Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na rozkaz Unii: wypadkom stop!

Aldona Minorczyk-Cichy
Zapowiada nam się powrót do zakłamanej buchalterii z czasów PRL. Dlaczego? Bo zgodnie z unijną strategią do 2012 roku wypadków przy pracy ma być w Polsce o 25 procent mniej.

Mamy też być znacznie zdrowsi (aż o 10 procent). Takie optymistyczne wskaźniki zakłada też rządowa "strategia na rzecz bezpieczeństwa i higieny pracy na lata 2008-2012". Tymczasem eksperci ostrzegają, że takie założenia mogą skończyć się fałszowaniem statystyk. Mieliśmy z tym już do czynienia kilka dekad temu m.in. w kopalniach.

- Czasem jesteśmy zaskakiwani takimi rewelacjami przygotowywanymi przez unijne komisje. Nie możemy jednak bezmyślnie ich realizować. Wypadkowość to złożony temat - przyznaje dr Piotr Buchwald, ekspert z Politechniki Śląskiej. Także Andrzej Malinow- ski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich, uważa, że o bezpieczeństwo dbać trzeba, ale nie za pomocą nakazów: - Do tego konieczne są pieniądze, szkolenia i metodyka działań. Samo zapisanie w strategii niczego nie zmieni - podkreśla.

Wbrew unijnym pomysłom liczba wypadków w Polsce nie tylko nie maleje, ale przeciwnie - zwiększa się. Według najnowszego raportu PIP w 2008 roku przy pracy Polacy ulegali wypadkom ponad 104 tys. razy. To o ponad 5 proc. więcej niż rok wcześniej. Śmiertelnych ofiar tych wypadków było 523, a to o prawie 10 procent więcej.

Politechnika Śląska prowadzi badania na temat przyczyn wypadków. Wynika z nich, że pracownicy podejmują ryzyko, bo naciskają na nich przełożeni, śpieszą się, nie mają odpowiednich kwalifikacji. - Do tego dochodzi rutyna, procedury niedostosowane do zadań i warunków pracy oraz zlecanie zbyt wielu prac zbyt małej liczbie osób - podkreśla Piotr Buchwald. - Również tragiczny wypadek w kopalni Halemba w 2006 roku, w którym zginęły 23 osoby, nie był wolny od takich sytuacji.

Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że na wypadki szczególnie narażeni są najmłodsi i najstarsi pracownicy. Pierwszych gubi brawura, drugich rutyna. Czy zmienią to unijne normy? - Takie nakazy przerabialiśmy już w PRL. Skończyło się skrywaniem wypadków. Zajmijmy się lepiej uczeniem bezpieczeństwa dzieci i przygotowaniem kadr - mówi Bożena Borys-Szopa, doradca prezydenta RP w sprawach bezpieczeństwa pracy.

Bezpieczeństwa pracy nie poprawi statystyka

Unijni urzędnicy chcą nakazem odgórnym sprawić, by liczba wypadków przy pracy w Polsce spadła o 25 procent w ciągu trzech lat. Unijne zalecenie trafiło już nawet do rządowej strategii bhp. Polscy eksperci pukają się w głowę i mówią, że takie dyrektywy skończą się jedynie fałszowaniem statystyk.

Wbrew pomysłom urzędników unijnych liczba wypadków przy pracy rośnie, rośnie też liczba wypadków śmiertelnych. W polskich zakładach do tragedii dochodzi z powodu rutyny, brawury, pośpiechu i zbyt dużych wymagań pracodawców. To tego dochodzi brak kwalifikacji niektórych pracowników. Efekt? Z rocznego raportu Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w 2008 roku doszło w Polsce do ponad 104 tys. wypadków przy pracy. Było to o ponad 5 proc. więcej niż rok wcześniej. Śmiertelnych ofiar tych wypadków było aż 523 (prawie 10 proc. więcej niż w 2007 roku).

Z raportu wynika także, że o 7,5 proc. spadła liczba poszkodowanych w wypadkach ciężkich. Wypadkom, w tym także śmiertelnym, najczęściej ulegali robotnicy budowlani i kierowcy. Najwięcej uchybień dotyczyło prac na wysokości, w wykopach oraz przy montażu i eksploatacji rusztowań.
Do ponad połowy wypadków doszło wskutek niewłaściwego zachowania człowieka. W co trzecim zawinił nieodpowiedni sposób organizacji pracy.

- Liczba wypadków wzrasta nie tylko w Polsce. To dzieje się w całej Europie. Trzeba z tym walczyć, ale mądrze. Same zapisy nie wystarczą - podkreśla Bożena Borys-Szopa, doradca prezydenta RP w sprawach bezpieczeństwa pracy i były główny inspektor pracy. Dodaje, że zapis proponowany przez unijną komisję o zmniejszeniu o 25 proc. liczby wypadków przypracy do 2012 roku budził kontrowersje już dwa lata temu.

- Dyskutowaliśmy o nim na spotkaniu głównych inspektorów z europejskich krajów. Podkreślaliśmy, że nie można zaplanować liczby wypadków. Można za to robić coś o wiele bardziej skutecznego. Należy dążyć do uświadamiania pracodawców, by usprawniali swoje systemy bezpieczeństwa - podkreśla Bożena Borys-Szopa. I pyta, czy samymi przepisami pokryjemy braki w wykształceniu w zawodach specjalistycznych.
- Tu chodzi choćby o górników. W kopalni Halemba, gdy doszło do tragicznego wypad-ku, w którym zginęło 23 górników, na dole byli nie tylko wykwalifikowani pracownicy. Przeważały tam osoby z firmy zewnętrznej. Osoby nie zawsze dobrze przygotowane do pracy - mówi Borys-Szopa.

Piotr Buchwald, były prezes Wyższego Urzędu Górniczego, dodaje, że na liczbę wypadków przekłada się kondycja finansowa przedsiębiorstw oraz niedostatki organizacji pracy.

- Wiele do zrobienia jest m.in. w systemach zarządzania bezpieczeństwem w kopalniach - podkreśla Buchwald.

Zastanawia się, czy założenia UE nie są zbyt wygórowane. - Źle by się stało gdyby zmniejszenie liczby wypadków miało tylko i wyłącznie statystyczny charakter - mówi Piotr Buchwald.

"Strategia na rzecz bezpieczeństwa i higieny pracy na lata 2008-2012" oparta na unijnych założeniach zakłada zmniejszenie liczby wypadków przy pracy o jedną czwartą, a chorób zawodowych o 10 procent. Wypadków ma ubyć zwłaszcza w górnictwie, przetwórstwie przemysłowym, rolnictwie, łowiectwie, budownictwie. Likwidowane lub ograniczane mają być rodzaje ryzyka zawodowego, powodowane przez hałas, pyły przemysłowe, substancje chemiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!