Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenia są do spełnienia

Redakcja
Podopieczni Fundacji Mam Marzenie - od lewej Dawid, Emilka, Pawełek, Karolina, Karina. W środku Maja Jankowska
Podopieczni Fundacji Mam Marzenie - od lewej Dawid, Emilka, Pawełek, Karolina, Karina. W środku Maja Jankowska FOT. Lucyna Nenow
Jak się czujesz? - takiego pytania tutaj nie lubią. Dzieci wolą pogadać o zwykłych sprawach i zwyczajnie sobie pomarzyć. - Ja chcę do Nibylandii - mówi Pawełek. O małych siłaczach z Fundacji Mam Marzenie pisze Katarzyna Piotrowiak

W czasie urodzin tradycją jest zdmuchi-wanie świeczek na torcie. Zwykle najpierw skrycie myślimy o marzeniu, a następnie zdmuchujemy świeczki.

Marzenie pięciolatki: mamusiu, chcę mieć braciszka

Są jednak dzieci, które opowiadają o swoich marzeniach i są także dorośli, którzy specjalizują się w ich spełnianiu. Jeśli dziecko marzy, by zostać strażakiem, to zostaje. Chce być programistą? Nie ma sprawy. Jeśli marzy mu się różowy laptop, też ma szansę go otrzymać. A kiedy chce wystąpić przed kamerami w roli modelki… kilkadziesiąt osób głowi się, jak zrealizować to marzenie.

Katowicki oddział Fundacji Mam Marzenie od rana do wieczora pracuje nad realizacją nawet najskrytszych marzeń.
- Pamiętam wizytę u Tymoteusza. Był na przepustce ze szpitala. Od jego mamy usłyszałem, że bawi się tylko potworami i dinozaurami. Kupiliśmy mu taką cegłę, w której mógł rzeźbić, co tylko zapragnął i zabrał się do tego od razu. Zapaskudził cały wysprzątany właśnie dom, świetnie się przy tym bawiąc - opowiada Michał Krain, koordynator katowickiego oddziału Fundacji Mam Marzenie. Po pewnym czasie fundacja zorganizowała chłopcu wyjazd do Berlina, gdzie zobaczył prawdziwy szkielet dinozaura.

Pod opieką fundacji jest kilkaset dzieci jednocześnie, w tym kilkadziesiąt ze śląskich szpitali. Każde ma swojego opiekuna, z którym się spotyka, zaprzyjaźnia, a kiedy uzna, że można mu zaufać, opowiada mu o swoim marzeniu. Droga łatwa nie jest. Czasami, cały sztab ludzi pracuje nad jednym marzeniem. Czasami dziecku potrzeba wielu miesięcy na zastanowienie, bo nie wie… o czym mogłoby zamarzyć, albo nie chce się z nikim podzielić tym, o czym śni na jawie.

Nibylandia istnieje
Marzycielami są dzieci. - Ja chcę jechać do Nibylandii - mó-wi cichutko Pawełek.
Jego koleżanki i koledzy z oddziału onkologii, hematologii i chemioterapii w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka nie dowierzają. - A gdzie to jest? Nie znamy takiego miejsca? To chyba zmyślone - mówią.

- Widziałem ją, tę Niby-landię. Istnieje - podtrzymuje swoje Pawełek.
- Gdzie? - pytają go chórem.
- W komputerze, tam jest pięć pięter i dużo miejsca do zabawy - odpowiada malec, który za nic nie daje się zbić z tropu.
Rozmowie w świetlicy przysłuchiwał się tata chłopca. - Jest takie miejsce. To taki plac zabaw z piłeczkami, coś w rodzaju figloparku. To o nim marzy - powiedział i szybko zniknął w oddziałowym korytarzu.

Maja Jankowska z fundacji pamięta małą dziewczynkę, która koniecznie chciała jechać do Francji. - To było jedno z tych marzeń, którego nie było nam łatwo spełnić, bo zasada jest taka, że w podróż zabieramy całą rodzinę. Zastanawialiśmy się zresztą, skąd takie małe dziecko słyszało o Paryżu - wspomina Jankowska.

- Wtedy przypomniałam sobie, że mam znajomych we Francji. Zapytałam, czy możemy do nich przyjechać. Zgodzili się. Pewnego dnia Ania usiadła przy stoliku w Paryżu i powiedziała do mnie: "Już teraz pani wie, dlaczego chciałam tu przyjechać? To powiem. Tu jest wszystko takie piękne…"

Tylko nie pytaj, jak się czuję
Na oddziale onkologii w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka przebywa trzydziestu pacjentów. Jedni wychodzą, inni wracają z przepustek. Wszyscy jednak mają nadzieję, że święta spędzą w domu, z rodzinami, a na korytarzu zostaną tylko dwa drewniane koniki na biegunach pomalowane i opisane imionami dzieci: Kasia, Sylwia, Hubert, Klaudia.

