18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Meyer, aktorka Teatru Rozrywki: Evita wciąż mieszka przy Wolności w Chorzowie

Henryka Wach-Malicka
Ordonce też by się podobało "Pod Drewnianym Bocianem"! Aktorka lubi śpiewać jej piosenki  w tym kostiumie
Ordonce też by się podobało "Pod Drewnianym Bocianem"! Aktorka lubi śpiewać jej piosenki w tym kostiumie Arkadiusz Ławrywianiec
Maria Meyer, aktorka Teatru Rozrywki, kocha puszczę, ale od 25 lat mieszka w przemysłowym mieście, które... już polubiła. O swoim Chorzowie opowiada Henryce Wach-Malickiej

Nie planowała chorzowskiego adresu na długo; na kilka lat najwyżej. Ulica Wolności, na którą wychodzi połowa okien jej mieszkania, była stosunkowo blisko Teatru Rozrywki, więc uznała miejsce za idealne. Wiadomo, późne powroty ze spektakli, jakaś przerwa między poranną próbą a wieczornym przedstawieniem… Da się żyć na wysokich obrotach, mając do domu kilkaset kroków.

Nie będzie udawała, ze Chorzów jest najpiękniejszym miejscem na ziemi, bo nie jest. Wciąż sporo tu do uporządkowania i odrestaurowania (choć przez 25 lat, jakie w Chorzowie przemieszkała, dużo się zmieniło się na lepsze). Ale kto powiedział, że człowiek przywiązuje się tylko do rzeczy ładnych i na glanc wypucowanych?

W każdym razie ona, Maria Meyer, przywiązuje się do ludzi i do miejsc bez stawiania warunków. Dlatego, że z jakiegoś powodu jest jej z tymi ludźmi i w tych miejscach dobrze. W Chorzowie jest dobrze. A nad tym, żeby był ładniejszy, da się przecież popracować!

Park, czyli "zieleń dobra na każdy stres"

Tak więc nie planowała zamieszkać w Chorzowie na stałe, bo nie planowała pracować "na zawsze" w Teatrze Rozrywki. W każdym razie na początku kariery, kiedy jeszcze sądziła, że jej żywiołem musi (!) być wędrówka i poszukiwanie nowych artystycznych wrażeń. Nieustanna podróż to zresztą najwcześniejsze wspomnienie Marii Meyer.

Tato ciągle zmieniał pracę, rodzina miejsce zamieszkania, a Marysia szkoły. Zanim doszła do matury, zaliczyła ich przynajmniej sześć, w różnych częściach Polski. Z dzieciństwa, a urodziła się w Inowrocławiu, została jej natomiast na całe życie miłość do przyrody, wielkich przestrzeni i pustych, nieoblepionych turystami, brzegów jezior.

To nawet nie miłość, tylko składnik osobowości, nad którym przestała się zastanawiać. Każdy stres - a potrafi się stresem katować aż do utraty zdrowia - odreagowuje w ciszy i w otoczeniu przyrody. I żeby było, jeśli to możliwe, jak najbardziej dziko. W wakacje obeszła z plecakiem wszystkie polskie parki krajobrazowe, ale jesienią czy zimą nie ma na to szans. W czasie sezonu, po wyczerpującej próbie, o popremierowych emocjach nie wspominając, zaszywa się więc w Parku Śląskim (choć dla niej to zawsze będzie WPKiW). Martwi ją tylko, że coraz więcej w nim asfaltu, a coraz mniej naturalnej plątaniny krzewów i drzew. Tak czy owak, park to jeden z tych punktów miasta, które na subiektywnej liście rankingowej atrybutów Chorzowa aktorka stawia wysoko.

