Mega Club Katowice: Piękny, modny i już dwudziestoletni

Mega Club. Jeden z najdłużej działających klubów na terenie aglomeracji śląskiej i jedno z najbardziej rozpoznawalnych koncertowych miejsc w Polsce. Właśnie skończył 20 lat. Jubileusz hucznie świętował przez niemal cały rok, a wraz z nimi mnóstwo gwiazd muzycznej sceny, które wystąpiły w Mega Clubie w ciągu minionych miesięcy. Wyprzedane do cna koncerty zagrali m.in. Bednarek i Coma. Zachwycili Maria Peszek, Dawid Podsiadło, Mela Koteluk.

Zaczęło się... Pod Rurą
Chcąc prześledzić historię Mega Clubu, trzeba najpierw sięgnąć do... prehistorii.

- Bo na początku były trzy lata w katowickim klubie studenckim Pod Rurą - mówi Tomek Breś, jeden z właścicieli Mega Clubu.
Był wówczas studentem na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. - Mój obecny, wieloletni wspólnik był ajentem tego klubu, a ja byłem kierownikiem programowym z ramienia studenckiego samorządu. Przez te trzy sezony zrobiliśmy bardzo dużą ilość imprez. Armia, Izrael, Kat... Cała polska czołówka. Skala popularności tych koncertów pokazała nam drogę na dalsze lata. Inną sprawą było to, że władzom samego wydziału już nie za bardzo podobało się to, że ten klub przekraczał już definicję klubu stricte uczelnianego, stając się miejscem popularnym na mapie Śląska - podkreśla Breś.

Dlatego pojawiła się decyzja, by poszukać nowego miejsca. Otworzyć swój własny prywatny klub, w którym organizowane będą koncerty i imprezy, niekoniecznie dyskoteki. Tak przy ulicy Dworcowej 4 w Katowicach powstał Mega Club. Pierwszy koncert odbył się w grudniu 1993 roku. Zagrał zespół Kult.

- Pamiętam wydarzenie o tyle, że razem ze swoją kapelą Octobers Children supportowałem ten koncert. Mogłem sobie pozwolić na odrobinę prywaty - śmieje się Tomek.

Warto wspomnieć, że to zespoły Octobers Children oraz (a może zwłaszcza) Generał Stilwell zapoczątkowały w Mysłowicach modę na muzykę gitarową. Obok Tomka Bresia (który był wokalistą) w "Octobersach" grał m.in. Przemek Myszor, późniejszy klawiszowiec i gitarzysta grupy Myslovitz.

Razem z Przemkiem i Pawłem Jankowskim Breś chodził do klasy w liceum. Zaczął też organizować koncerty w Młodzieżowym Domu Kultury, a potem w Miejskim Centrum Kultury w Mysłowicach.

Czad Party na Dworcowej
Przez całe lata Mega Club funkcjonował przy ulicy Dworcowej 4. W 1995 roku zagrał tu Liroy, a w roli jego supportu wystąpił debiutujący wtedy Magik i zespół Kaliber 44.
- Jeszcze przed śmiercią Magik udzielał się często podczas koncertów, które realizowaliśmy. Odwiedzał klub, freestyle'ował - mówi Tomek i wspomina, jak Magik przychodził do biura, by pogadać też o swoich kłopotach.

- Pamiętam, jak parę razy rozmawialiśmy o jego problemach związanych z wojskiem. To były delikatne sprawy. Magik był sympatycznym, ale skrytym człowiekiem. Myślę, że jednak kwestia jego odejścia z Kalibra sporo pozmieniała w jego życiu. Na zaufanie Magika trzeba było sobie naprawdę zapracować. I tutaj wielki szacunek dla Rahima i Fokusa, tych młodych wówczas chłopaków, którzy - ja to tak odbieram - zauroczyli Magika swoją świeżą krwią. Paktofonika to nie był biznes, tylko spotkanie się kilku talentów, czysta energia, z której powstało dzieło, które jest klasykiem - podkreśla Breś.

Rahim też bywał częstym gościem w Mega Clubie. - Jeszcze gdy klub był na Dworcowej, bywałem na "Czad party". Wtedy ludzie z całego Śląska zjeżdżali się tutaj dla paru hip-hopowych kawałków, które pojawiały się podczas tej imprezy - wspominał przed rokiem Rahim.

- Sam często tu chodziłem, m.in. na występy Kalibra, choć nie byłem niestety wtedy, gdy grał przed Liroyem, bo się rozchorowałem. Nasze pierwsze ślady na scenie odcisnęliśmy w tych czterech ścianach. Nie pamiętam, czy z Paktofoniką graliśmy w Mega nasz pierwszy koncert, ale na pewno tu odbył się jeden z tych ostatnich - dodał Rahim.