Szesnastoletni Adam zakończył chemioterapię.
- Może w końcu pozwolą mi wyjść z Nutką na spacer - mówi o swojej kundelce. Marzy też o tym, żeby wsiąść na rower. - Żadne tam ekstremalne jazdy, tylko ot tak po lesie i łące.
Adam uwielbia filmy sensacyjne i nie lubi pytania: "jak się czujesz?", bo ostatnio zbyt często go słyszy. Woli porozmawiać na tematy związane z kinem.

Dziewiętnastoletnia Karina z Blachowni chce zdać maturę. Kończy technikum architektury krajobrazu. - Pisałam próbną z matematyki. Łatwa była - mówi z uśmiechem.
Karina uprawiała sport, była członkiem klubu UKS Orlik Blachownia.

- Mam twardy charakter, zawsze bardzo dużo od siebie wymagałam, ale czasem sobie myślę, że sytuacja, w której się znalazłam mnie przerasta - dodaje. Przeszła trzy cykle chemii.
Jej marzeniem jest robienie zdjęć profesjonalnym aparatem. - Lasy, pola i wschód słońca - wylicza, co chciałaby uwiecznić. Z marzeniem szesnastoletniego Dawida z Zabrza jest trochę gorzej. Przez ostatnie miesiące pytany przez wszystkich: "o czym marzysz?", najczęściej wzruszał ramionami. Przyparty do muru, w końcu oznajmił: - Pojęcia nie mam… To znaczy, myślałem o sprzęcie, takim jak do siłowni. No, ale teraz, kiedy… Sam nie wiem - mówi.

- Ej, to fajne marzenie - podtrzymują go na duchu koledzy.
Emilka z Kończyc Wielkich już wie, czego chce, ale odpowiadają za nią koleżanki. - Marzy o laptopie, takim różowym.
- Zdawałam sobie sprawę, że dziecko w końcu mnie zapyta: "Mamusiu, co mi jest?" Wtedy pojawia się pytanie, czy mówić całą prawdę. W końcu wymyśliłyśmy z moją siostrą odpowiedź na to pytanie i trzymamy się tej wersji do dzisiaj - wyjaśnia pani Renata. - Mówimy: Emilko masz chorą krew, trzeba wyrwać te wszystkie chwasty, żeby je zwalczyć - mówi pani Renata, która każdego wieczora rozkłada łóżko i zasypia przy dziecku. Tak jak mama pięcioletniej Martynki z Rudy Śląskiej. Marzenie małej spełniło się. Dostała piękny laptop z różową myszką. Okazało się, że dziewczynka myśli o kolejnym. - Mamusiu, chciałabym mieć braciszka - mówi nagle.

Marzenie to ciężka praca
Jedno kliknięcie myszką wystarczy, żeby poznać niemal wszystkich marzycieli. Adres strony internetowej jest naprawdę łatwy do zapamiętania - www. mammarzenie.org/katowice. W katowickiej poczekalni jest obecnie 24 marzycieli z różnych szpitali. Wolontariusze spotykają się raz w tygodniu, dla nich to również bardzo cenne doświadczenie. - To zmieniło moje życie - mówi 24-letnia Milena Skupień. - Dobijamy do 300 spełnionych marzeń - mówi Jarosław Zub.
Trzon wolontariuszy jest stały od lat. - To plasterki na moją duszę pedagoga - dopowiada Maja Jankowska.

Wszystko oczywiście zaczyna się od marzenia, potem jest czas na zebranie pieniędzy, przygotowania i wreszcie "ten dzień". - Raz wynajęliśmy pałac w Świerklańcu, żeby dziewczynka mogła zatańczyć poloneza, zobaczyć pokaz magii w wykonaniu Tomka Kabisa, znanego z "Mam Talent", od niedawna współpracującego z fundacją. Było też minizoo i poczęstunek - opowiadają wolontariusze. Czasami udaje się zrealizować marzenia z pozoru niemożliwe. Trzy lata temu sześcioletni Kubuś spotkał się ze słynnym paleontologiem, profesorem Jackiem Hornerem.
Pracownicy naszego wydawnictwa również postanowili wspomóc fundację i spełnić marzenie.

JAK SPEŁNIĆ MARZENIA

Konto Fundacji Mam Marzenie ING: 26 1050 1445 1000 0022 7647 0461, Fundacja Mam Marzenie, ul. Św. Krzyża 7, 31-028 Kraków. Tytułem: darowizna dla Fundacji Mam Marzenie z dopiskiem dla oddziału Katowice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marzenia są do spełnienia - Głos Wielkopolski