Ta zbrodnia zaliczana jest do jednych z najbardziej makabrycznych w kraju. Przypomnijmy, że 21 grudnia 2022 roku policjanci z wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Katowicach znaleźli poćwiartowane zwłoki 62-letniego mężczyzny w dzielnicy Wełnowiec w Katowicach.
- Otrzymaliśmy wyniki sekcji zwłok. Przyczyną zgonu było wykrwawienie, które wynikało z doznanej rany kłutej w okolicy szyi - mówi nam prok. Joanna Sagan z Prokuratury Rejonowej Katowice Północ w Katowicach.
Spis treści
- Poćwiartowane zwłoki w piwnicy. Tego widoku policjanci nie zapomną nigdy...
- Dramat uciszył osiedle familoków w Wełnowcu. W powietrzu czuć grozę i strach
- Domowe piekło. Syn zabił ojca
- Syn zgłosił zaginięcie ojca prawdopodobnie jeszcze przed morderstwem
- "Mieszkają tu dużo gorsze ludzie, a czegoś takiego by nie zrobili"
Dodaje, że postępowanie przygotowawcze nadal pozostaje w toku. Do sprawy został zatrzymany 37-letni mężczyzna. Mężczyzna jest teraz w areszcie, przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Dla dobra śledztwa szczegóły nie są znane.
Poćwiartowane zwłoki w piwnicy. Tego widoku policjanci nie zapomną nigdy...
21 grudnia. Policjanci dostają zgłoszenie. Jadą na Aleję Korfantego. Na osiedlu familoków w dzielnicy Wełnowiec czuć chłód, ale nie tylko z powodu niskiej temperatury i śniegu. Policja blokuje przejazd. W piwnicy w jednym z budynków znaleziono zwłoki 62-letniego mężczyzny.
- W godzinach przedpołudniowych funkcjonariusze wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Katowicach ujawnili zwłoki 62-letniego mężczyzny w dzielnicy Wełnowiec. Na chwilę obecną dalej są wykonywane czynności z udziałem prokuratury. Do sprawy został zatrzymany 37-letni mężczyzna - relacjonował nam podkomisarz Łukasz Kloc z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. - Dla dobra dalszych czynności na chwilę obecną nie udzielamy żadnych informacji szczegółowych na temat zdarzenia - dodał.
W mediach huczało. Dziennikarze nieoficjalnie ustalili, że znalezione ciało było poćwiartowane i zapakowane w foliowe worki. Wiadomo było także, że zatrzymany 37-latek przyznał się do zabójstwa. Policja dla dobra śledztwa nie potwierdzała wtedy tych informacji.
Dramat uciszył osiedle familoków w Wełnowcu. W powietrzu czuć grozę i strach
Tragedia uciszyła osiedle, w którym doszło do tej okropnej tragedii. Tylko w niektórych oknach świeci światło. Mieszkańcy nie mogli uwierzyć w to co się stało.
- Tutaj nikogo już nie ma - mówi nam jeden z mieszkańców, który dla swojego bezpieczeństwa chce pozostać anonimowy - Te budynki są do wyburzenia. Większość jest jeszcze w pracy, ale bardzo mało osób tu mieszka - dodaje.
Znał ofiarę. O morderstwie pod swoim domem dowiedział się dopiero dzisiaj. - Rano zobaczyłem policję, tutaj przez okno. Było widać wszystko - pokazuje nam okno w salonie. Opiera ręce o stolik i spuszcza głowę - Przyjechała policja. Sześć samochodów. Nie wchodzili do góry, tylko na dół, a Roman mieszkał na dole. Wtedy dopiero się dowiedziałem...Szli do piwnicy.
Domowe piekło. Syn zabił ojca
W ten dzień nasz rozmówca śledził wiadomości cały czas. Gdy zaprosił nas do środka, telewizor był włączony. Usłyszał, że podejrzanym o zabójstwo jest syn zamordowanego.
- Młody tu mieszka niedawno. Może z dwa lata albo trzy. Mieszka z ojcem. Kto by pomyślał, że tak to się skończy. Wiadomo, że dochodziło do sprzeczek między nimi. Kłócili się. Czasami mówił, że syn go bije. On to zgłaszał na policję. Mówił, że zgłaszał... - wyznaje.
Jak przyznaje, ofiarę znał dobrze. - On mieszkał tu cały czas. Znam go dosyć długo. To mój kolega można powiedzieć. Nie tak bliski, ale jednak. Kolega. "Cześć - cześć" i tyle... - opowiada. - Roman się skarżył, że ma kłopoty z synem. Mówiłem mu, żeby zadzwonił na policję. Słyszałem tylko "Tak, tak zrobię". No i zrobił... - nie dowierza w to, co się stało. Słychać smutek w jego głosie.
- Mówił mi, że nie było między nimi dobrze. Że się źle układa. Co tam było za ścianą to nie wiem, ale żeby takie coś... Żeby go poszarpał to, ale żeby takie coś...
Syn zgłosił zaginięcie ojca prawdopodobnie jeszcze przed morderstwem
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że zatrzymany przez policję 37-latek dwa dni wcześniej zgłosił na policję zaginięcie ojca. Wtedy właśnie miały ruszać poszukiwania, które zakończyły się dramatycznie.
Nadal jesteśmy w domu sąsiada ofiary. Nastała cisza. Nasz rozmówca spuszcza głowę. Patrzy się w podłogę - Podobno on zgłosił zaginięcie ojca dwa dni temu - mówi cichym głosem. - Widocznie policja przyszła i przeszukała piwnicę. Tak mi się wydaje, bo jak inaczej? Ja o żadnym zaginięciu nie wiedziałem, tym bardziej, że przez trzy tygodnie leżał w łóżku i nigdzie nie wychodził - ożywia się, jakby coś przyszło mu do głowy.
- Przez trzy, cztery tygodnie w ogóle nie wychodził z domu! Najpierw leżał w szpitalu. Później wrócił ze szpitala i leżał w domu. Ten syn chodził dla niego po obiady do MOPS'u i mu przynosił. Wtedy tak jakoś jeszcze żyli między sobą. Czyli on wtedy musiał leżeć w łóżku. Co zatłukł go w tym łóżku? - pyta z niedowierzaniem.
- Zwariował. Nie wiadomo co on mu zrobił. Nie wiadomo czy zabił go w domu czy w piwnicy. Zabił go, a potem zgłosił, że zaginął. Myśleli, że nie znajdą w piwnicy?! - zaczyna krzyczeć.
"Mieszkają tu dużo gorsze ludzie, a czegoś takiego by nie zrobili"
- Mieszkają tu dużo gorsze ludzie, a czegoś takiego na pewno by nie zrobili. Wszyscy co znali tego syna to tak jak ja, na "Dzień dobry" i tyle. Ani słowa więcej. Nie wiemy o nim nic. Ani gdzie pracował, ani co robił - opowiadał nam sąsiad ofiary.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?