Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Tyczewski: Prezes, przyjaciel i... pracoholik. W cztery lata zmienił małą firmę w biznes liczący się w branży

Anna Dziedzic
Krzysztof Tyczewski
Krzysztof Tyczewski Karina Trojok
Krzysztof Tyczewski to gliwicki przedsiębiorca. Założyciel Clever Solutions, współwłaściciel Szagma Sp. z o.o. Specjalizuje się w produkcji artykułów oznakowania środków trwałych oraz zabezpieczenia produktu finalnego. Współpracuje z największymi producentami branży elektronicznej, meblarskiej i automotive. Prywatnie pasjonat kitesurfingu, jazdy sportowej na torach wyścigowych oraz koneser torfowej whisky.

Jest pan przedstawicielem branży opakowań, a pana firma jest przykładem błyskotliwej i stosunkowo krótkiej drogi do sukcesu. W ciągu kilku lat osiągnął pan obroty, o których inne firmy mogą tylko pomarzyć. Proszę opowiedzieć, czym się zajmujecie?

Tak jak pani wspomniała, firma Clever Solutions zajmuje się produkcją artykułów oznakowania środków trwałych i zabezpieczenia produktu finalnego. Są to na przykład specjalistyczne etykiety samoprzylepne, wszywki tekstylne, instrukcje papierowe, przywieszki bezklejowe, pianki polietylenowe oraz opakowania foliowe. Oprócz tego, w ramach konsolidacji dostaw, zaopatrujemy przedsiębiorstwa w kartony. Naszym kluczem do sukcesu jest umożliwienie klientom składania zamówień u jednego, sprawdzonego dostawcy na większość artykułów potrzebnych do oznakowania i zapakowania finalnego produktu.

Jesteście na rynku stosunkowo od niedawna. Jak wyglądały pana początki w tym biznesie?

Otworzyłem firmę w 2014 roku. Przez pierwsze półtora roku działałem na rynku jako jednoosobowe przedsiębiorstwo handlowe. Wcześniej przez wiele lat współpracowałem z IKEA - znałem szczegółowo ich wymagania, które stawiane są dostawcom oraz dostarczanym produktom. Postanowiłem wykorzystać zdobyte doświadczenie, pójść we własnym kierunku, nie odbierając biznesu firmie, w której byłem zatrudniony. Zaczynałem, będąc na minusie, wiele zaryzykowałem, ale postanowiłem wykorzystać szansę, aby stworzyć coś od początku, według własnych zasad. I udało się. Boom nastąpił na przełomie 2016/17 roku. Wtedy kupiłem pierwsze maszyny, których teraz mamy już „naście”. W tym samym czasie zaczęli do mnie dołączać nowi ludzie. Obecnie zatrudniam osiemnaście osób. Jestem też współwłaścicielem drugiej firmy w Poznaniu - Szagma. Tam pracuje 50 osób. Dzięki ścisłej współpracy między moimi dwoma przedsiębiorstwami w ciągu pięciu lat udało się nam zbudować obroty na poziomie 38 mln zł. Początki były jednak naprawdę trudne.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy...

Pożegnałem się z poprzednim pracodawcą. Miałem trzymiesięcznego syna i zostałem materialnie z niczym. Czułem jednak ogromną determinację. Pożyczyłem środki potrzebne na start firmy i zaryzykowałem. Branża nie była mi obca, ponieważ współpracowałem z dużymi producentami różnych sektorów produkcyjnych przez wiele lat. Miałem doświadczenie, znajomości i przede wszystkim zaufanie, na które długo pracowałem. Zacząłem od worków foliowych na poduszki i kołdry, które zamówiły u mnie fabryki produkujące dla IKEA. Zadzwoniłem do blisko 500 firm, a po miesiącu znalazłem w końcu zakład Szagma. Istnieje bardzo dużo firm produkujących worki, ale wyprodukowanie czegoś dla IKEA jest obwarowane takimi warunkami, że większość przedsiębiorstw nie jest w stanie ich spełnić. W Europie są obecnie tylko dwaj tacy producenci, a jednym z nich jest właśnie Szagma. Jeździłem tam co tydzień, dopinając szczegóły i kontrolując postępy, a właściciele polubili mnie i po jakimś czasie zaproponowali kupienie udziałów firmy. Tak zostałem współwłaścicielem Szagmy. Naturalnie po pewnym czasie powróciłem również do tematu etykiet, który z racji doświadczenia był bliski mojemu sercu.

Branża, w której jest pan specjalistą, jest w Polsce dość wymagająca. Trudno walczy się tu o klientów?

Bardzo, ponieważ specjalizujemy się w dostawach naszych artykułów głównie do dużych przedsiębiorstw. Robimy jednak swoje i nie skupiamy się na konkurencji.

Własna firma, w dodatku tak świetnie się rozwijająca, to ciągła pogoń za klientami, nowe inwestycje, ale też kadra...

Musimy nadążać za potrzebami naszych klientów. Firma w ciągu kilku lat tak urosła, że nie byłbym w stanie kontynuować wszystkiego sam. Po przekształceniu w przedsiębiorstwo produkcyjne, na początku mieściliśmy się w dwóch pomieszczeniach i mieliśmy kilka maszyn. Pozyskaliśmy nowych klientów i handlowców, których koordynuje pracownik będący z Clever Solutions od 2 lat, Wojciech Majewski. Dzięki temu konieczne stało się zwiększenie mocy produkcyjnych i zakup kolejnych maszyn. W ostatnim czasie utworzyliśmy spółkę z o.o. - Clever Solutions Group. Udziałowcami jest dwoje moich pracowników, Jolanta Grzeszczuk i Tomasz Grzeszczuk, którzy wykonali wspaniałą pracę w ostatnich latach. To moje dwie prawe ręce. Teraz wspólnie wykonujemy kolejny ważny krok - zamierzamy wybudować własną halę produkcyjną na terenach Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Gliwicach. Powierzchnia 2,5 tys. metrów kwadratowych powinna w najbliższym czasie pomóc nam rozwinąć skrzydła. Docelowo zostanie ona rozbudowana do 3,5 tys. metrów kwadratowych.

