Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Jak przetrwać w domu i się wciąż kochać. Psycholog o rodzinie w czasach kwarantanny: Napięcie naturalne, nie bójmy się nerwów

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Koronawirus. Długa kwarantanna to wyzwanie dla rodziny
Koronawirus. Długa kwarantanna to wyzwanie dla rodziny 123RF
Kwarantanna potrwa zapewne dłużej niż dwa tygodnie. To trudne doświadczenie dla wszystkich. Do strachu przed zakażaniem dochodzi strach przed kłopotami finansowymi, utratą pracy, sytuacją firm. Kwarantanna społeczna, brak bliskich kontaktów, odseparowanie fizyczne od przyjaciół, współpracowników w pracy, często od rodziców-seniorów, babć, dziadków, do tego konieczna zmiana przyzwyczajeń i codziennych rytuałów – to wszystko jest bardzo trudne. Do tego dochodzi napięcie w rodzinach, które ćwiczą teraz wspólne życie, często na niewielkich przestrzeniach. Porozmawiałem o tym z psycholożką Natalią Biskupską z katowickiego Instytutu Psychoterapii i Rozwoju Osobistego „W dobrą stronę”.

Instytut Psychoterapii i Rozwoju Osobistego „W dobrą stronę” oraz Natalia Biskupska osobiście oferuje bezpłatną pomoc psychologiczną ludziom, którzy trudniej znoszą pandemię i kwarantannę. „Chcemy zaoferować wszystkim tym, którzy w ostatnich dniach przeżywają trudne chwile, kryzys emocjonalny, lęk w związku z sytuacją zagrożenia epidemiologicznego bezpłatne profesjonalne wsparcie psychologiczne. Swoją pomoc kierujemy szczególnie do lekarzy, pielęgniarek i wszystkich pracowników służby zdrowia, dla których ten czas jest niezwykle wymagający. Chcemy też wesprzeć osoby chore, będące pod nadzorem epidemiologicznym, ich rodziny i wszystkich tych, którzy w związku z aktualnym zagrożeniem przeżywają silny kryzys emocjonalny” – napisała Natalia Biskupska na Facebooku.
O akcji i lista terapeutów tutaj
To część większej akcji środowiska psychologów, którzy w ten sposób chcą pomagać Polakom.

***

Koronawirus. Psycholog: Jak przetrwać w domu i się wciąż kochać. Z Natalia Biskupską rozmawia Marek Twaróg

Dziś jeszcze na Facebooku sporo żartów: że ktoś wreszcie posprzątał, bo ma czas, że nadrabia lektury albo więcej rozmawia z żoną. Ale to pierwsze dni. Co będzie za dwa-trzy tygodnie? Spadek nastrojów przed nami.

Ale to naprawdę dobra strategia - mieć co robić, czym się zająć, z kim porozmawiać, gdzie przekierować swoją uwagę od bombardujących nas zewsząd informacji o pandemii. To pomaga rozładować napięcie, które jest w każdym z nas.

Ale końcu wszystko już posprzątamy, wszystkich poinformujemy o tym na Facebooku. I co dalej?

Oby jak najwięcej ludzi jak najdłużej potrafiło zajmować się czymś innym, niż tylko śledzeniem informacji na temat koronawirusa. Oczywiście sytuacja jest poważna, zagrożenie jest realne i każdy z nas ma prawo czuć niepokój, lęk o swoje zdrowie, o swoją przyszłość. To normalna ludzka reakcja w sytuacji zagrożenia.

I jak ten lęk zabić?

To, jak będziemy sobie radzić z tym napięciem, zależy w dużym stopniu od naszych indywidualnych cech, własnych umiejętności radzenia sobie ze stresem, doświadczeń życiowych – np. przeżycia podobnych sytuacji w przeszłości. Ci, którzy sprzątają, realizują swoje kulinarne pasje w zaciszu domowym czy nadrabiają filmowe i czytelnicze zaległości, naprawdę najlepiej sobie radzą.

Kiedy akurat nie pracuję, czytam książkę albo gram na gitarze – czyli dobrze, jakoś próbuję radzić sobie z napięciem. Ale – do diaska - i tak co pięć minut sięgam po komórkę, żeby sprawdzić, czy jest coś nowego.

