Maleją długi szpitali w woj. śląskim. Najgorzej w Tychach i Bytomiu

Dwa z nich, czyli Tychy i Bytom, skupiają niemal połowę całkowitego zadłużenia. Globalnie straty zmniejszyły się jednak o 27 proc. I trend ten ma się utrzymać - te optymistyczne informacje przekazano podczas konferencji prasowej w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim.

Rok 2012 miał być fatalny: śląskie placówki dostały o 36 mln zł mniej pieniędzy z NFZ, konieczność zapłacenia składki OC była kolejnych ogromnym zobowiązaniem, a okazało się, że kryzys w ochronie zdrowia nie dobił szpitali. Można mówić o jednym bardzo poważnym problemie jaki władze województwa miały i mają ze szpitalem w Tychach.

Jak się dowiadujemy niebawem marszałek na konto wierzycieli tego szpitala przeleje ponad 20 mln złotych, bo im szybciej spłaci ten dług, tym mniejsze będą koszty jego obsługi.

M.in. sytuacja w szpitalu w Tychach spowodowała, że marszałek Adam Matusiewicz chciałby przy Funduszu Górnośląskim powołać specjalną grupę kapitałową, by w jednym ręku skupić długi wszystkich szpitali. Łatwiej będzie nimi zarządzać oraz spłacać, a także negocjować z komornikami. Ten pomysł może okazać się strzałem w dziesiątkę. A "właściciel" długów będzie miał sporo pracy, bo zadłużenie wymagalne, a więc takie, którego termin spłaty już minął wynosi w skali województwa ok. 200 mln złotych.

Jak ocenia odpowiedzialny za ochronę zdrowia wicemarszałek Mariusz Kleszczewski dyscyplina finansowa w szpitalach zaczyna jednak przynosić dobre efekty, bo suma ta zmniejszyła się już o kilka milionów.

- Od dwóch lat w sposób szczególny koordynujemy działania w największych szpitalach, gdzie prowadzimy bardzo skrupulatną politykę finansową. Każdy z nich ma opracowany i co najważniejsze wdrażany pakiet działań antykryzysowych. Systematycznie spotykamy się z dyrektorami i wymieniamy doświadczeniami, podpowiadamy wprowadzenie różnych rozwiązań - wyjaśnia Kleszczewski.
Chodzi m.in. o wprowadzenie jednolitego systemu informatycznego, inwestycje z zakresu termomodernizacji oraz powołanie wspólnej grupy zakupowej. W tym roku po raz pierwszy razem 15 placówek zakupiło energię, co obniżyło koszty o 1,5 mln zł, zaś w przyszłym roku część szpitali razem zakupi leki oraz sprzęt, co ma przynieść wielomilionowe oszczędności.

Przeprowadzenie i przygotowanie tej operacji wymaga jednak więcej czasu. - W tej sprawie jesteśmy na etapie opracowywania szczegółów - wyjaśnia Kleszczewski.

Samo ograniczanie kosztów to jednak nie wszystko. Rocznie ze szpitali marszałkowskich odchodzi ok. 200 pracowników. W dużej części są to naturalne odejścia na emeryturę, a i tak marszałek zatrudniając w szpitalach ponad 17 tys. osób jest jednym z największych pracodawców w ochronie zdrowia. W ciągu ostatnich kilku lat zlikwidowano też ok. 900 łóżek. Jednocześnie, aby zachować konkurencyjność w ciągu ostatnich pięciu lat powołano 25 nowych oddziałów oraz 34 nowe poradnie.

- Założyliśmy, że tzw. nadwykonania, czyli świadczenia wykonane powyżej zawartego z NFZ kontraktu nie mogą przekroczyć w szpitalach 10 proc. - wyjaśnia Kleszczewski.

W tym roku nadwykonania wynoszą już 94 mln zł. Czy NFZ zapłaci? Władze województwa mają taką nadzieję, choć doświadczenia z przeszłości wskazują, że nie będzie to cała suma.

*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO