Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List do DZ: Nauczyciel jest podgatunkiem człowieka - marionetką w rękach szkoły

Redakcja
Większość młodzieży to naprawdę fajne dzieciaki. Sympatyczne, wdzięczne, serdeczne
Większość młodzieży to naprawdę fajne dzieciaki. Sympatyczne, wdzięczne, serdeczne 123RF
Problemy naszego szkolnictwa pogłębiają się coraz bardziej. Bardzo się cieszę, że poruszyliście ten temat (DZ str. 1 i 4 z 22.11) - błędy, które popełniliśmy (czy popełnił nasz rząd), coraz bardziej nam doskwierają. Faktem jest, że popadamy ze skrajności w skrajność. Owszem, kiedyś nauczyciel miał autorytet i szacunek. Uczeń musiał słuchać, być przygotowany i aktywny. Jakie jednak wspomnienia ze szkół mają osoby, które uczyły się w tamtych czasach? Ból rąk od uderzeń linijki, krzyk i wymuszanie. Wielu nauczycieli (nie wszyscy) swój szacunek na swoich wychowankach wymuszało.

Oto nadszedł wiek XXI, czasy, kiedy wszystko powinno być już naprawione. Nie jest. Nauczyciel jest podgatunkiem człowieka - marionetką w rękach szkoły, kozłem ofiarnym dla rodziców, wyszydzanym przez uczniów. Nie jest tak wszędzie - owszem, cięgle się słyszy o_strasznych rzeczach, które jedno dziecko zrobiło drugiemu, odrażających czynach nauczycieli, klasach, gdzie uczniowie zamiast "dzień dobry", mówią "spierdalaj ch...". Nie znam tego, naprawdę - widziałam to tylko w telewizji.
Większość młodzieży to naprawdę fajne dzieciaki. Sympatyczne, wdzięczne, serdeczne. Uczą się, czasem kombinują, brak wiadomości nadrabiają wdziękiem, brak inteligencji zapałem. To nauczyciele nie są fajni, ale nie dlatego, że nie chcą. Dlatego, że nie mogą.

Z wykształcenia jestem nauczycielem, ale po praktykach uciekłam jak najszybciej od tego zawodu. Nie odstraszyli mnie demonizowani uczniowie gimnazjum. Odstraszył mnie brak możliwości bycia fajnym.

Pierwszy szok przeżyłam, kiedy dostałam podręcznik i ćwiczenia. Wszystko opisane, żadnego miejsca na inicjatywę ze strony nauczyciela. Nie można zrobić ciekawej lekcji. Podręcznik na to nie pozwala - trzeba lecieć z tematami, bo potem jak się nie wyrobisz, to będzie problem z egzaminem. Wina, oczywiście, nauczyciela.

Kiedy przeszkadza mi jakiś uczeń, a nie mówię w tym miejscu o sympatycznych cwaniakach, którzy zagadują, żeby chociaż na chwilę zmienić temat, tylko o zwykłych chamach, którzy zamiast przecinków używają wulgaryzmów - nie mogę wyrzucić go z klasy. Nie mam go dokąd wysłać, nie mogę go ukarać, nie mogę zrobić nic. Wtedy następuje przykra reakcja łańcuchowa - skoro on tak może, to ja też. I zamiast lekcji, mamy małe piekiełko.

Nie można się też "pozbyć" ucznia jedynkowego - na to nie pozwoli szkoła i dyrekcja. Największy jełop musi zostać przepuszczony do następnej klasy - inaczej spadnie nam średnia szkoły. I znowu reakcja łańcuchowa - on się nie uczy i przechodzi, to ja też tak będę. A jeżeli się uprzesz i wystawisz tych kilka jedynek, i nie przepuścisz uczniów, to również jest to Twoja, nauczycielska wina. Najwidoczniej źle uczysz.

Oczywiście, da się być fajnym - tylko to już zależy od nauczyciela, a tym bardzo często się nie chce.

Znam ludzi, którzy potrafiliby przekazać swoją pasję uczniom, nauczyć ich kochać to, co chcą im opowiedzieć. Rzadko kiedy są nauczycielami, bo nie ma miejsc. A najgorsze, że Ci, co na tych miejscach siedzą, nie chcę lub nie potrafią być fajni. Nie widzieli "Hihg Scool Musical", nie wiedzą, kto to jest Justin Bieber, nie czytali "Zmierzchu". Nie potrafią powiedzieć kompletnie nic na tematy, które młodzież interesują. Słuchać Justina Biebera jest obciachowo - porozmawiaj o tym ze swoimi uczniami. Dowiedz się, czego się zatem słucha, siądź przy youtube i poogladaj. Miej własne zdanie, a nie gadaj tylko: "Za moich czasów to słuchaliśmy Krajewskiego" i koniec integracji z młodzieżą.

Powinno się dać możliwość prawdziwego oceniania ucznia przez nauczyciela i na odwrót — oceniania nauczyciela przez ucznia. Poza paroma skrajnymi przypadkami, to tak naprawdę po obu stronach barykady siedzą ludzie ciekawi świata, mający swoje zainteresowania. Tylko trzeba im tę pasję pozwolić pokazać, czasem nawet zmusić, by ją pokazali. I zmienić nastawienie - nauczyciel powinien poznać swoich uczniów (a tych, co oceniają po wyglądzie, to w ogóle nabić na pal - zniszczyć staromodne myślenie "chodzisz w glanach jesteś łobuzem"), ale uczeń powinien dostać szansę poznać nauczyciela.

Wiecie, co jest największym powodem, dla którego nie chciałabym uczyć? Moim największym marzeniem byłoby stać się kimś takim jak Erin Gruwell, pan Keating ze "Stowarzyszenia umarłych poetów", czy nauczycielka, którą gra Michelle Pfeiffer w filmie "Młodzi gniewni". Nie mam na to szans - prawdopodobnie musiałabym stawiać czoła hordom rodziców, dyrektorom i innym nauczycielom, a kto ma na to siły?

Oprac. JJ
Pozdrawiam, pani Keating
PS Ja też mam glany :)

CZYTAJ WIĘCEJ LISTÓW DO REDAKCJI DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Nasz adres: "Dziennik Zachodni" Media Centrum, ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec
Adres mejlowy: [email protected]


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!