Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny marsz dla Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy. Tym razem tłumów nie było...

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Kolejny marsz dla Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy. Tym razem tłumów nie było...
Kolejny marsz dla Kamilka przeszedł ulicami Częstochowy. Tym razem tłumów nie było... Katarzyna Gwara
Minęły trzy miesiące od śmierci ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, który był ofiarą domowych oprawców. W mieście po raz kolejny zorganizowano symboliczny marsz ku pamięci chłopca. Tym razem jednak tłumów nie było...

Marsz dla Kamilka kolejny raz przeszedł ulicami Częstochowy

W Częstochowie odbył się kolejny już marsz pamięci dla ośmioletniego Kamilka, który został skatowany przez swojego ojczyma. 8 sierpnia uczestnicy spotkali się w Archikatedrze Częstochowskiej podczas mszy świętej w intencji chłopca. Później ruszyli pod szkołę specjalną, do której uczęszczał. Przeszli przez plac Daszyńskiego, I i II aleję, następnie zatrzymali się na przemowy na placu Biegańskiego, a dalej przeszli III aleją NMP, aleją Sienkiewicza, błoniami jasnogórskimi i dotrali na ulicę świętej Barbary, gdzie mieściła się szkoła ośmiolatka.

Tam ponownie przypomniano przez jakie piekło musiał przejść malutki chłopiec... Koniec wydarzenia wyznaczono na cmentarzu, przy mogile tragicznie zmarłego chłopca.

Tym razem w marszu wzięło udział kilkadziesiąt osób chcących podtrzymać pamięć o gehennie Kamilka i jednoczących się w bólu z jego ojcem. Mężczyzna, ze łzami w oczach, kroczył na czele marszu w ciszy. Niektórzy przynieśli ze sobą świece, inni czarno-białe plakaty z uśmiechniętą buzią skatowanego dziecka. Białe róże złożono na mogile chłopca...

Skatowany Kamilek z Częstochowy

Sprawa ujrzała światło dzienne na początku kwietnia tego roku. Oprawcami chłopca okazali się jego najbliżsi - 35-letnia matka i 27-letni ojczym, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Jak się okazało, dziecko miało liczne obrażenia ciała - poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy.

Chłopiec w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan był bardzo ciężki, ale stabilny. Przebywał na oddziale intensywnej terapii. Po kilkudziesięciu dniach walki cała Polska usłyszała, że życia pobitego i poparzonego chłopca nie udało się uratować. Kamilek zmarł 8 maja.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła śledztwo. Ostatecznie przeniesiono je do Gdańska. Jak do tej pory ustalono, chłopiec był wielokrotnie maltretowany przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Mężczyzna znęcał się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem m.in. sadzając chłopca na rozgrzanym piecu, przypalając papierosami, polewając wrzątkiem, bijąc prysznicem oraz pięściami po całym ciele, kopiąc po głowie i rzucając nim o meble i podłogę.

Matka Kamilka, 35-letnia Magdalena B., mimo że wiedziała co robi jej mąż, w żaden sposób nie próbowała go powstrzymać. Kamilek wielokrotnie uciekał z domu. Zdaniem opiekujących się nim w ostatnich dniach życia lekarzy, chłopiec był wcześniej zaniedbany i niedożywiony. Gdyby nie to, miałby duże szanse przeżyć.

Para oskarżonych ma wspólnie dwójkę dzieci. Oprócz nich Magdalena B. ma troje kolejnych z dwoma innymi mężczyznami (nie licząc zmarłego Kamilka). Obecnie dochodzenie w sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Sformułowano i postawiono zarzuty Dawidowi B. i Magdalenie B.

Mężczyzna odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Z kolei Magdalenie B. postawiono zarzut pomocnictwa w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Dawid B. był wcześniej karany. Czyny, za które obecnie odpowiada, popełnił w warunkach recydywy. Zarzuty wobec mężczyzny obejmują także znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad drugim pasierbem, 7-letnim Fabianem B. Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.

W sprawie zarzuty usłyszeli też członkowie najbliższej rodziny chłopca - 45-letnia Aneta J., starsza siostra Magdaleny B., ciotka 8-letniego Kamilka oraz jej mąż Wojciech J. oraz 21-letni Artur J. To właśnie oni – wraz z dziećmi - mieszkali pod jednym dachem z Magdaleną B. i Dawidem B. i ich rodziną. Wszyscy usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy ośmioletniemu chłopcu, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka.

Do prowadzenia sprawy śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsk wyznaczono trzech prokuratorów, w tym prokuratora specjalizującego się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

sc]Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał

Przerażający jest fakt, że dziecko mogło być ofiarą przemocy od przeszło miesiąca i nikt w tej sprawie nie zareagował. Ani najbliższa rodzina, ani sąsiedzi, ani szkoła, ani pracownik socjalny – nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Wszyscy zgodnie podkreślają, że po dzieciach mieszkających z Magdaleną i Dawidem B. nie było widać śladów przemocy. Nieco innego zdania są jednak medycy – rozcięta warga, połamane kończyny, oparzenia. To dość dużo jak na jednego małego chłopca – a wszystkie te obrażenia powstały prawdopodobnie na przestrzeni marca. Kamil nie był do końca rozwinięty umysłowo – uczył się w szkole specjalnej. Wypowiadał tylko pojedyncze słowa. Nie ma się chyba zatem, co dziwić, że nikomu się nie poskarżył, ani nie opowiedział o tym, jakie piekło spotyka go w domu…

Jego oprawcy bezwzględnie wykorzystali to, że chłopiec nie jest w stanie opisać dramatu, z którym musi się mierzyć. W toku śledztwa okazało się bowiem, że sytuacja z 29 marca nie była jednorazowym incydentem. Chłopiec był katowany od dłuższego czasu.

Tymczasem jego matka świadomie oszukiwała wszystkich. Najpierw – na pytanie o rozbitą wargę i ból ręki, które padło w szkole – twierdziła, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Chłopiec miał się potknąć i przewrócić. Po rozmowie z pedagogami zabrała Kamila do lekarza. Później natomiast mówiła, że młodszy brat oparzył go gorącą herbatą. Miała również mówić, że była u lekarza i ten przepisał im dwie maści do smarowania. Jaki był efekt tych kłamstw? Wszyscy wiemy doskonale...

Na grób Kamilka wciąż przychodzą mieszkańcy miasta

Pogrzeb Kamilka stał się swego rodzaju manifestacją przeciwko przemocy wobec dzieci. Uczestniczyły w nim tysiące osób, które ze łzami w oczach towarzyszyły chłopcu w jego ostatniej drodze. Ośmiolatek spoczął w grobie na cmentarzu Kule. Miejsce pochówku wciąż jest odwiedzane przez mieszkańców - choć rzadziej już niż na początku...

Nie przeocz

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera