Koniec Kasperczaka

O rozwiązaniu umowy ze szkoleniowcem ma poinformować dziś przed południem prezes klubu Jędrzej Jędrych na specjalnej konferencji prasowej.

- Proszę nie ciągnąć mnie za język. Sytuacja klubu jest trudna, wszyscy mocno ją przeżywamy, o wszystkim oficjalnie poinformujemy dziś - odpierał wczoraj nasze pytania Jędrych, nie zaprzeczając jednak, że głównym punktem konferencji będzie właśnie pożegnanie szkoleniowca.

Nieco wcześniej prezes Górnika spotkał się z asystentami Henryka Kasperczaka, Jerzym Kowalikiem i Antonim Szymanowskim. Obaj opuścili jego gabinet z dość markotnymi minami, ale dementowali plotki o swoich dymisjach.

- Usłyszałem, że nadal jestem pracownikiem klubu, ale Allianz Polska z pewnością też analizuje sytuację - ostrożnie stwierdził Kowalik, a Szymanowski wypowiadał się w podobnym duchu.

W klubie nie było we wtorek samego Kasperczaka, ale na korytarzach sporo mówiono o tym, że kilkudziesięciogodzinny pobyt w Warszawie poświęcił nie tylko na udział w konferencji trenerskiej, ale także na rozmowy z Allianzem o formie rozstania - jego kontrakt jest przecież ważny do końca czerwca 2010 roku i opiewa na 35.000 euro miesięcznie.

Szefowie klubu nie mają jeszcze zdecydowanego faworyta do przejęcia schedy po Kasperczaku. Na razie nie wchodzą w grę Ryszard Komornicki, zwolniony ze szwajcarskiego Aarau, i często wymieniany podczas poprzednich roszad w Zabrzu Marcin Brosz, którego Podbeskidzie walczy o awans do ekstraklasy.

Niewątpliwie zmiana trenera pociągnie za sobą także przewietrzenie szatni z zawodników sprowadzonych na jego wniosek, a którzy nie wnieśli ze sobą oczekiwanej zmiany w jakości gry zespołu. Na razie z Zabrzem żegna się Maris Smirnovs, który wczoraj obchodził 33. urodziny, ale akurat Łotysz do ulubieńców Kasperczaka nigdy nie należał.