Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy "obchodzić" Kilara? Nie, powinniśmy go słuchać

Krzysztof Karwat
arc
Niechętnie uczestniczę we wszelkiego typu imprezach ku czci, hucznych jubileuszach, świątecznych obchodach, uroczystych benefisach, imprezach urodzinowych, rocznicowych galach, etcetera. Nawet jeśli program takiego zdarzenia wygląda interesująco, a osoby - które się w nim mają pojawić - naprawdę godne są uwagi i prawdziwego szacunku, to jednak zawsze waham się, czy skorzystać z zaproszenia.

Czego się boję? Napuszenia i celebry, z jaką u nas obskakuje się jubilatów. I śmiertelnego zmęczenia, które musi się na widowni pojawić, bo zwykle organizatorzy przedobrzają i ciągną takie uroczystości w nieskończoność. Parę razy w życiu brałem udział w zacnych "rocznicach kulturalnych", które - wraz ze spektaklami - trwały ponad pięć godzin! Masakra. A nie wiadomo, jak i gdzie uciec. Założę się, że w takich przypadkach wychodzący z teatru już nawet potem nie wiedzą, po co i dla kogo przyszli.

Tromtadracja, połączona z nieznośnymi umizgami, sztucznymi uśmiechami i patetycznymi przemówieniami, w których liczą się tylko ci gadający bez miary, a sam jubilat niepostrzeżenie przestaje być ważny, to świadectwo zaściankowości naszej kultury, estetycznego i etycznego prowincjonalizmu. No i kompleksów. Owych jubilatów bowiem pudruje się i obleka w świecący tombak po to, by wyglądali, jak ze świętego obrazka. By zmieścili się w wydumanym wyobrażeniu o tym, jak dostojne powinno być każde "wielkie wydarzenie kulturalne".

Z niepokojem zatem wybrałem się na jeden z eventów skojarzonych ze zbliżającymi się 80. urodzinami Wojciecha Kilara. Lękałem się z kilku powodów: zorganizowano go nie w sali filharmonicznej, lecz w kościele. Wiem, zwłaszcza w ostatnich latach wiele wspaniałych koncertów odbywa się w przestrzeniach sakralnych, nie tylko ze swej istoty "nastrojowych", ale i na ogół wdzięcznych ze względu na ich akustykę. W programie miała pojawić się "Missa pro pa-ce", czyli wyjęta z estetyki średniowiecznej muzyczna msza, którą katowicki Mistrz napisał 12 lat temu, na przełomie tysiącleci. Niby nie powinienem mieć wątpliwości - przecież to kompozycja, która jest prawdziwie modlitewnym wołaniem o pokój, połączonym z metafizyczną zadumą nad losem jednostki i świata, więc chłód murów kościelnych w każdym przypadku powinien jej sprzyjać lepiej niż nawet najnowocześniejsza sala koncerto-wa. Rzecz jednak w tym, że jeśli w takich przypadkach muzykę poprzedzi (lub zwieńczy) sztampa i quasi-religijne uniesienie zawarte w pustosłownych przemówieniach, to tego dnia umrzeć może nawet najwybitniejsze dzieło.

Ach, tutaj nic takiego się nie wydarzyło. Mimo że koncert odbył się w Zabrzu - a to przecież ani nie Warszawa (tam nastąpiło prapremierowe wykonanie), ani nie Watykan (tam "Missę…" zagrano i zaśpiewano dla Jana Pawła II), ani nawet Katowice (słusznie szczycące się najpiękniejszymi tradycjami koncertowymi na Górnym Śląsku).

Wojciecha Kilara - skromnie siedzącego w pierwszej ławce kościoła św. Anny, tuż przy dobrze dysponowanych muzykach Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Zabrzańskiej i Zabrzańskim Chórze Młodzieżowym "Resonans con tutti" - nie zagłaskano, nie zniewolono niezgrabnymi komplementami, których ani on, ani jego sztuka przecież się nie domagają.

O tej muzyce powiedziano i napisano już "wszystko". Trafnie więc "słowo wstępne" - podzielone na dwie części - skupi-ło się tylko na tym, co pomogło publiczności lepiej przygotować się do tej uczty: na podstawowych faktach. Laudacja po koncercie też była skromna i taktowna. Prezydent Małgorzata Mańka-Szulik ani o krok nie przekroczyła tej linii, jaką wyznaczyły - co by nie było - nadzwyczajne okoliczności tego wydarzenia.

Idźmy wszyscy tym tropem. Bez fałszywych egzaltacji obchodźmy Kilarową osiemdziesiątkę, zważając na to, by przypadkiem w tym urodzinowym harmidrze nie "obejść" jego muzyki.

Tylko ona się liczy. Reszta jest ledwie dodatkiem bądź dobrym pretekstem do otwarcia tej sztuki na nowych odbiorców.


*Burze szaleją nad Śląskiem. Idą kolejne. Zobacz zdjęcia
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!