Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w Grodźcu: Cichy, spokojny, zdolny - tak mówią o Aleksandrze Wawrzeczko

Jacek Drost
Al o spojrzeniu figlarnym i nieco zadumanym
Al o spojrzeniu figlarnym i nieco zadumanym mat. policji
Al, Alek, Aleksander - tak o nim mówią ci, którzy kiedykolwiek się z nim zetknęli. I dodają, kiwając z niedowierzaniem głowami, że on nie mógł zamordować dwóch osób, że to do niego niepodobne i, mówiąc krótko, niemożliwe.

- Nie dochodzi do mnie, że to on zrobił. To wszystko jest jakoś obok mnie. Zbyt dobry mam przed oczami jego obraz - mówi Sebastian Krywult, jeden z nielicznych bliskich kumpli Ala.

Nauczycielka Ala, Anna Jaszczurowska: - Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam przerażona. I jestem nadal. Dlaczego? Że to on, choć to przecież niemożliwe. Jest mi go żal... - mówi ściszonym, smutnym głosem.

Zdjęcie nr 1 (to najbardziej znane): dwudziestokilkuletni chłopak z dłuższymi włosami spiętymi w kucyk, w szarym sweterku, nieznacznie uśmiecha się do obiektywu, w oczach widać coś pomiędzy figlarnością a zadumą.

Zdjęcie nr 2 (najprawdopodobniej legitymacyjne z czasów studiów): mężczyzna w koszuli i marynarce o gęstych, krótkich włosach zaczesanych na bok, wąskich ustach i spojrzeniu nieco hardym, nieco smutnym.

Zdjęcie nr 3 (dołączone nakońcu): człowiek mający w twarzy coś pomiędzy mężczyzną na zdjęciu nr 1 i na zdjęciu nr 2.
Fotografie od kilku dni wiszą na policyjnych stronach, pojawiają się w mediach. Przedstawiają 33-letniego Aleksandra Wawrzeczko, mieszkańca Grodź-ca Śląskiego, podejrzanego o zamordowanie w miniony piątek swojego 60-letniego ojca i 63-letniej macochy. Ostatni raz widziano go, jak uciekał przed policją w piątkowy wieczór w jasnej koszuli. Podobno strzelał do policjantów z wiatrówki. Od tego momentu ślad po nim zaginął.

Uczeń, który spuścił głowę

Alek był uczniem bardzo spokojnym, pogodnym, uśmiechniętym. Do momentu, kiedy w trzeciej czy czwartej klasie zdarzyła się ta tragedia z matką - opowiada Anna Jaszczurowska, nauczycielka przyrody w szkole w Grodźcu Śl., do której chodził Aleksander Wawrzeczko. Pamięta, że był bardzo dobrym uczniem, zwłaszcza z przedmiotów ścisłych. W lot rozwiązywał wszystkie równania. Humanistyczne też nieźle mu szły. Ale od śmierci matki (zmarła na raka) zamknął się w sobie i nie chciał nawiązywać kontaktów z rówieśnikami. - Bardzo się wtedy załamał. Spuścił głowę i już jej więcej nie podniósł. Aż do ósmej klasy trzymał się na uboczu. To było widoczne - dodaje nauczycielka, która nigdy nie zauważyła u niego objawów agresji i kojarzy go raczej jako chłopca opanowanego, zawsze skupionego.

Wspomina też, że na wywiadówki chodził ojciec, ale nowa mama bardzo dbała o Alka i jego siostrę. - Mieli wszystko, czego potrzebowali, lecz Alek za długo był chyba ze swoją mamą i nie zaakceptował macochy. Kiedyś nas tu odwiedził. Pamiętam, że był uśmiechnięty - dodaje.

Po podstawówce poszedł do Technikum Budowlanego w Bielsku-Białej. Pod koniec technikum potrzebował zaliczyć praktyki. Załatwił je na pobliskiej budowie, u jednego z sąsiadów. To na budowie skumplował się z młodszym o 7 lat Sebastianem Krywultem.

Gitara za pieniądze pożyczone od ojca

Bardzo długi czas się z nim kolegowałem i nigdy mnie nie zawiódł. Naprawdę dobry kumpel - mówi Sebastian Krywult, obecnie kierownik ds. sprzedaży w jednym ze sklepów internetowych. Dodaje, że zawsze wolał zadawać się ze starszymi kolegami, a Alek mu w pewnym sensie imponował - zdał maturę, wybierał się na studia i stanął w jego obronie, kiedy na dyskotece zaczepił go jakiś cwaniaczek z Bielska, bo Alek trenował karate - doszedł do żółtego czy zielonego pasa.

- Wtedy nie imponowało się kolegom komórkami, tylko osiągnięciami sportowymi, więc ćwiczyliśmy to karate. Z drugiej strony co piątek spotykaliśmy się u mnie w domu i ze dwie-trzy godziny oglądaliśmy filmy, słuchaliśmy muzyki klubowej i tego, co akurat było na czasie, co leciało na MTV - wspomina Krywult, zaznaczając jednak, że z Alkiem się kumplował, ale nigdy razem nie wyjeżdżali, nie pożyczali sobie pieniędzy, kończyło się raczej na tych piątkowych spotkaniach u Krywulta w domu. Bo u Alka nie chcieli się spotykać.

- On mieszkał na dole, rodzice na górze i często, mimo że Al miał swoje lata, ojciec nie na wszystko mu pozwalał. Na przykład jak staliśmy na werandzie, a ojciecprzyjechał z pracy, to od razu zlecał mu jakąś robotę, żeby nie rozmawiał za długo z kolegami. Gdybyśmy chcieli u niego posiedzieć dłużej, to o dziesiątej byłoby już za głośno. To nie był dryl wojskowy, ale jego ojciec był człowiekiem, któremu ciężko było dogodzić. Córki się nie czepiał, bo młodsza i kobieta. Ale dorosły chłopak miał znaleźć żonę, założyć rodzinę i pracować. Może chciał i dobrze, ale nie tędy droga. Woleliśmy więc się spotykać u mnie - wspomina Krywult. I podaje inny przykład: - Jak Alek miał 21 lat, kupił gitarę. Stwierdził, że będzie na niej grał. Pieniądze, pięćset czy sześćset złotych, pożyczył od ojca. Ojciec nie był zadowolony, że Alek wydał pieniądze na gitarę, chociaż mu je oddał - opowiada Krywult.

Według niego Alek w tamtym czasie wcale nie był outsiderem, osobnikiem wyobcowanym. - Wręcz przeciwnie, był otwarty na ludzi, spotykał się z dziewczynami. Nie wiem, jak było ostatnio, bo od jakiegoś czasu kontakt się nam trochę urwał - opowiada Krywult.

Poza mury tego domu nic nie wychodziło

Alek skończył Wydział Informatyczny w bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej. Przez jakiś czas z kolegą prowadził firmę, która miała dostarczać ludziom do domów internet. Interes jednak padł. Przed dwoma laty prowadzono przeciwko niemu postępowanie. Został oskarżony przez ojca o stosowanie przemocy w rodzinie. Sprawę umorzono. Później pojawiła się sprawa z zażywaniem narkotyków. Też ją umorzono. Leczył się w placówce psychiatrycznej w bielskiej Olszówce. Od trzech lat był na rencie.

- Bardzo sympatyczny człowiek. Kiedy się mijaliśmy, zawsze mówił: "Cześć" - opowiada Sandra Wietecha, mieszkająca od czterech lat naprzeciwko domu, w którym doszło do tragedii. - Choć przyznam szczerze, że nigdy nie widziałam go na rowerze, z dziewczyną, bardzo rzad-ko koło domu - mówi Wietecha.

Halina Strządała mieszka nieco poniżej, Alka widywała od małego: - Jako dziecko był bardzo kochany. Grzeczny. Jak koło domu coś robiłam i szedł do sklepu, to na początku się kłaniał, ale ostatnio nie - głowa na dół i przeszedł. Rodzicom też ostatnio nie pomagał. Ani przy koszeniu siana, ani jesienią przy rąbaniu drzewa na zimę. Coś tam między nimi musiało być, ale to, co się tam działo, nigdy nie wychodziło poza mury tego domu.

Policja szuka

Policja nadal szuka 33-letniego Aleksandra Wawrzeczko.

Rysopis sprawcy: mężczyzna o krępej budowie ciała, wzrost 175 cm, włosy ciemne, spięte w kucyk, na twarzy kilkudniowy zarost. Może posiadać przy sobie niebezpieczne przedmioty. Wszelkie informacje o poszukiwanym można kierować do Komendy Miejskiej Policji przy ulicy Rychlińskiego 17 w Bielsku-Białej. Można w tej sprawie także dzwonić na numerytelefonów: 33 812-12-55 do najbliższej jednostki policji lub na alarmowe - 997 oraz 112.


*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Trwa pościg ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!