Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pierwszy przeleci nad Mount Everestem? Pilot z Bielska ma rywala!

Michał Wroński
Roald Amundsen kontra Robert Scott. Ich wyścig do bieguna południowego wygrał Norweg, który dotarł tam 14 grudnia 1911 roku. Anglik osiągnął cel kilka tygodni później, 18 stycznia 1912. Ani on, ani żaden z jego towarzyszy nie zdołał jednak wrócić do domu. Ich ciała znaleziono dopiero na wiosnę. Od magazynów żywności dzieliło ich zaledwie kilkanaście kilometrów
Roald Amundsen kontra Robert Scott. Ich wyścig do bieguna południowego wygrał Norweg, który dotarł tam 14 grudnia 1911 roku. Anglik osiągnął cel kilka tygodni później, 18 stycznia 1912. Ani on, ani żaden z jego towarzyszy nie zdołał jednak wrócić do domu. Ich ciała znaleziono dopiero na wiosnę. Od magazynów żywności dzieliło ich zaledwie kilkanaście kilometrów www.accuweather.com
"Nie jesteś drugi, jesteś wielki" - taki telegram otrzymał Jerzy Kukuczka po tym, jak zdobył swój czternasty i ostatni zarazem ośmiotysięcznik. Nadawcą był Reinhold Messner, włoski alpinista, który jako pierwszy w historii skompletował Koronę Himalajów. Pochodzącego z Katowic Kukuczkę wyprzedził raptem o rok.

Czy podobny telegram przeczyta Sebastian Kawa - urodzony w Zabrzu szybownik, wielokrotny mistrz Polski, Europy i świata? Związany z aeroklubem w Bielsku-Białej zawodnik zamierza w drugiej połowie listopada podjąć próbę przelotu nad Mount Everestem. Jeśli mu się uda, będzie pierwszym człowiekiem w historii, który dokona tej sztuki. O ile nie uprzedzi go Klaus Ohlmann, znakomity niemiecki szybownik, który również marzy o tym spektakularnym wyczynie. Szykuje się więc podniebny polsko-niemiecki wyścig w himalajskiej scenerii. Jego stawką będzie sława i miejsce w panteonie takich sław jak Roald Amundsen - pierwszy zdobywca bieguna południowego, Charles Lindberg, który jako pierwszy przeleciał samolotem z Nowego Yorku do Paryża czy wspomniany już Reinhold Messner.

Na razie nieco bliżej zwycięstwa jest Niemiec. On już bowiem zmierza w stronę Nepalu, podczas gdy Sebastian Kawa nadal jest w Polsce, a jego szybowiec utknął gdzieś na statku w okolicach Singapuru, choć zgodnie z planem przedwczoraj powinien był już dotrzeć do podnóża Himalajów.

ZOBACZ TAKŻE:
Mamy szybowcowego mistrza! Sebastian Kawa przywitany w Pyrzowicach [ZDJĘCIA]
Sebastian Kawa: Nie jesteśmy cyrkowcami, szybownictwo to też sport

- Firma transportowa nawaliła i mamy dwa tygodnie spóźnienia - przyznaje bielski szybownik. Zastrzega jednak, że taki poślizg był wkalkulowany w harmonogram przedsięwzięcia, więc sytuacja jeszcze nie jest beznadziejna.

- Tyle, że teraz nie mam już żadnego marginesu bezpieczeństwa - dodaje Kawa. Na porównanie jego i Klausa Ohlmanna do Jerzego Kukuczki i Reinholda Messnera tylko się uśmiecha.

- Podobieństwo jest takie, że Ohlmann, tak jak kiedyś Messner, ma za sobą ogromne zaplecze organizacyjne. A ja, podobnie jak Kukuczka, muszę sobie jakoś radzić samemu - mówi bielski szybownik.

Co będzie, jeśli Niemiec zdoła go w tym wyścigu wyprzedzić i jako pierwszy przelecieć nad najwyższym szczytem świata? - No cóż, przelecę jako drugi - krótko odpowiada Sebastian Kawa.

Obaj są świetnymi, utytułowanymi szybownikami. Urodzony w Zabrzu Sebastian Kawa ma w dorobku 9 złotych medali mistrzostw świata. Wielokroć stawał też na podium mistrzostw Europy i Polski. Mieszkający we Francji Niemiec Klaus Ohlmann to z kolei posiadacz najbardziej wyśrubowanych rekordów w dziejach tego sportu - jako pierwszy szybownik w historii pokonał dystans 3000 kilometrów w trakcie jednego lotu. Ustanowił także szybowcowy rekord prędkości (306,8 km na godzinę). Dziś obaj mierzą się w pojedynku o miano pierwszego człowieka, który przeleci szybowcem nad Mount Everestem. Przez lata nikomu taki pomysł nawet nie przyszedł do głowy. Teraz może się zdarzyć, że o pierwszeństwie w tej rywalizacji decydować będą dni, a może nawet tylko godziny.
Historia odkryć i wyścigów

W historii odkryć geograficznych nie brakowało spektakularnych wyścigów między odkrywcami. Kto pierwszy dotrze na biegun? Kto pierwszy przeleci nad Atlantykiem? Kto jako pierwszy wejdzie na wszystkie 14 ośmiotysięczników?

Z biegiem lat nowe wyzwania stawały się coraz trudniejsze. Dziś na nikim nie robią już wrażenia wejścia na ośmiotysięczniki.

No, chyba, że zimą (bo to, że bez użycia tlenu to już oczywistość). Pomysł przelotu szybowcem nad "dachem świata" świetnie wpisuje się w ów trend. - Ktoś w końcu musi to zrobić - wypalił bez chwili wahania Sebastian Kawa, gdy kilka tygodni temu pytaliśmy go o powody, dla których zdecydował się podjąć tego ryzykownego wyzwania.

Wyżej i dalej. To naturalne

Dla psychologa takie zachowanie nie jest zaskoczeniem. Jak tłumaczy mgr Agnieszka Skorupa, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego, zajmująca się m.in. zachowaniem człowieka w sytuacjach ekstremalnych, w naturze człowieka jest transgresja, czyli chęć przekraczania granic, norm i ograniczeń. - Są jednak osoby, u których to pragnienie jest silniejsze niż u reszty społeczeństwa, wówczas przy sprzyjających warunkach zewnętrznych mogą one dokonać czegoś więcej niż statystyczny Polak - tłumaczy.

To nie zbieg okoliczności

Czy w przypadku Sebastiana Kawy i Klausa Ohlmanna można już mówić o wyścigu? Chyba tak. Przed ogłoszeniem swych planów Polak pytał Niemca o możliwość współpracy. Odpowiedź nigdy nie nadeszła. Skoro jednak tylko sam ogłosił, że zamierza przelecieć nad Mount Everestem, Ohlmann uczynił to samo. Obaj się śpieszą chcąc zdążyć przez himalajską zimą i huraganowymi wiatrami, które ona przyniesie.

O ile jednak Sebastian Kawa zdecydował się przetransportować swój szybowiec do Azji drogą morską, to Niemiec postanowił swą maszyną osobiście dolecieć na miejsce. Najtrudniejszy odcinek (Azja Środkowa) dopiero przed nim, więc trudno przesądzać kiedy i w jakim stanie jego szybowiec dotrze w pobliże Mount Everestu. Wiadomo natomiast, że transport z szybowcem Polaka w powodu niespodziewanych problemów dotrze do Nepalu z 2-tygodniowym opóźnieniem.
- Jestem tym zawiedziony, ale trudno. Nic już nie można zrobić - komentuje Sebastian Kawa.

Nie patrz się na rywala

Polsko - niemiecki wyścig w himalajskiej scenerii to wymarzony temat dla mediów, ale specjaliści radzą powstrzymać emocje. Przede wszystkim samym zawodnikom.

- Sytuacja może stać się dla nich niebezpieczna, kiedy motywację wewnętrzną zastąpi motywacja zewnętrzna, czyli np. presja wywierana przez konkurenta. Łatwo wówczas o błędy, niedoszacowanie pewnych sytuacji - wyjaśnia Agnieszka Skorupa. Przyznaje jednak, że po tym jak ktoś publicznie ogłosi zamiar podjęcia się ambitnego wyzwania, to wycofanie się z tego jest szalenie trudne.

- Jeszcze trudniejsze jest jednak przyznanie, że rywal jest lepszy. To już naprawdę świadczy o wysokiej klasie człowieka - dodaje Skorupa.

Co sądzisz o "wyścigach" zdobywców? Czy rzeczywiście istnieją? Dyskutuj z autorem tekstu



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Grzyby jadalne i grzyby trujące. Jak je odróżnić? [ZOBACZ NA ZDJĘCIACH]
*Nowy towar w Lidlu, czyli szarża klientów w Sosnowcu [ZOBACZ WIDEO]
*Kalendarz Lindner 2014, czyli modelki w trumnach [ZDJĘCIA 18+]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!