Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwiec: Jak się hartuje tożsamość?

dr Małgorzata Myśliwiec
Małgorzata Myśliwiec
Małgorzata Myśliwiec arc
Dziedzictwo niedemokratycznego okresu PRL oraz pierwszej dekady III RP nadal w bardzo dużym stopniu rzutuje na sposób budowania tożsamości społecznej wielu obywateli państwa polskiego

Tożsamość można zdefiniować jako bardzo subiektywny, indywidualny obraz własnej osoby. Każdy człowiek buduje go zarówno w ujęciu wewnętrznym, jak i zewnętrznym. W pierwszym znaczeniu chodzi o znalezienie odpowiedzi na pytanie jaki jestem? Czym różnię się od innych osób, a w czym do innych jestem podobny? Gdy znajdzie się odpowiedzi na tak postawione pytania, człowiek buduje tzw. tożsamość osobistą. Natomiast w drugim znaczeniu chodzi o znalezienie odpowiedzi na pytanie do jakiej grupy należę? Co łączy mnie z innymi? Dlaczego z jednymi grupami się utożsamiam, dzielę wspólne wartości, a z innymi nie? A także czym grupa, z którą czuję z związany, różni się od innych grup? W ten sposób buduje się tzw. tożsamość społeczną. Choć niewątpliwie przebieg obydwu procesów jest bardzo ciekawy, chciałabym bardziej skoncentrować się na drugim z nich: na budowaniu tożsamości społecznej. U każdego człowieka rozpoczyna się on bardzo wcześnie. Psychologowie zapewne opisaliby go bardzo szczegółowo, dokonując wyróżnienia poszczególnych faz rozwoju dziecka, a później młodego i coraz bardziej dojrzałego człowieka. Już bowiem małe dziecko zaczyna dostrzegać, że grupa w której się wychowuje, czyli najbliższa rodzina różni się od innych rodzin: nosi inne nazwisko, ma swoje mieszkanie lub dom, tworzą ją określeni członkowie, którzy wykonują określone zawody, posługują się określonym językiem, etc. To doświadczenie jest bardzo ważne, bo pozwala nam na budowanie pierwszych odniesień do innych, np. jestem Jaś Kowalski, a mój kolega to Tomek Malinowski. Ma inne nazwisko, ale też mieszka w moim bloku. Poza tym jest miły, więc go lubię. Tak proste konstrukcje wraz z upływem czasu zaczynają przybierać coraz bardziej skomplikowane formy. Każdy z nas buduje bowiem wiele poziomów tożsamości społecznej. Proces edukacji (zarówno tej, która odbywa się w rodzinie, w szkole, jak i w innych jednostkach, które prowadzą taką działalność) uświadamia nam przynależność do różnych grup. Pokazuje jakie elementy są dla owych grup wspólne i co je spaja, a także buduje nasz związek emocjonalny z takimi grupami. Pozyskiwanie tak wielu informacji – niejednokrotnie sprzecznych ze sobą – zmusza nas do refleksji i każe na własny użytek uznać co jest ważne, z którą grupą czujemy się najbardziej związani i co powoduje powstanie oraz utrwalenie takiej więzi. Z czasem człowiek staje się zatem przywiązany już nie tylko do rodziny, ale także do wspólnoty tego samego miejsca zamieszkania, gminy lub miasta, regionu, państwa, czy wspólnoty poza jedno państwo wykraczającej (np. Unii Europejskiej). Może odczuwać szczególną więź łączącą go ze wspólnotą religijną, zakładem pracy, czy grupą realizującą szczególne zainteresowania. Patrząc z perspektywy naszego regionu często zadajemy sobie pytanie o własną tożsamość. Ćwierć wieku przemian ustrojowych, politycznych, gospodarczych i społecznych spowodowała dużą zmianę w postrzeganiu poszczególnych zjawisk i przypisywaniu im określonej wartości. Spróbujmy zatem odpowiedzieć na pytanie, jakie elementy ułatwiają, a jakie utrudniają budowanie tożsamości śląskiej. W pierwszej kolejności należy niewątpliwie wskazać na czynniki natury historycznej. Kluczową rolę w systemie terytorialnej organizacji państwa polskiego po II wojnie światowej odgrywała zasada „centralizmu demokratycznego”. Zakładała ona likwidację wszelkich przejawów samorządności. Wprowadzała w miejsce podmiotów do tej pory wykonujących zadania publiczne hierarchiczną piramidę rad narodowych, uwieńczoną na szczycie Radą Państwa. Na podstawie przyjętych przepisów władze centralne państwa decydowały zatem o wszystkim, a rady narodowe nie reprezentowały interesów społeczności lokalnych, lecz były organami władzy państwowej w terenie. W takiej sytuacji, po zlikwidowaniu dotychczas istniejących gmin, powiatów i województw, a w szczególności po odebraniu Górnoślązakom praw autonomicznych, przysługujących im w okresie międzywojennym, trudno było dziwić się niechęci do nowych struktur. W pamięci bowiem nadal funkcjonował obraz silnego politycznie i gospodarczo obraz przedwojennego regionu.

Kolejną przyczyną wykorzenienia idei samorządu terytorialnego ze świadomości nie tylko Ślązaków, ale i Polaków w ogóle było oparcie ustroju PRL na bazie układu resortowego. Jego podstawową jednostką było przedsiębiorstwo państwowe, w pełni zależne od decyzji władz centralnych zarówno w zakresie spraw gospodarczych, jak i społecznych. W ten oto sposób przedsiębiorstwo, a nie organy władzy lokalnej czy regionalnej kojarzone były z organizacją życia obywateli – zarówno zawodowego, jak i prywatnego. Zakłady, poza kwestiami związanymi z obowiązkami służbowymi w miejscu pracy, organizowały jego członkom oraz ich rodzinom czas wolny. Dotyczyło to między innymi możliwość korzystania z należących do przedsiębiorstw państwowych ośrodków wypoczynkowych, organizowania pracowniczych wczasów i kolonii dla dzieci, a także z przyjmującej wiele innych form pomocy socjalnej. Przeciętny Polak, w tym także mieszkaniec naszego regionu, w okresie PRL, wobec powszechnego zjawiska niskiej mobilności zawodowej i terytorialnej, bardziej czuł się zatem związany z zakładem pracy, w którym był zatrudniony i który organizował mu życie, niż ze wspólnotą samorządową. Należy także pamiętać, że w okresie PRL Śląsk kojarzony był z oazą dobrobytu, którą działanie wspomnianych przedsiębiorstw państwowych zapewniało. Powoli zatem kolejne pokolenie mieszkańców regionu zaczynało utożsamiać się raczej ze swoją grupą zawodową, niż nieakceptowanymi strukturami państwowo-partyjnymi.

Stworzenie systemu wykluczającego jakąkolwiek inicjatywę obywateli w procesie wykonywania zadań o charakterze publicznym nie było jedyną przyczyną ostatecznego wykorzenienia idei samorządu terytorialnego ze sposobu myślenia Polaków (w tym także i Ślązaków). Do osiągnięcia takiego efektu przyczyniło się również kilkukrotne na przestrzeni zaledwie 40 lat dokonanie zmian w zakresie istnienia jednostek podziału administracyjnego państwa. Począwszy od roku 1954, kiedy to w miejsce około 3 tysięcy gmin wprowadzono około 10 tysięcy gromad, aż do roku 1975 stale zmieniała się liczba jednostek podstawowych. I tak do początku lat 70 XX wieku liczba gromad spadła do około 4 tysięcy, a w 1972 roku przekształcono je w około 2100 gmin. Liczba ta jednak również nie pozostała stała i dziesięć lat później obejmowała już niemal 2400 jednostek. Istotne zmiany zostały przeprowadzone także na szczeblu wojewódzkim. W połowie lat 70 XX wieku uznano bowiem, że rosnące w siłę 17 komitetów wojewódzkich PZPR może być zagrożeniem dla centralnych władz partyjnych. W związku z tym w 1975 roku postano o przeprowadzeniu reformy systemu, dzieląc państwo na 49 województw. Tym samym zrównano pozycję prawną takich miast jak Katowice, Poznań, Wrocław, czy Kraków z ośrodkami znacznie mniejszymi (np. Piła, Łomża, czy Tarnobrzeg). Dzięki takiemu rozwiązaniu zdecydowanie wzmocniona została rola politycznego centrum.

Jeszcze jedną przyczyną, jaką można wymienić wśród tych, które przyczyniły się do wykorzenienia idei samorządu terytorialnego ze świadomości Polaków w okresie PRL był fakt braku edukacji w tym zakresie. Ani programy nauczania, a tym bardziej programy badawcze nie zakładały możliwości zgłębiania i popularyzowania tej idei. Pod koniec lat 80 XX wieku wiedza na temat owego zjawiska i świadomość dotycząca skutków jego wprowadzenia była - delikatnie rzecz ujmując - bardzo słaba. Sukcesywne wykorzenianie idei samorządności ze sposobu myślenia wszystkich obywateli PRL zaowocowało tym, że w momencie przystępowania do obrad Okrągłego Stołu temat ów nie wydawał się sprawą ważną. Kwestii samorządu terytorialnego nie uznawano nawet za problem ustrojowy, a ulokowano go w grupie szeroko pojętych swobód obywatelskich. Jak relacjonował później prof. Jerzy Regulski: "Nadal sprzeciwiałem się umieszczeniu spraw samorządu, tematu na wskroś ustrojowego, w zespole zajmującym się stowarzyszeniami. Miałem wziąć udział w zespole "pluralizmu społecznego" jako jedyny samorządowiec, obok przedstawicieli dziennikarzy, plastyków i innych związków twórczych, adwokatów, lekarzy i harcerzy. Jednak nie było szans na zmianę. Musiałem akceptować to, co mi oferowano, i uznałem, że lepiej dostać coś niż nic. Uznałem to w ówczesnych warunkach za sukces, gdyż powstała wielka szansa nadania zagadnieniom samorządności większej wagi."

Przywrócenie samorządu terytorialnego na gruncie polskim, choć związane z wprowadzeniem tylko szczebla gminnego, symbolizowało początek zupełnie innego wykonywania zadań w państwie. Warto jednak podkreślić, że zmiana prawna i ustrojowa w tym zakresie nie szła w parze z przebudową świadomości politycznej całego środowiska opozycyjnego. Przykładem ilustrującym to stwierdzenie dobitnie była decyzja Lecha Wałęsy o rozwiązaniu komitetów obywatelskich niedługo po wygranych wyborach w czerwcu 1989 roku. Taka decyzja była szokująca dla wielu osób, niezwykle zaangażowanych na szczeblu lokalnym w przeprowadzenie kampanii wyborczej obozu „Solidarności” i niewątpliwie liczących na osobistą możliwość włączenia się w proces politycznych przemian. Przyczyną takiej decyzji były zapewne wzrastające obawy regionalnych struktur związku o to, aby komitety lokalne nie stworzyły dla nich zbyt dużej konkurencji politycznej. Wskazywało to wyraźnie na fakt, że niemal 50 lat funkcjonowania systemu niedemokratycznego na ziemiach polskich w powiązaniu z zupełną ignorancją większości ówczesnych, centralnych decydentów politycznych (reprezentujących zarówno stronę rządową jak i opozycyjną) skutecznie przyczyniło się do faktu znacznego wyhamowania procesu rozwoju demokracji lokalnej w Polsce. Trudno było w takiej sytuacji o kontynuację entuzjastycznie rozpoczętego procesu budowania odradzających się tożsamości lokalnych i regionalnych. Sprawy nie ułatwiło także przywrócenie samorządu terytorialnego na szczeblu regionu, czyli samorządu wojewódzkiego. Zgodnie z początkowymi założeniami strony rządowej liczba województw miała wynosić 12 i w dużej mierze pokrywać się z historycznymi granicami regionów, które po II wojnie światowej znalazły się w granicach państwa. Jednak przedstawienie takiej propozycji 13 marca 1998 roku wywołało wielkie kontrowersje i oburzenie licznych środowisk politycznych. Przeciwników takiej koncepcji można było znaleźć zarówno wśród polityków szczebla centralnego, jak i polityków szczebla subpaństwowego. Z niechęcią odnosili się do niej przedstawiciele PSL. Ugrupowanie to żądało utrzymania podziału na 49 województw oraz rezygnacji z idei powiatów. Jak zauważa prof. Antoni Dudek: „Reformę w tym kształcie krytykowała też radykalna prawica (w tym ROP), dopatrująca się w niej tzw. landyzacji Polski, czyli próby przekształcenia kraju unitarnego w federalny, co z kolei uznawano za wstęp do ewentualnej utraty w przyszłości przez Warszawę – po wejściu Rzeczypospolitej do UE – kontroli nad zachodnimi województwami. Tego rodzaju obawy podzielała też narodowo-katolicka część AWS, w rezultacie czego rządowy projekt miał przeciwników także we własnym zapleczu politycznym.” (A. Dudek, Pierwsze lata III Rzeczypospolitej. 1989-2001, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2005, s.458). Szczególny sprzeciw wobec proponowanej reformy wyrażali także włodarze istniejących wówczas 49 województw, bojący się degradacji i utraty dotychczasowej pozycji. Wśród nich najaktywniej na rzecz utrzymania statusu województwa agitowali przedstawiciele Kielc, Opola, Zielonej Góry, Koszalina i Bydgoszczy.

Co ciekawe ideę podziału na 12 województw początkowo popierało SLD. Jednak po utracie władzy na rzecz koalicji AWS i UW kierownictwo partyjne zmieniło zdanie w tej sprawie, wcielając się w rolę typową dla opozycji. Podobnie rzecz wyglądała w przypadku stanowiska ówczesnego Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, który początkowo był przychylny całej inicjatywie. Jednak w 1998 roku, kiedy polityk ów zaczął już przygotowania do kampanii wyborczej mającej na celu jego reelekcję, zmienił zdanie i zaczął brać w obronę województwa, które miały zostać zlikwidowane. Ostatecznie prezydenckie stanowisko wyrażało wolę powrotu do idei 17 województw, tak jak miało to miejsce przed przeprowadzeniem reformy w 1975 roku. Legislacyjna bitwa o ostateczny kształt samorządu terytorialnego w Polsce na szczeblu wojewódzkim miała bardzo dramatyczny przebieg. Najpierw bowiem 5 czerwca 1998 roku projekt ustawy przygotowanej przez rząd został przez Sejm odrzucony. Porażka ta wymagała osobistej interwencji Mariana Krzaklewskiego który zapewnił, że jeżeli Sejm w kolejnym głosowaniu przyjmie projekt, to w Senacie zostanie zgłoszona poprawka postulująca utworzenie 15 województw. W rezultacie Sejm przyjął projekt rządowy, a w Senacie została zgłoszona zapowiedziana poprawka. 1 lipca 1998 roku Sejm przyjął ją w kolejnym głosowaniu. Gdy wydawało się, że proces legislacyjny zmierza do szczęśliwego końca, pojawiła się kolejna bariera natury politycznej, czyli weto prezydenta Kwaśniewskiego. Postulował on bowiem utworzenie 17 województw, co oznaczało poparcie dla idei utworzenia województwa świętokrzyskiego i województwa ze stolicą w Koszalinie. Ostatecznie jednak do listy nowych jednostek podziału terytorialnego na szczeblu wojewódzkim dopisano pierwsze z wymienionych, a przedstawiciele Koszalina ponieśli porażkę. 18 lipca 1998 roku Sejm uchwalił ustawę, na podstawie której z dniem 1 stycznia 1999 roku powołano 16 województw. Reasumując: dziedzictwo niedemokratycznego okresu PRL oraz pierwszej dekady III RP nadal w bardzo dużym stopniu rzutuje na sposób budowania tożsamości społecznej wielu obywateli państwa polskiego, w tym także mieszkańców naszego regionu. Po pierwsze granice naszego województwa zostały wyznaczone bez jakichkolwiek konsultacji z obywatelami, którzy mogliby się wypowiedzieć na temat odczuwanej więzi z określonym terytorium i jego mieszkańcami. Obecny podział terytorialny państwa w większym stopniu był odpowiedzią na potrzeby partii politycznych, a nie obywateli. Po drugie nadal wielu obywateli czuje się bardziej związanych ze swoją grupą zawodową, niż ze wspólnotą lokalną czy regionalną. Dzieje się tak pomimo faktu, że zakłady pracy, czy grupy zawodowe nie mają już tak dużej jak kiedyś możliwości organizowania pracownikom życia zawodowego oraz form wypoczynku w czasie wolnym. W sytuacji zagrożenia miejsc pracy i interesów określonych grup zawodowych związki zawodowe są jednak nadal najskuteczniejszymi organizacjami broniącymi ich interesów. O ich sile i znaczeniu świadczy chociażby stałe zabieganie przez polityków o ich względy i poparcie, co szczególnie widać w okresach przedwyborczych. Innymi słowy zarówno politycy, jak i obywatele przypisują większe znaczenie i skuteczność działania związkom zawodowym, niż podmiotom władzy lokalnej i regionalnej. Po trzecie nadal brak jest zupełnie edukacji dotyczącej spraw lokalnych i regionalnych. Najmłodszym obywatelom dostarcza się podczas edukacji szkolnej pewnych elementów wiedzy na temat wspólnoty narodowej polskiej, choć i z tym w dobie realizowania mocno okrojonych programów nauczania z zakresu historii, czy literatury polskiej jest coraz gorzej. Edukacja regionalna na śląsku nie ma szans na systemowy rozwój w sytuacji, gdy władze państwa polskiego nie uznają Ślązaków za mniejszość etniczną, ani nawet ich „godki” za język regionalny. Braki w zakresie rozwiązań systemowych, gwarantowanych przez państwo, nadrabiane są jednak poprzez wiele niezależnych inicjatyw. Powstaje coraz więcej dzieł świadczących o tym, że kultura śląska rozwija się bardzo dynamicznie. Coraz to nowe publikacje książkowe, spektakle teatralne, filmy, czy inne formy pokazują, że dojrzewa pokolenie, któremu sprawy regionu nie są obojętne. Choć zapewne proces budowania klarownej, śląskiej tożsamości nadal trwa, to jednak charakteryzuje go duża, pozytywna dynamika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!