Czyli tu nie najlepiej radzi Pan sobie z napięciem. Kiedy pojawia się silne skupienie na zagrożeniu, kiedy myśli krążą wciąż wokół negatywnych scenariuszy – jest dużo trudniej. Wtedy mogą pojawić się silne objawy lękowe, które paraliżują i ciało, i umysł - silne napięcie mięśni, problemy z jedzeniem, brak apetytu, zaburzenia snu, poczucie bycia w sytuacji bez wyjścia. W końcu - panika. Te najtrudniejsze reakcje mogą dziś pojawiać się u części osób.

Jak się od tego uwolnić?

Ważne jest, żeby w takich sytuacjach reagować wobec bliskich (i samego siebie) jak najszybciej. Pomagać ludziom zmniejszyć poziom lęku, oswoić się z aktualną sytuacją i przekierować ich uwagę na inne aktywności. Ważne, żeby działać pilnie, dziś, już. Życie w przewlekłym napięciu, silnym stresie i lęku ma bardzo negatywny wpływ na organizm człowieka, upośledza nasz układ odpornościowy, układ nerwowy, może pojawić się depresja lub przewlekłe zaburzenie lękowe.

No dobrze, czyli działamy szybko i próbujemy zająć siebie i bliskich czymś innym niż myśleniem o zagrożeniu. Ale przecież w domu też niekiedy działamy sobie na nerwy.

No cóż, głównym i najważniejszym źródłem wsparcia w każdej trudnej sytuacji powinni być dla nas nasi najbliżsi - to fakt. Lecz nie zawsze tak jest, z różnych przyczyn, zdarza się, że rodzina jest źródłem dodatkowego stresu i cierpienia.

Skupmy się na takiej rodzinie, która się dobrze rozumie. Wydaje mi się, że coś o takiej mogę powiedzieć. A zatem czujemy się ze sobą świetnie, ale po wielu dniach nawet w najzgodniejszych rodzinach, które utknęły na kilkudziesięciu metrach kwadratowych, pojawią się napięcia.

Tak, lubimy się, kochamy, ale po jakimś czasie spędzonym tylko ze sobą może pojawić się napięcie, rozdrażnienie. Pamiętajmy, że w tym lęku, niepewności, jesteśmy wszyscy - są nasi małżonkowie, rodzice, są nasze dzieci. W związku z tym ich reakcje i zachowania mogą być ich sposobem radzenia sobie z tą trudną sytuacją. Oni nie robią tego „na złość” nam.

Nie chcę porównywać i spłycać, ale przypomina mi się wysyp takich porad przy okazji świąt czy wakacji. To jakie są rady dla rodzin na czas kwarantanny?

Powiedzmy, że nie rady, a propozycje do wypróbowania. Przede wszystkim dajmy sobie nawzajem prawo do przeżywania trudnych emocji tak, jak potrafimy - oczywiście, jeżeli nie stwarza to zagrożenia. Powinniśmy rozmawiać o tym, co czujemy, czego się boimy, powinniśmy razem poszukać sposobów radzenia sobie w tym niepewnym czasie.

Dobrze, że pani mówi, bo naturalne jest raczej mówienie „nic się nie stało”, a nie rozmowa o emocjach.

Nie udawajmy, że nic się nie dzieje. Rozmawiajmy ze sobą, z naszymi dziećmi – bo choć one może nie do końca rozumieją, z jak skomplikowanym i trudnym problemem mamy do czynienia, to widzą i czują niepokój, niepewność, widzą lęk swoich rodziców. Wykorzystajmy ten czas nie tylko do nadrabiania lektur czy ćwiczenia matematyki, ale do porozmawiania o odpowiedzialności społecznej, o tym jak nasze działania mogą wpływać na innych. Uprawomocnijmy też emocje dzieci - ich lęk, złość - nawet jeśli dotyczą błahych z naszej perspektywy rzeczy, jak na przykład tego, że nie możemy jechać w sobotę kupić wymarzonych butów lub pójść do kina.

A zatem lepiej wyciągnąć te planszówki – wszędzie mi to radzą. Mam wrażenie, że moje dzieci (a może i ja) przerobiły przez te dwa dni już wszystkie gry.

Na teraz nie ma zakazu spacerowania, wyjścia do lasu, z dala od ludzi. Weźmy córkę czy syna i pobawmy się na powietrzu, we własnym ogródku, w pobliskim lesie. Tym bardziej, że pogoda jest coraz przyjemniejsza. A oprócz gier, komputerów i telewizji, możemy wprowadzić też przecież domową aktywność. To może być dobre i spajające doświadczenie dla całej rodziny – taki rodzinny fitness.

Pogadajmy chwilę o mediach w takich czasach. Ktoś wczoraj na Twitterze napisał: „Nie zaglądałam na Twittera kilka godzin i zaraz przestałam się tak bardzo bać”. Z drugiej strony my dziennikarze – ja też – cały czas dostarczamy informacji. Poinformowane społeczeństwo postępuje mądrzej – taki mamy paradygmat.

Zgadzam się - do mądrego i odpowiedzialnego działania potrzebna jest na informacja, rzetelna, sprawdzona podana przez specjalistów, którzy znają się na danym zagadnieniu. Tylko czy musimy tych informacji słuchać cały czas? Czy wtedy stają bardziej sprawdzone, rzetelne? Rolą mediów jest dostarczanie informacji – to jest Wasza praca. My, odbiorcy, musimy jednak wiedzieć, jak mądrze z tych mediów korzystać.

Mądrze korzystać z mediów, to znaczy jak? Jest jakiś limit, jakaś metoda niesięgania po komórkę.

Każdy z nas może sobie taki limit wyznaczyć i zobaczyć, jak mu służy - możemy na przykład trzy razy dziennie aktualizować sobie informacje na temat sytuacji w Polsce albo zaleceń wydawanych przez rozmaite instytucje. Możemy ograniczyć źródła informacji, do których sięgamy. Powiedzmy sobie - czytam jeden serwis albo tylko dane i zalecenia GIS-u lub jakiegoś innego źródła.

To trudne.

Kiedy jesteśmy w lęku, naturalnie pojawiają się myśli o zagrożeniu, o tym, co może nas spotkać w danej sytuacji. Dziś wielu z nas myśli - mogę zachorować, może jestem w grupie ryzyka, mogą zachorować moi rodzice. I to wszystko prawda - może tak się stać. Ważniejsze jednak byłoby postawienie sobie pytania nie tyle o możliwość, ale o prawdopodobieństwo. Na ile jest to prawdopodobne? Mamy tendencję, szczególnie w lęku, do skupiania się na skrajnych przypadkach.

I nie widzimy całości obrazu?

Ignorujemy na przykład liczbę osób, które nie zostały zarażone, lub przeszły zarażenie bez większych powikłań, a skupiamy się na osobach ciężko chorych lub na przypadkach śmiertelnych. Krótko mówiąc, skupiamy się na tym, co wzbudza w nas większe emocje, w tym przypadku lęk. I gdy sięgamy często po telefon, oglądamy non-stop kanały informacyjne, potęgujemy w sobie wrażenie, że ta „możliwość” jest jeszcze bardziej „możliwa”. I tak zaczyna się spirala lęku.

Uruchomiliśmy niedawno akcję „Dwa telefony do babci”, która ma zniwelować wśród seniorów poczucie izolacji. Psychologowie dobrze się o niej wyrażają, ale wymyśliliśmy ją dla perspektywy dwutygodniowej. Martwię się o seniorów w długiej perspektywie. Przecież im się świat zmienił – kontakty z ludźmi, planowane zabiegi, sanatoria itd.

To prawda. Dziś częściej myślimy o naszych babciach i dziadkach, jako o grupie największego ryzyka, którą trzeba najbardziej izolować, a zapominamy, że w ślad za izolacją fizyczną idzie właśnie izolacja społeczna, emocjonalna. Oczywiście, to stan wyższej konieczności - muszą być zdrowi, żeby za jakiś czas móc znów wyjść do ludzi, spotkać swoje wnuki. Nie zmienia to jednak faktu, że emocjonalnie to dla nich bardzo trudne doświadczenie. Pamiętajmy też, że osoby starsze zdecydowanie rzadziej korzystają z komputerów, internetu, komunikatorów. Ich świat dziś, w stanie zagrożenia epidemicznego, jest dużo bardziej ograniczony i zamknięty niż nasz. U takich osób, częściej może pojawiać się dziś obniżenie nastroju, stany depresyjne. Każda taka inicjatywa jest na wagę złota. Każdy telefon do babci czy dziadka jest dziś dla nich największym wyrazem miłości.
Rozmawiał: Marek Twaróg

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Dziennika Zachodniego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera