MEN podało wyniki ankiety. Oto lektury, które najchętniej chcielibyśmy czytać w szkole

„Tosia i Pan Kudełko. Jedzeniowe dylematy” Klaudyny Andrijewskiej. To książka, której tytuł najczęściej pojawiał się w akcji prowadzonej przez MEN (1911 osób). Na drugiej pozycji, z liczbą 1717 głosów znalazły się „Psie Troski” Toma Justyniarskiego, a na miejscu trzecim – seria „Harry Potter” J.K.Rowling (1626 głosy).

Zwycięska pozycja uznawana jest za pierwszą w Polsce książkę o wegańskiej rodzinie. Jej bohaterka dowiaduje się od spotykanych po drodze zwierząt dlaczego nie warto jeść mięsa, pić mleka czy jeść jaj.

W sumie swoje zdanie na temat najlepszych książek dla dzieci uczących się w klasach od 1 do 3, wyraziło ponad 12 tys. osób. Zaproponowano w sumie 3777 tytułów.

- Chciałabym, aby lista książek, która powstała dzięki głosom oddanym za pośrednictwem naszej strony, stała się „ściągawką” dla samorządów czy też dyrektorów planujących zakupy do szkolnych bibliotek – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska. – Nie ma mowy o zmianie kanonu lektur dla uczniów szkół podstawowych. A to dlatego, że na tym etapie edukacji taki kanon po prostu nie istnieje – dodaje minister edukacji narodowej.

Przypominała też, że tylko w tym roku na zakup nowości do bibliotek w szkołach podstawowych przeznaczono 15 milionów złotych. – Mam nadzieję, że dzięki tym pieniądzom choć część wskazanych w ankiecie książek znajdzie się na bibliotecznych półkach – dodała szefowa MEN.

Wśród najlepszej 10 znalazły się jeszcze: „Dzieciaki świata” Martyny Wojciechowskiej (1098 głosów), „Po co się złościć” Elżbiety Zubrzyckiej (879 głosów), „Mikołajek” René Goscinny’ego (761 głosów), „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren (757 głosów), „Słup soli” Elżbiety Zubrzyckiej (738 głosów), „Powiedz komuś” również autorstwa Elżbiety Zubrzyckiej (733 głosy) oraz „Pamiętnik nastolatki” Beaty Andrzejczuk (691 głosów).

W akcji prowadzonej przez MEN chodziło o wskazanie tytułów książek, które mogłyby stać się lekturami najmłodszych uczniów (szkół podstawowych). Jak podkreślała Kluzik - Rostkowska, to czas, w którym dzieci po raz pierwszy stykają się w niej z lekturami.

- To od tego, czy są ciekawe, wciągające, inspirujące, zależy, czy uczeń będąc nastolatkiem, a później dorosłym, sięgnie po książki - podkreślała minister. Jej zdaniem, to, co obecnie czytają uczniowie podstawówek, nie sprawdza się. Wybierane przez część nauczycieli książki nie rozbudzają ciekawości ucznia, opisują nieznaną dziecku rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat. A efekt jest taki, że nastolatki nie czytają. Dorośli podobnie. Pomysł MEN, ma to zmienić.