Trochę niżej niż park (ale tylko trochę) plasuje się natomiast… balkon. Maria Meyer mieszka na III piętrze starej kamienicy, jakich w Chorzowie wiele. Tradycyjnie, w takich budynkach, część reprezentacyjnych pokoi wychodzi na ulicę, reszta, w tym kuchnia, na podwórko. Kuchnia Marii ma balkon, który aktorka zamieniła w maleńki ogródek. Jesienią mało pozostało tu różnokolorowych kwiatów, ale jest na tyle ciepło, że wciąż kwitną pelargonie…

No i jak się wychylić, to widać nawet wieżę chorzowskiego ratusza. Aktorka bardzo lubi oglądać ten "obrazek", pijąc filiżankę porannej herbaty. A jak spojrzeć bliżej (albo w dół), to jesteśmy na podwórku; niezbyt ładnym wprawdzie, ale dla niej serdecznie miłym. - Uwielbiam chorzowskie podwórka - mówi - zwłaszcza te otoczone murami z czerwonych cegieł. Mam nadzieję, że doczekam się ich powrotu do chwały i urody.

I tyle w sprawie "zielonego oblicza" Chorzowa, które wkrótce doczeka się jednak konkurencji. Aktorka zrealizowała swoje wielkie marzenie i kupiła kawałek ziemi w Borach Tucholskich. Jak dobrze pójdzie, zbuduje tam "kurzą chatkę" z drewna; powiedzmy pokój z kuchnią…

Rozrywka, czyli: "gwiazda tylko na scenie!"

Chorzowski Teatr Rozrywki nie był pierwszą sceną na zawodowej drodze Marii Meyer, tutaj jednak bez wątpienia zaczęły się jej sukcesy, o których głośno było w całej Polsce. Po kilku fantastycznych kreacjach status gwiazdy przyznał jej sam Lucjan Kydryński pisząc: "(...) wielkim plusem chorzowskiej »Evity« jest świetna Maria Meyer w roli tytułowej. Znakomita wokalnie i aktorsko, jest gwiazdą, dla której warto przedstawienie obejrzeć".

To prawda, na "Evitę" zjeżdżali zewsząd miłośnicy musicalu, którzy szybko przekwalifikowywali się zresztą w osobistych wielbicieli Marii Meyer. Pełno jej było w gazetach - od "Polityki" po pisma branżowe - i w telewizji, a niektórzy widzowie oglądali przedstawienie nawet kilkanaście razy. Dla aktorki to była gigantyczna satysfakcja, ale i niesamowity wysiłek. Dość powiedzieć, że Evita była tylko jedna, a w roli Che występowało na zmianę trzech artystów: Michał Bajor, Paweł Kukiz i Krzysztof Respondek.

Przedstawienie wielkiego przeboju Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a, pozostające w repertuarze przez wiele sezonów (172 spektakle), reżyserował Marcel Kochańczyk. Ten nieżyjący już, wybitny artysta na zawsze będzie się kojarzył Marii z przekroczeniem przez nią progu Teatru Rozrywki. Wtedy jeszcze w starej "wersji" architektonicznej, dokumentnie zmienionej po kapitalnym remoncie przed kilku laty. Bo to Kochańczyk Marię wypatrzył (na festiwalu piosenki) i zaprosił (w 1985 roku) do Rozrywki na pierwsze gościnne występy. Do roli Gizeli w "Huśtawce" Cy Colemana. Aktorka miała już za sobą pracę w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, ale związana była z Teatrem Śląskim, gdzie grała role stricte dramatyczne. Talent i zamiłowanie do śpiewu, potwierdzone zwycięstwem na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, kusiły jednak marzeniami o rozszerzeniu repertuaru. Rozrywka okazała się miejscem idealnym, a Chorzów - wkrótce "jej" miastem.