5-litrowe baniaki dla Biohazard
Jeśli chodzi o koncerty zagranicznych gwiazd, to Mega Club też był w awangardzie. Ponoć pierwszy koncert klubowy zespołu zagranicznego na Śląsku zagrała tu grupa Young Gods.

Anegdoty? - Było tego strasznie dużo. Pamiętam na przykład przygotowania do występu Biohazard jeszcze na Dworcowej. Basista zapomniał hantli do ćwiczeń, a to kawał chłopa był, wręcz kulturysta. Skombinowaliśmy mu 5-litrowe baniaki z wodą, które następnie powiązał sobie bandażami. I ćwiczył. Zaś w garderobie zespołu królowała ostra odmiana amerykańskiego techno - Tomek wspomina z uśmiechem.

Przez Mega Club, który od 2007 roku znajduje się przy ulicy Żelaznej, przewinęło się wielu artystów. Sporo z nich koncertowało tu więcej niż jeden raz.

Swego czasu totalne szaleństwo panowało m.in. na koncertach chłopaków z grupy Illusion.
- Zdarzało się, że realizowaliśmy ich koncerty po trzy razy w sezonie. Wszystkie bilety były wyprzedane - wspomina Tomek Breś. Również Kazik Staszewski bywał tu częstym gościem, przyjeżdżając z kolejnymi projektami, na czele z grupami Kazik na Żywo czy El Dupa.

- Kiedyś, w latach 90. w Mega Clubie występowaliśmy bardzo często - mówi Muniek Staszczyk, wokalista T.Love. - Ostatnio chyba w 2006 roku, podczas trasy promującej płytę "I hate rock'n'roll" - mówił nam Muniek Staszczyk przed rokiem, przed koncertem w ramach promocji albumu "Old is Gold".

"Przelot" z Nergalem
Częstym bywalcem w Mega Clubie jest zespół Behemoth. Choć zdarzyło się też, że Adam "Nergal" Darski sam zawitał do klubu. 6 maja 2011 roku odbył się tu koncert zespołu Fields Of The Nephilim, brytyjskich pionierów gotyckiego metalu. Wizyta w Mega Clubie była pierwszym publicznym pojawieniem się Nergala po tym, jak zdiagnozowano u niego białaczkę. Darski nie tylko przyszedł na koncert, ale i został zaproszony, by z grupą zaśpiewać utwór "Penetration".

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem taki zdenerwowany. Nie wiedziałem, jak zareaguje mój organizm - mówił wtedy Darski.
O Mega Clubie Nergal mówi, że to jego drugi dom. Lubi tu grać, od lat też ma dobre relacje z Tomkiem Bresiem. Panowie mają wspólną pasję - motocykle.

- Tylko że ja tę pasję "zawiesiłem na kołku", bo postanowiłem traktować to hobby bardziej legalnie - mówi Tomasz Breś. - Przyznaję bez bicia, że nie mam prawa jazdy na motor, a zdarzało mi się grzeszyć przez kilka sezonów bez prawka. Mam skończony kurs na to prawo jazdy, ale nigdy nie podchodziłem do egzaminu. Nie było czasu - zdradza Breś. Z Nergalem ma "wspólny przelot" od początku. - Jak dobrze pamiętam, to pierwszy raz zagrał przed Samaelem w 1997 roku. Behemoth był jednym z supportujących bandów - dodaje.

W Mega Clubie odbywały się różne imprezy. Pożegnalne koncerty przed roczną przerwą zagrał tu Myslovitz. Były też zaręczyny, podczas ubiegłorocznego koncertu zespołu Luxtorpeda. A ile w sumie odbyło się wydarzeń w ciągu tych 20 lat?
- Koncerty, imprezy didżejskie, do tego zloty fanów... Łącznie prawie jakieś 10 tysięcy zdarzeń. Czyli sporo - podsumowuje Tomek Breś.

Twoje wspomnienia z Mega Clubu.
Wspólnie z właścicielami katowickiego Mega Clubu zapraszamy do wspólnej zabawy. Czekamy na Wasze wspomnienia związane z Mega Clubem. Wyjatkowy koncert? Pamiętne spotkanie z gwiazdą? Może zaręczyny? Wspomnienia wpisujcie w komentarzach. Autorzy najciekawszych otrzymają zaproszenia na koncerty w Mega Clubie.

*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA