Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malinowski z Ruchu: Przegraliśmy frajersko. Jesteśmy wściekli

Jacek Sroka
- Atmosfera w autobusie, którym wracaliśmy do domu, była grobowa, ale nie mogła być inna. Przed meczem ten punkt wzięlibyśmy w ciemno, ale po tym jak przebiegało to spotkanie jesteśmy wściekli, że w taki frajerski sposób wypuściliśmy z rąk zwycięstwo  - stwierdził najbardziej doświadczony gracz chorzowian Marcin Malinowski.
- Atmosfera w autobusie, którym wracaliśmy do domu, była grobowa, ale nie mogła być inna. Przed meczem ten punkt wzięlibyśmy w ciemno, ale po tym jak przebiegało to spotkanie jesteśmy wściekli, że w taki frajerski sposób wypuściliśmy z rąk zwycięstwo - stwierdził najbardziej doświadczony gracz chorzowian Marcin Malinowski. ARC Dziennik Zachodni
Ruch Chorzów zremisował w Gdańsku z Lechią 4:4. Jeszcze w 90. minucie prowadził 4:2, ale w doliczonym czasie gry dał sobie strzelić dwie bramki. - Jesteśmy wściekli, że w taki frajerski sposób wypuściliśmy z rąk zwycięstwo - mówi Marcin Malinowski.

Ruch Chorzów zremisował z Lechią, ale to tak jakby przegrał. Dwie bramki stracił w ostatnich dwóch minutach
Niebywałe dokonanie komentują: Marcin Malinowski i Łukasz Janoszka, piłkarze Ruchu Chorzów.

- Atmosfera w autobusie, którym wracaliśmy do domu, była grobowa, ale nie mogła być inna. Przed meczem ten punkt wzięlibyśmy w ciemno, ale po tym jak przebiegało to spotkanie jesteśmy wściekli, że w taki frajerski sposób wypuściliśmy z rąk zwycięstwo - stwierdził najbardziej doświadczony gracz chorzowian Marcin Malinowski.

ZOBACZ KONIECZNIE:
LECHIA GDAŃSK - RUCH CHORZÓW ZOBACZ ZDJĘCIA ZE SPOTKANIA I KOMENTARZE

O zdenerwowaniu Niebieskich najlepiej świadczy pomeczowa wypowiedź Pavla Sultesa. Czech, który strzelił w Gdańsku dwie bramki i był jednym z bohaterów swojej drużyny wypalił: - Nie wiem, jak ku... można stracić dwie bramki w ciągu minuty, ale niestety tak się stało i nie wiem, co o tym myśleć.

W niewiele lepszym nastroju był kapitan Ruchu Łukasz Janoszka.

- Popełniliśmy w końcówce tego meczu tyle błędów, że nawet nie musimy robić analizy z trenerem, by każdy wiedział, że coś zawalił. Jesteśmy podłamani po tym spotkaniu, bo sami skomplikowaliśmy sobie końcówkę sezonu. Znowu postawiliśmy się pod ścianą i piątkowy pojedynek z Pogonią urasta teraz do najważniejszego meczu w tym sezonie. Musimy go wygrać i uciec ze strefy spadkowej. Nawet nie wyobrażam sobie innego scenariusza - stwierdził "Ecik" Janoszka.

Marcin Malinowski, który rozegrał w naszej ekstraklasie już 398 spotkań, nie przypomina sobie drugiego równie dramatycznego meczu w swojej karierze.

- Co prawda zdarzyło mi się w barwach Odry Wodzisław zremisować 4:4 w Lubinie z Zagłębiem, mimo że prowadziliśmy wcześniej 4:2, ale wówczas nie traciliśmy goli w doliczonym czasie gry. Drugiej takiej głupoty, jakiej byliśmy w naszym wykonaniu świadkami w Gdańsku, ze świecą szukać. Co gorsza ciężko wytłumaczyć naszą grę w samej końcówce. Za głęboko się cofnęliśmy starając się bronić dostępu do własnej bramki całą drużyną, co jak widać nie było dobrym pomysłem. Musimy się teraz zrehabilitować się w meczu z Pogonią - dodał popularny "Malina".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!