Koncerty Depeche Mode z drożyzną biletową w tle! Sprawdzamy, ile trzeba w tym roku zapłacić za spotkanie z ulubioną gwiazdą

Początek pandemii spowodował zamknięcie nas wszystkich w domach. Odwołano wszelkie wydarzenia kulturalne, przesunięte zostały igrzyska olimpijskie i nie odbywały się również koncerty. Dla branży muzycznej oznaczało to duże tąpniecie. Z dnia na dzień pracę straciło mnóstwo osób i jak się okazało — część z nich już nie wróciła do branży.

Nawet jeżeli dany pracownik techniczny traktował udział w koncertach jako dodatkowe źródło dochodu, to szybko zrewidował on swoje plany. Ten dochód trzeba było czymś zastąpić, wielu zdecydowało się zatem na przebranżowienie i rezygnację z - jak się okazało - niepewnych przychodów z organizacji wydarzeń.

Obecnie na rynku jest więc mniej pracowników, a rosnące koszty życia powodują, że każdy z nich oczekuje wyższego wynagrodzenia. To musiało odbić się na cenach biletów.

Można by powiedzieć, że więcej płaci ten, kto kupuje w ostatniej chwili, ale bilety na koncerty Depeche Mode czy Rammstein drogie były jeszcze na kilka tygodni przed koncertami.

Kto chciał w tym roku zobaczyć lipcowe koncert gwiazd lub czeka na spotkanie z ulubionym zespołem, musi się mocno wykosztować:

• Harry Styles (02.07.2023) - bilety od 1500 zł
• Pink (16.07.2023) - bilety od 1500 zł
• Sting (20.07.2023) - bilety od 1400 zł
• Rammstein (30.07.2023) - bilety od 1 600 zł
• Imagine Dragons (14.08.2023) - bilety od 1250 zł

Właściwie nawet kupno biletów w pierwszych dniach od ich pojawienia się nie gwarantuje niskich cen. Żyjemy w czasach, gdy bilety kosztujące 400 zł rozchodzą się jak świeże bułeczki. Drogie są nawet miejsca stojące i te oddalone znacznie od sceny.
Wiele gwiazd wraca także do Polski z kolejnym koncertami. Okazuje się, że nawet 50 proc. więcej zapłacimy w 2023 roku za bilety na koncert muzyka, który odwiedził nasz kraj także rok przed pandemią. Ma to także swoje niefinansowe konsekwencje.

Po pandemii zdecydowanie zapragnęliśmy powrotu do normalności. Wielu z nas właśnie teraz wybiera się na pierwsze do lat koncerty. Gotowi jesteśmy także wiele w nie zainwestować. Płacimy zatem więcej za koncerty ulubionych zespołów i więcej jesteśmy w stanie wybaczyć:

Dostałam bilety, a to sukces, ale od momentu zapłaty za bilety do dostania ich fizycznie minęło dużo czasu, nawet miałam obawy, czy w ogóle dojdą - mówi nam tegoroczna klientka jednej ze stron biletowych.

Z pewnością uważać trzeba przede wszystkim na relatywnie krótko działające w Polsce serwisy. Duże platformy, jak ebilet.pl, eventim.pl czy livenation.pl to serwisy, którym możemy zaufać. Spotkamy tutaj przerwy techniczne, problemy z przejściem do następnego etapu sprzedaży czy - jak w przykładzie - opóźnienia w terminie dostawy biletów. Jednak generalnie są to strony, którym możemy zaufać. W sieci znajdziemy jednak całe mnóstwo mniejszych serwisów, które chwalą się dużą dostępnością biletów, a w rzeczywistości często sprzedają je po zawyżonych cenach lub bez uprawnień.

Na przykładzie koncertów Beyonce wspominaliśmy już, że mimo wysokich cen organizatorzy nie mieli wątpliwości, że Stadion Narodowy wypełni się po brzegi. Wyprzedały się wszystkie bilety, a kolejka chętnych nadal pozostała bardzo długa. Czy taki stan rzeczy wpłynie na pogorszenie obsługi klienta przez serwisy biletowe? Jest takie ryzyko. Serwisy tego typu mają przecież wystarczająco dużo potencjalnych klientów w zapasie, aby nie musieć martwić się pojedynczymi negatywnymi opiniami. Z drugiej strony - od czego jest konkurencja? Na rynku handlu biletami koncertowymi o nią możemy być spokojni!

Warszawski koncert Sanah zaplanowany został na 22 września 2023. Pod koniec czerwca artystka podzieliła się w swoich mediach społecznościowych bardzo dobrą nowiną:

Nie wiemy, ile dokładnie biletów sprzedano, ale PGE Narodowy wypełni się widzami w czasie koncertu polskiej wokalistki po raz pierwszy w historii! Wcześniej Narodowy w całości wyprzedali także Dawid Podsiadło i Taco Hemingway w 2019 roku. To także sygnał, że po latach pandemii polska muzyka wraca na dobre tory.