Zaczynał pan jako mała firma jednoosobowa. Dziś obroty wystrzeliły, pana firma kwitnie. Wielu młodych przedsiębiorców pewnie chciałoby wiedzieć, jak to się robi, jaki jest na to sposób?

Odpowiedź jest prosta - pracoholizm. Oddałem się firmie bez granic i przez pierwsze cztery lata pracowałem po naście godzin na dobę. Ale gdy wszystko zaczyna się układać, nie da się nagle odpuścić. Nie boję się przyznać, że kontrolowałem wszystko, wcinałem się pracownikom w ich zakres kompetencji. Sprawdzałem, czy dobrze wykonują powierzone obowiązki. Musiałem się nauczyć, jak delegować zadania i przede wszystkim zaufać swoim ludziom. To jest właśnie klucz do sukcesu.

Praca z klientami, często przedstawicielami dużych, światowych firm, wymaga specjalnego podejścia. Trzeba się po prostu umieć dogadać. Jaki jest z pana negocjator?

Bliscy często żartują, że mam ADHD. Jestem aktywny, kreatywny i po prostu lubię rozmawiać. W negocjacjach posiadałem już wcześniej zdobyte doświadczenie, uczestniczyłem w szkoleniach, ale prowadząc firmę, utwierdziłem się, że najważniejsze są otwartość, szczerość, obustronny szacunek i słuchanie klienta. Wielu słucha, ale nie słyszy. Zwracam uwagę na szczegóły, bo one często mają wielki wpływ na to, czy pozyskamy zlecenie. W negocjacjach cena to nie wszystko, klient szuka partnera, który dostarczy mu także wysoki poziom obsługi, gdy już rozpocznie się współpraca.

Jest pan bardzo związany nie tylko z firmą, ale też z pracownikami. Panuje tu rodzinna atmosfera...

Czuję się za nich wszystkich odpowiedzialny i stąd moje ogromne zaangażowanie. Tu pracują moi przyjaciele, nie boję się tego powiedzieć.

Bardzo ciepło wyraża się pan o swoich pracownikach. Ma pan do nich szczególny stosunek. Dba pan o nich?

Traktujemy się tu naprawdę dobrze i zrobię wszystko, by taka atmosfera była zawsze utrzymana. Nie chcę, by ktokolwiek ze współpracowników wstając rano, myślał o tym, że znowu musi iść do pracy, której nie lubi. Staram się inspirować ludzi, czy to spotkaniami, wyjazdami, szkoleniami, czy gratyfikacjami. Wychodzę z założenia, że wiele firm popełnia podstawowy błąd, nie doceniając osób, które dobrze wykonują swoją pracę. Często pracownicy przynoszą firmie milionowe dochody i nic z tego nie mają. U mnie jest inaczej.

Branża etykiet i opakowań w Polsce to duży rynek?

To jest wszędzie duży rynek. My oprócz tego, co produkujemy, to również dostarczamy do tych dużych fabryk, np. IKE-i czy z branży elektronicznej, także masę innych produktów, które albo sami produkujemy, albo kupujemy. Np. nogi do stołów dla IKEA. Jak dostarczam do niektórych fabryk etykiety, worki, półprodukty, to te firmy mi ufają i zamawiają także półprodukty, które mogę dla nich kupować od innych producentów. Mają jednak pewność, że jakość będzie wciąż wysoka.

Świat wokół wciąż się zmienia. Plastik odchodzi powoli w niebyt. Czy ekologia, produkty ekologiczne w pana firmie są ważne, idziecie też w tym kierunku?

Oczywiście. Pod tym względem najbardziej wymagającym klientem jest IKEA. Wciąż staramy się i uzyskujemy kolejne certyfikaty w tym zakresie. Tym samym torem prowadzona jest również Szagma. Rozwijamy właśnie produkcję folii biodegradowalnej. Jeśli nasi klienci poszukują produktów, które nie szkodzą środowisku, jesteśmy otwarci na poszukiwanie nowych materiałów i technologii, które spełnią te wymagania.

Wiemy już, że jest pan pracoholikiem, kocha pan swoją pracę, lubi ludzi, z którymi pracuje. Ale człowiek potrzebuje czasem odskoczni od życia zawodowego. Jak pan regeneruje siły przed kolejnymi zawodowymi wyzwaniami?

Uwielbiam podróże i staram się to robić tak często, jak tylko jest to możliwe. Nie liczę podróży służbowych (śmiech). Sponsoruję w Gliwicach drużynę judo, ostatnio byliśmy na mistrzostwach świata w Meksyku. Moją pasją jest również kitesurfing, ale oczywiście wszędzie, gdzie jadę, zabieram komputer i między pływaniem a opalaniem siadam i sprawdzam, jak ma się firma. Mam jeszcze jedno hobby - ścigam się samochodami, jeżdżę na szkolenia organizowane przez Porsche i AMG. Jednak największą odskocznią jest czas spędzony z moimi dziećmi. Wykorzystuję każdą wolną chwilę, by być z nimi. Wieczory spędzam na czytaniu, najczęściej wybieram książki fantasy.

Nie przegapcie

Zobaczcie koniecznie

Zaskakująca wystawa STOP SMOG w Katowicach

Najciekawsze startupy na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo