretować, że są one odmiennymi językami (jak czeski i słowacki czy białoruski i rosyjski). "Język regionalny" to pojęcie wyjęte ze stosownej konwencji europejskiej i przynależy do terminologii prawnej, a nie językoznawczej. Nie jest więc żadnym argumentem, że termin ten nie funkcjonuje w ustawie o języku polskim. Dobijamy się - po prostu - rozwiązań unijnych, które okazują się poręczne, gdy przychodzi ratować i wspierać wymierające języki małych grup etnicznych.

A dlaczego mielibyśmy tego nie robić, skoro gdzie indziej tak dobre efekty taka pomoc przynosi? Dlaczego mielibyśmy nie iść tropem innych Europejczyków i nie adaptować ich rozwiązań, skoro na tylu polach jesteśmy wręcz przymuszani do respektowania prawa ponadkrajowego?

W ostatnim czasie powstało kilka słowników polsko-śląskich i śląsko-polskich. Nie wszystkie zasługują na szersze upowszechnianie, gdyż na o-gół przygotowują je do druku (albo internetu) "szlachetni dyletanci", a nie naukowcy, którzy wiedzą, że taka praca wymaga sporych kompetencji (a nie tylko dobrej znajomości etnolektu) i wieloletnich wysiłków - najlepiej zbiorowych, podejmowanych w przynajmniej kilkuosobowych zespołach. W każdym jednak przypadku nie przestaje zaskakiwać, jak wiele w śląszczyźnie jest odmienności i oboczności wobec tzw. języka literackiego.

Ta uwaga dotyczy zwłaszcza leksyki, bo w tym obszarze obserwacje są o wiele ciekawsze niż w przypadku fonetyki, fleksji czy deklinacji (czyli brzmień i wszelkich odmian wyrazów). To uderzające, że w naszym etnolekcie nadal istnieje ogromna liczba słów i wyrażeń, które w polszczyźnie albo zostały "zapomniane", albo nigdy w niej nie występowały. Stąd te - najczęściej zabawne - nieporozumienia językowe między "hanysami" i "gorolami", których znakiem rozpoznawczym pozostaje nieśmiertelny wierszyk: "w antryju na bifyju stoi szolka tyju". Może tylko z nim konkurować, też właściwie kabaretowe: "na banhofie pizło dwie".

Pizło, nie pizło, a i tak trudno się dogadać nie tylko na dworcu kolejowym. I nie tylko o drugiej po południu ani tym bardziej w nocy. Ślązacy bowiem czynią z tego "braku komunikacji" źródło swej dumy etnicznej. To ma być dowód na ich odmienność, nawet odrębność.

Ale wielu Polaków właśnie tego nie rozumie. Nie rozumie, że prawa do własnej "szklanki herbaty, która stoi w przedpokoju na kredensie", nikomu odmawiać nie można.


*ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW PREZYDENCKICH 2015 + OPINIE, KOMENTARZE, ZDJĘCIA, WIDEO
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!