Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miechym piźniony

Marek Szołtysek
W Atenach, 2300 lat temu, żył Diogenes z Synopy, filozof i włóczęga. Zauważył on, że gdy chciał przechodniom opowiedzieć o mądrych rzeczach, to im nie chciało się nawet na chwilę przystanąć i posłuchać.

Zaczął więc głośno gwizdać, krzyczeć lub robić dziwne rzeczy - wtedy zaraz robiło się zbiegowisko. Był więc Diogenes jednym z pierwszych teoretyków dziwactwa w życiu społecznym. Takich dziwaków można też nazwać mądrymi inaczej. Niektórzy określają ich po prostu głupkami, ale to nie jest zbyt precyzyjne, bowiem tak samo jak niesłony, nie musi zaraz oznaczać słodki, podobnie - mądry inaczej, to niekoniecznie głupek. I powiedzmy jeszcze, że nasz Diogenes nie tylko zajmował się odmiennymi stanami mądrości, ale sam też uważany był za mądrego inaczej. Przykładowo w słoneczny dzień, Diogenes chodził zatłoczonymi ulicami Aten z zapaloną lampą oliwną.

Do dzisiaj mądrzy inaczej przyciągają uwagę milionów. Są w każdej miejscowości, szkole, gazecie czy partii politycznej. Tu jednak pragnę zwrócić uwagę na śląski aspekt tej sprawy. Zacznijmy więc od nazwy. Otóż mądrych inaczej w śląskiej mowie można określać na wiele sposobów: gupielok lub guptaś (to nie to samo co gupek), miechym piźniony, sowizdrzoł, ipta z karasola, konda z Lipin, amajz i jeszcze pewnie wiele innych, których w tym momencie nie potrafię sobie przypomnieć. Natomiast mnie najbardziej podoba się określenie - ty chyba niy mosz wszystkich w doma! Albo: Tyś je mądry a z domu ci niy piszą! Tyś sie mamie udoł!

Niezwykle ciekawe stałoby się spisanie pocztu czy listy śląskich gupieloków wraz z ich dokonaniami i charakterystycznymi cechami. Może Czytelnicy przypomną sobie takie dawne czy współczesne postacie ze swego otoczenia? Czekam na ewentualne listy i mejle. Tymczasem wyliczmy kilka takich Ślązoków miechem piźnionych: HYNIO Z PIELGRZYMOWIC - jest zaraz po Karolu Miarce najsłynniejszym chyba mieszkańcem tej niewielkiej miejscowości. Opowiada się o nim różne historyjki, zwłaszcza tę o jego pobycie w wojsku. A tam za karę kazali mu kiedyś tak dobrze myć ubikacje, aż się będą "świecić".
Wówczas Hynio kupił paczkę świec, zapalił je na sedesie i zaraz ubikacje się świeciły! DŻON Z KNUROWA - był niewysokim człowiekiem w jasnym prochowcu, podobnym trochę do detektywa Kolombo. Szczyt jego popularności przypadał na 70. i 80. lata XX wieku, kiedy jeździł autobusami opowiadając historyjki lotnicze. Zazwyczaj wmawiał pasażerom, że lecą samolotem i zostali zaatakowani przez wrogie bombowce. Udawał pilota, który łączy się radiowo z dyspozytorami lotniska i rozmawia po angielsku lub francusku. PANNA JUST Z CIESZYNA - była rzeczywiście starą panną, która w młodości zakochała się w cesarzu austriackim Franciszku Józefie. Jeszcze wiele lat po jego śmierci, już za komuny, często wywieszała na domy austriackie flagi, puszczała przez okno wiedeńskie szlagry, zaś podczas wyborów skreślała wszystkich kandydatów i pisała obok - Głosuję na cysorza!

ŚLĄSKI HOMER - o tym człowieku opowiedział mi niedawno Gerard Ogerman z Pilchowic. Był to bezdomny bajarz, który na przełomie XIX i XX wieku obchodził śląskie miejscowości. Zatrzymywał się w karczmach, na jego pasjonujące opowieści czekały już tłumy publiczności. Karczmarze chętnie go witali, bo mieli wówczas wielki utarg. Ścigała go też ówczesna niemiecka policja, ale człowiek ten znał prawo, dlatego zawsze nosił przy sobie pewną sumę pieniędzy, więc nie mógł być aresztowany za włóczęgostwo, bo udowadniał, że stać go na nocleg w gospodzie.
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!