Ten wielki pisarz i niezwykły człowiek opisał kiedyś swoje rozterki dotyczące zmagania się z peerelowską cenzurą. Pisał o dwóch strategiach działania wobec cenzorów: „Pierwsza mówi: wycinać (co chce cenzor – przyp. mój), ale za to mieć ogromne nakłady i żywy kontakt z czytelnikiem, bo to właśnie jest najważniejsze (…). Druga szkoła zaś powiada: nie wycinać, »iść na całość«. I płaci się za to tym, że książka ukaże się w nakładzie nie wyższym niż 2000 egzemplarzy, że roić się będzie od błędów, przekłamań, przestawionych lub pominiętych stron, a także tym, że jeden przeczyta, drugi zaś w strachu spali”.
Dwie strategie działania i nie wiadomo, która lepsza. Dokładnie tak kwituję problem z narodowcami, a sentencję Konwickiego przeformułowuję tak: ignorować wybryki narodowców, nie dawać im publicity i traktować jak margines, czy jednak grzmieć, reagować na każdy idiotyzm, nie odpuszczać im.
Obie strategie mają swoich zwolenników, każda ma swoje wady i zalety. Lecz dzisiaj chyba przyszedł czas na strategię drugą, na głośne mówienie „nie” wobec takich metod uprawiania polityki. Również dlatego, że władzy niespieszno do temperowania tego typu nastrojów. I dlatego, że mamy do czynienia z dość przebiegłym graczem. Nie wiem, czy Państwo wiedzą (ja już wiem, bo przeczytałem oficjalne tłumaczenia), ale wieszanie portretów polityków to nie niebezpieczny populizm, lecz zdaniem organizatorów: „Happening (…) ubrany w kostium historyczny, a częściowo i symbolicznie odwoływał się do konfederacji targowickiej i tego, jak została rozliczona przez lud w trakcie insurekcji kościuszkowskiej…”.
No. Wszystko więc jasne.
***
Dziś na powrót zajmujemy się zakazem handlu w niedzielę. Gdy niedawno pisałem tu o niemieckim i austriackim Sonntagsruhe i dość lekko traktowałem poczynania posłów zmierzające do zamknięcia sklepów, odebrałem od Państwa sporo krytycznych uwag. Nie zmieniam zdania, wciąż uważam wolne niedziele za pewnego rodzaju zdobycz kulturową, ale oczywiście szanuję odmienne opinie. Natomiast w stu procentach zgadzam się z Państwem w jednym. Politykom i związkowcom w pierwszym rzędzie zależało na własnym interesie, mniej na dobru pracowników handlu. Mogli przecież wprowadzić pewne zapisy w Kodeksie pracy i też częściowo uwolnić ludzi od konieczności niedzielnej pracy. Ustawa, którą przygotowali, brzmi z daleka bardzo ładnie. Z pewnością jej twórcy będą się nią chwalić na lewo i prawo. Niestety – jak już słychać – można ją łatwo obejść. Najbardziej po głowie dostaną najsłabsi w biznesie i najsłabsi na rynku pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?