Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejka Elka w Chorzowie szwankuje tydzień po uruchomieniu [ZDJĘCIA]

K. Pachelska, J. Toros
Nowa kolejka Elka w Parku Śląskim
Nowa kolejka Elka w Parku Śląskim Joanna Oreł
W niedzielę, dokładnie tydzień po hucznym otwarciu nowej kolejki linowej Elka w Parku Śląskim, pod jej stacjami dochodziło do dantejskich scen. Z tej niewątpliwej atrakcji chciało skorzystać mnóstwo ludzi. Niestety, okazało się, że nowoczesna kolejka Elka w Chorzowie szwankuje, a jej pracownicy nie radzą sobie z obsługiwaniem tłumów klientów. ZOBACZ ZDJĘCIA

Kolejka Elka:

Biletomaty, które są ustawione przy każdej stacji (czyli Stadion Śląski i Śląskie Wesołe Miasteczko), były nieczynne. Jak informują władze Parku Śląskiego, urządzenia miały usterkę, która właśnie naprawiana jest przez wykonawcę. Ich funkcję przejęły kasjerki, które na niewielkim stoliku miały kasę fiskalną. Tam przyjmowały pieniądze i wydawały paragony. I tyle. Informacji, co dalej należy robić z tym paragonem, już nie udzielały. - My tylko kasujemy, od informowania jest obsługa - mówiły zdumionym klientom.

Ci, chcąc nie chcąc, ustawiali się w kolejce, która do stacji Śląskie Wesołe Miasteczko liczyła (około godz.14.30) ponad 100 osób, do stacji Stadion Śląski - niewiele mniej. Po odstaniu swojego, czyli ok. 45 minut w pierwszym przypadku, a 15 w drugim, okazywało się, że właściwie to do gondoli jest inna kolejka, znacznie mniejsza niż do krzesełek. O tym nikt wcześniej nie poinformował. - W przypadku dużej liczby klientów mogą zajść jakieś nieporozumienia, jak w każdej tego typu sytuacji.

Właśnie dlatego na stacji kolejki namalowane są oznaczenia ruchu, kierujące do odpowiednich stanowisk osoby chcące skorzystać z gondoli i krzesełek - tłumaczy Łukasz Buszman, rzecznik prasowy parku. - Każdy klient powinien się do nich stosować.

W kolejce do Elki co chwilę wybuchały kłótnie. - Pan się wciska. Pani tu nie stała - niektórzy mogli przeżyć deja vu, bo sytuacja przypominała kolejki za papierem toaletowym czy butelką śmietany z czasów PRL-u.

Nieliczni panowie z obsługi Elki, wyróżniający się zielonymi, schludnymi koszulkami polo z logo kolejki, byli wyraźnie zdumieni jej powodzeniem. Byli w stanie dopilnować tylko tego, by na peron nie dostała się zbyt duża liczba ludzi naraz oraz wsiadania na krzesełka. Do gondoli ludzie już sami wchodzili, nawet nie sprawdzano (na stacji Wesołe Miasteczko) biletów, czyli paragonów z kasy.

Krzesełka cieszyły się znacznie większym powodzeniem niż gondole, czemu trudno się dziwić, bo przyjemność z jazdy nimi była nieporównywalnie większa. Na niektóre kanapy wsiadały tylko dwie osoby (a są przewidziane na cztery), co wydłużało kolejkę. Dlaczego obsługa nie zadbała o to, by wszystkie miejsca były wykorzystane?

- Próbowaliśmy tak robić, ale ludzie się skarżyli, że chcą jechać sami, a nie z przypadkowymi osobami - mówił pracownik stacji Stadion Śląski. - Jeden pan nawet napisał na mnie skargę. Elka to nie jest kolejka górska, tylko rekreacyjna, więc dla ludzi nie liczy się szybkość przejazdu, tylko wrażenia - dodał.

I tak Elka w niedzielę kursowała wyjątkowo szybko. 10 minut i... już trzeba było wysiąść. A tam - znowu kolejka do Elki, jeśli wykupiło się bilet powrotny (dla dorosłej osoby: 15 zł). Nic dziwnego, że niektórzy zdesperowani pasażerowie próbowali odsprzedać swoje paragony, bo nie chcieli znowu stać w kolejce. Dodajmy, że w niedzielę Elką przejechało ponad 5 tys. osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!