Ligowy komentarz DZ: Raków Częstochowa nie powiela błędów mistrzów

W naszej piłce od lat byliśmy świadkami tego samego scenariusza. Drużyna zdobywała tytuł mistrza Polski, a następnie pozbywała się swoich największych gwiazd, które po osiągnięciu tego sukcesu bądź same opuszczały klub, bądź były sprzedawane do bogatszych zachodnich lig. Efektem tego były kompromitujące występy w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i odpadanie z tych rozgrywek w lipcu lub na początku sierpnia na długo przed fazą grupową LM.

Raków w tym roku po raz pierwszy zdobył tytuł mistrzowski, lecz nie powielił błędu swoich poprzedników zasiadających na krajowym tronie. Częstochowianie po wywalczeniu historycznego lauru nie tylko nie zostali osłabieni, ale wręcz przeciwnie jeszcze wzmocnili i poszerzyli swoją kadrę, by być gotowym do rywalizacji co trzy dni zarówno na krajowym podwórku jak i międzynarodowej arenie.

Wygrywając dwa razy z Florą Tallinn podopieczni trenera Dawida Szwargi zapewnili sobie grę w europejskich pucharach przynajmniej do końca sierpnia. Zaraz po tym mistrz Polski odpalił prawdziwą transferową bombę ściągając pod Jasną Górę pomocnika HSV Sonny Kittela. Niemiec z polskim paszportem może zostać prawdziwą gwiazdą polskiej ligi tak jak jest nią już sprowadzony chwilę wcześniej do Częstochowy jego rodak John Yeboah.

Właściciel Rakowa Michał Świerczewski, jak na biznesmena przystało, potrafi dobrze liczyć i szybko zorientował się, że mistrzostwo Polski nie jest celem samym w sobie, a prawdziwe pieniądze klub może zarobić tylko sięgając głęboko do kasy UEFA.