Rozumiem nawiązanie do nazwy - podzielam argument, że to zawsze będzie Stadion Śląski, i wiem, że chyba nikt poza komentatorami w telewizji nie nazywa go Stadionem Narodowym. Doceniam też wagę społecznej aktywności - to ważne, że tak wielu ludziom chce się walczyć ledwie o symbolikę.
Ale błagam, tylko mi nie mówcie, że całe to zamieszanie, to być albo nie być naszej tożsamości. Tylko mi nie mówcie, że kolor krzesełek ma świadczyć o tym, że stadion jest mniej, czy bardziej śląski. I nie lamentujcie, że znowu wszyscy wokół robią nam - Ślązakom - koło pióra. Sami robimy sobie koło pióra, gdy - używając wielkich słów o samostanowieniu, historii, tożsamości - roztrząsamy kwestie plastikowych krzesełek. I tak toniemy w tej debacie, zamiast zastanawiać się, jak dogonić Warszawę, Gdańsk, Wrocław, Kraków, które w stadionowym, a może i cywilizacyjnym wyścigu właśnie uciekają nam na lata.
Zastanówmy się, o co tak naprawdę się spieramy. Nie o śląskość, ale o krzesełka, na których mościmy swoje tyłki. Znajcie miarę, proszę Was, którzy tak chętnie żerujecie teraz na śląskim kompleksie. Cenimy się wysoko, mamy bogatą historię, potrafimy robić wielkie rzeczy. Oczekujmy od siebie więcej niż tylko wyżywania się w debacie o kolorach!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?