Do dziś wprawia czasem w zdumienie ludzi w różnych częściach Polski, gdy na afiszach, zapowiadających występ Teatru Rozrywki, prosi o dopisanie "w Chorzowie". - Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego - wyjaśnia. - Przecież nie gdzie indziej, ale właśnie na chorzowskiej scenie zagrałam role, które zostaną ze mną do końca życia. Sally Bowles w "Cabarecie", która była pierwszym krokiem w wielki musicalowy repertuar; Evitę, która przyniosła mi rozgłos i uznanie, ale przede wszystkim Aldonzę-Dulcineę w "Człowieku z La Manchy", która była najbardziej "osobistą" z postaci, jakie kiedykolwiek stworzyłam…

Scena, blask jupiterów, pyszne stroje i wymyślne fryzury to jedna sfera życia aktorki, a rzeczywistość pozasceniczna - druga. Na co dzień, "w cywilu", Maria prawie się nie maluje, ubiera najprościej jak można, sama gotuje i wiesza firanki ("tylko żeby żabki były równo. U mnie wszystko musi być na swoim miejscu"). Dla DZ zgodziła się jednak zapozować w teatralnych kostiumach, co zresztą wzbudziło sensację na ulicach. Normalnie status gwiazdy zostawia jednak w drzwiach teatru.

Sklepiki i kawiarenki, czyli "małe jest znajome"

- Miasta nie da się chyba lubić tak "w ogóle" - mówi aktorka. #- W mieście warto mieć konkretne, ulubione miejsca i ludzi, którzy właściwie nie znają nas prywatnie, a przecież znają. Ja, na przykład, nie cierpię robienia zakupów w wielkich sklepach, o tzw. galeriach nie wspominając. Mnie jest po prostu miło, gdy słyszę "Dzień dobry pani Marysiu" w maleńkim lokalu, gdzie zawsze kupuję prasę. Albo w aptece, w której znają moje przypadłości, więc zawsze czeka na mnie, jak żartobliwie mówimy, "pakiet reanimacyjny". Na szczęście w Chorzowie wiele jest małych sklepików i kawiarenek, do których zachodzę, jak do znajomych. I niech tak zostanie - upiera się artystka.

Najzabawniejszym profitem, jaki Maria Meyer czerpie ze swojej popularności, jest zobowiązanie taksówkarzy z ul. Wolności, którzy solidarnie i z własnej woli rzucają okiem na… jej samochód. Aktorka nie ma garażu i parkuje pod chmurką, ale śpi spokojnie; auto od lat pozostaje pod tak nietypowym "moni-toringiem". Ulica Wolności, a od niedawna pięknie odnowiona ulica Jagiellońska, to dla niej zresztą taki Chorzów w pigułce. Stare kamienice, stylowe lampy, spieszący gdzieś przechodnie. A jak przyjdą Dni Chorzowa - wielka parada, w której Teatr Rozrywki prezentuje się na oddzielnej platformie.

No i w tym mieście zawsze jest gdzie wpaść na kawę, najczęściej "Pod Drewnianego Bociana", choć aktorka ma na to coraz mniej czasu. Zwłaszcza od kiedy w 1998 roku założyła własny teatr pod nazwą Ma Scala, z którym występuje nie tylko w kraju. Tak więc na życie towarzysko-gastronomiczne czasu jej brakuje, chyba że... Chyba że zjawia się Igor Šebo, autor "Pomalu, a jeszcze raz!", a prywatnie koneser kawiarnianej atmosfery. Wtedy nie ma zlituj, skrzykują się całym zespołem i testują każdy nowy lokal w okolicy.

Krótko mówiąc: aktorka lubi swoje miasto. A miasto najwyraźniej lubi ją - w miniony wtorek, w Chorzowskim Centrum Kultury, odbył się koncert Marii Meyer pt. "Spacerkiem po Chorzowie". Pretekstem do tego#spotkania były obchody… 25-lecia "zakotwiczenia" artystki w tym mieście.



*HALLOWEEN 2013 - POMYSŁY NA PRZEBRANIA i IMPREZY W WOJ. ŚLĄSKIM
*GRZYBY JADALNE i TRUJĄCE. JAK JE ODRÓŻNIĆ? [ZOBACZ NA ZDJĘCIACH]
*KATOWICE, SOSNOWIEC, BĘDZIN i CZELADŹ Z LOTU PTAKA [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*KALENDNARZ LINDNER 2014, CZYLI MODELKI W TRUMNACH [ZDJĘCIA 18+]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!