To miał być mecz rundy wiosennej. W starciu z Lechem Poznań ważyły się przecież losy Górnika Zabrze. Nawet remis dawał gospodarzom miejsce w czołowej ósemce i pewne utrzymanie, przy porażce musieli trzymać kciuki za Koronę Kielce i Śląsk Wrocław. I to właśnie dzięki tym klubom cel osiągnęli. Dziś do tych dwóch miast z Zabrza powinny trafić skrzynki czegoś markowego.
Zabrzanie jak zwykle zapewniali jednak, że wszystko załatwią sami, bez oglądania się na innych. Rzeczywistość była jednak taka, jak w ich poprzednich wiosennych meczach, czyli nie miała nic wspólnego ze słowami. Wicelider tabeli w ciągu dwóch minut pierwszej połowy odesłał zabrzan i ich kibiców do oglądania Multiligi i nasłuchiwania rozwoju wydarzeń na dwóch newralgicznych dla Górnika stadionach.
W sobotę minął równo miesiąc od objęcia zespołu przez Roberta Warzychę. Szkoleniowiec po raz kolejny eksperymentował ze składem, przesuwając na środek obrony Radosława Sobo-lewskiego i ustawiając obok niego wrcaającego po długiej przerwie spowodowanej kontuzją Adama Dancha. Efekt znów był kiepski: oba gole dla Lecha padły z bliska, po szkolnych błędach obrońców. Co jednak i tak nijak się miało do kuriozalnej straty numer trzy...
Wyrazem bezradności Górnika były jednak także wydarzenia w tak zwanej ofensywie. Nawet rzut kary, jakiego doczekali się zabrzanie w 55 minucie został przez Bartosza Iwana zmarnowany w kompromitującym stylu (piłka minęła słupek), a przecież przy stanie 0:3 o presji doprawdy trudno mówić.
Kibice na temat poczynań piłkarzy gospodarzy wyrażali się jednoznacznie, ale gdy gola dającego zabrzanom miejsce w wymarzonej ósemce strzelił dla nich... Śląsk Wrocław, zareagowali wybuchem radości.
Ostatecznie dzięki wrocławianom i kielczanom Górnik zachował więc ekstraklasowy byt (chociaż czeka go jeszcze proces licencyjny), ale miejsce w górnej połówce dostali na nadzwyczajnie wysoko oprocentowany kredyt.
Tak padły bramki
0:1 Łukasz Teodorczyk (31) Z prawej strony dośrodkował Szymon Pawłowski, a przed bramką doszło do nieporozumienia Grzegorza Kasprzika i Adama Dancha. Skorzystał z niego napastnik Lecha wpychając piłkę do bramki.
0:2Kasper Hamalainen (33-głową) Tym razem centrował Tomasz Kędziora. Do piłki nie wyskoczył żaden z obrońców i Hamalainen spokojnie głową podwyższył wynik meczu.
0:3 Kasper Hamalainen (51) Kuriozalna sytuacja. Jeden z kibiców gwizdnął, a piłkarze myśleli, że to arbiter. Obrońcy stanęli w miejscu, a Hamalainen w sytuacji sam na sam zdobył gola!
*Restauracja Kryształowa Katowice bez Magdy Gessler. Teraz Maria Ożga z MasterChef
*Próbny sprawdzian szóstoklasistów 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI
*Prezenty na Komunię Św. Zastanów się i wybierz [TOP 10 PREZENTY KOMUNIJNE
*Agnieszka Radwańska na turnieju tenisowym BNP PARIBAS KATOWICE OPEN
*Tabliczka mnożenia do wydrukowania [WZORY TABLICZEK MNOŻENIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?