Kolejne niebezpieczne odpady w Mysłowicach. Jakie działania poczyniły władze miasta?

Rok temu w czerwcu miasto Mysłowice usunęło łącznie 8621,639 ton odpadów niebezpiecznych z dzielnicy Brzezinka. Jak widać, przed włodarzami kolejne wyzwanie - tym razem na ulicy Robotniczej.

Przy hali, gdzie znajdują się niebezpieczne odpady, 25 lipca zorganizowana została konferencja prasowa Koalicji Obywatelskiej. Politycy poruszali temat tej bomby ekologicznej. Już od 2,5 roku w hali znajduje się bowiem ponad 1000 ton niebezpiecznych odpadów.

- Niedaleko bawią się dzieci na podwórku czy placu zabaw. Mieszkają tu ludzie, którzy obawiają się, czy te niebezpieczne odpady nie zagrażają ich zdrowiu i życiu, ogólnemu bezpieczeństwu — mówił Wojciech Król, poseł KO.

- Jeżeli tutaj wybuchnie pożar, to dopiero wtedy tym wysypiskiem zainteresują się władze. A przecież tak samo, jak w Zielonej Górze, jest to tykająca bomba. Takie mauzery mają jeszcze to do siebie, że zaczynają przeciekać. Efekt jest taki, że zaczyna to wypływać do wód gruntowych, przez co jest to jeszcze bardziej niebezpieczne — mówiła Katarzyna Lubnauer, posłanka KO.

Hala została wynajęta firmie budowlanej, która miała się zajmować produkcją klejów do płytek. Mauzery, które znajdowały się za big bagami, zostały znalezione przez policję. Wezwał ją Arkadiusz Sabat, właściciel hali, zaniepokojony zapachem, który zaczął się stamtąd wydobywać.
Według informacji, które podał właściciel, następnym krokiem był proces sądowy, podczas którego najemca przyznał się do winy i został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności, lecz finalnie w więzieniu spędził tylko 5 miesięcy.

- Władze miasta nie chcą się podjąć usunięcia zastępczego tych odpadów, ponieważ uważają, że odpady zamknięte w hali nie stanowią zagrożenia dla mieszkańców — mówił Arkadiusza Sabata.

Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, skontaktowaliśmy się z wiceprezydentem Mysłowic, Mateuszem Targosiem, który poinformował nas, jak wyglądają działania w tej sprawie.

- Prezydent miasta Dariusz Wójtowicz wydał stosowną decyzję, która nakazuje, aby podmiot, który składował te odpady, wywiózł je, ze względu na to, że nie była wydana żadna decyzja ze strony magistratu mysłowickiego, aby te odpady były tam składowane — mówił Mateusz Targoś. — Decyzja nie została zrealizowana przez wynajmującego ten teren, a co za tym idzie, rozpoczęło się postępowanie egzekucyjne ze strony naszego magistratu tak, aby niejako zmusić wynajmującego do tego, aby się tych odpadów pozbyć — dodawał.

Mimo że minął rok, od kiedy z terenu Brzezinki władze miasta pozbyły się niebezpiecznych odpadów, tak temat ten dalej jest świeży i wzbudza dużo emocji. Na początku wtorkowej konferencji prasowej poruszono temat owych odpadów, które teoretycznie mogły nie zostać zutylizowane, a tylko mogły zmienić swoje położenie.

- Wszystkie materiały, które znajdowały się na Brzezince, zostały wywiezione, zneutralizowane i zagospodarowane. Posiadamy kompletną dokumentację, która wskazuje jednoznacznie, że ten materiał jest zagospodarowany. Wszelkie inne informacje i insynuacje, które pojawiają się w mediach, to tylko i wyłącznie działania szkodzące w dobre imię miasta Mysłowice — twierdzi Mateusz Targoś.