Jeśli mieliście wątpliwości, że władze Katowic wyznają ideologię samochodową – to teraz mamy potwierdzenie. W maju w Katowicach ma wejść w życie zapowiadana od wyborów samorządowych karta mieszkańca. A w niej zniżki na baseny, koncerty, do żłobków i tańsze parkowanie w mieście. W mieście, które ma aspiracje być liderem metropolii usłyszeliśmy właśnie komunikat: uczynimy wszystko, byście jak najczęściej korzystali z samochodów.
Nie jest dla Was jasne, jak niebezpieczny to plan? To napiszę tak: w ten sposób zwiększymy liczbę aut wjeżdżających do centrum. Będzie jeszcze większy tłok na parkingach.
A przyjezdni, zamiast na płatnych, droższych i legalnych miejscach parkingowych, które zajmiemy my, katowiczanie, bo tak o nas dba miasto, będą rozjeżdżać trawniki, kwietniki, dojazdy, chodniki, a może i parki. Cudowna wizja.
To ogromny krok wstecz, do lat 90. mniej więcej, kiedy to posiadanie auta było wyznacznikiem statusu. Katowiczanie czekali na kartę mieszkańca, bo od początku miała ona w założeniach uporządkowanie tak zwanej polityki parkingowej. A nie skazywanie na życie w mieście, przez które nie da się przejść między samochodami.
Spójrzcie na liczby. W strefie płatnego parkowania w Katowicach jest około 2 tys. miejsc parkingowych. W strefie kultury, która w założeniu też ma być płatna i jest zapleczem dla śródmieścia – około 800 miejsc. Zarejestrowanych w mieście samochodów osobowych jest 216 tys. 348. Gdyby ustawić je na jednym wielkim parkingu, zajęłyby 27 hektarów. Plus 120 tys. pojazdów z innych miast codziennie wjeżdżających do Katowic. W tej sytuacji promować transport samochodowy to samobójstwo miasta.
Więc wybudujmy dużo więcej parkingów, powiecie. Pewnie powstaną. Nie zmienią nawyków kierowców. Wcale nie są idealnym rozwiązaniem. Dlaczego? Ziemia to jest coś w mieście najcenniejszego. Miasta nie można rozciągnąć. Im więcej parkingów, tym mniej miejsca na coś innego. Zgodnie polskimi normami, jedno miejsce parkingowe musi mieć wymiary minimalne 5 na 2,3 metra, To daje 11,5 mkw na jeden samochód. 32 tys. 200 metrów cennej powierzchni zajmują zatem auta w płatnej strefie parkowania w Katowicach oraz strefie kultury. To całkiem spore centrum handlowe. Owszem, można budować pod ziemią, ale koszt budowy jednego krytego miejsca parkingowego wynosi i 100 tysięcy złotych. Porównajcie, ile kosztował wasz samochód, a ile kosztuje zapewnienie mu miejsca do postoju. Kto ma te pieniądze wydać? Ktokolwiek się zdecyduje, nie oczekujcie, że udostępni potem parking za darmo. A jak parkingi będą płatne, kierowcy nadal będą parkować na dziko, na trawnikach, chodnikach, dojazdach, wyjazdach i tak dalej.
Nie przegap
Jak zatem dać mieszkańcom przywileje, ale nie zniszczyć miasta samochodozą? Dać nam darmowe przejazdy po mieście. Albo tańsze bilety. Coś, co skłoni – na początek choćby mieszkańców śródmieścia, bo tu komunikacja publiczna jest najsprawniejsza i najłatwiej dostępna - do zrezygnowania z auta i korzystania z autobusu czy tramwaju. Darmowa czy też bardzo tania, na dodatek sprawnie funkcjonująca komunikacja publiczna to jest coś, co może skłonić ludzi do przeprowadzenia się do Katowic i płacenia tu podatków, bo o to w karcie mieszkańca chodzi. Na razie, jeśli skusicie się na proponowanych przez miasto zasadach pamiętajcie, że zamieszkacie na wielkim, dzikim parkingu.
Zobacz koniecznie
Rozwiąż i poznaj swój wynik
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?