Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narodowość nie bardzo właściwie ustawiona

Jerzy Gorzelik
arc
Wydawałoby się, że o narodowym spisie powszechnym, który rozpocznie się 1 kwietnia, powiedziano już wszystko. Wiadomo, jak sformułowane zostały pytania o narodowość, znane są opinie polityków, ruszyły szkolenia rachmistrzów. Nie pozostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na wyniki.

Napięcie jednak zamiast opadać wzrasta - a oliwy do ognia dolała redakcja Dziennika Zachodniego. Publikacja wyników badań sondażowych, w których udział wzięli mieszkańcy Chorzowa, Gliwic,
Katowic i Rybnika, odbiła się szerokim echem po Górnym Śląsku. Reakcje oscylują między przerażeniem a niedowierzaniem. Przypomnijmy - 46 proc. ankietowanych wyraziło wolę zadeklarowania w spisie narodowości śląskiej, zaledwie 12 proc. uznało, że deklaracje takie godzą w polską rację stanu, równo połowa postrzega autonomię jako szansę dla regionu, a przeciwnego zdania jest zaledwie 20 proc.

Nasza kultura zyskała postać obrazkową, więc nic dziwnego, że do wyobraźni polityków najsilniej przemówiły diagramy. Poseł PiS Wojciech Szarama w wykresie umieszczonym na pierwszej stronie DZ, niemal równo podzielonym między opcje śląską i polską, widzi już zarzewie etnicznego konfliktu. Inni podnoszą lament - na wydawałoby się zgraną od dawna nutę - że Ruch Autonomii Śląska dzieli mieszkańców regionu na lepszych i gorszych. Jakby to RAŚ był organizatorem spisu powszechnego, w którym różnorodność naszego społeczeństwa ma szansę znaleźć swój wyraz.

Temat narodowości stał się również jednym z głównych wątków programu publicystycznego "Warto rozmawiać", w którym miałem przyjemność uczestniczyć w ostatni wtorek. Wraz z Kazimierzem Kutzem mieliśmy bronić śląskiej sprawy, mając za adwersarzy posła do Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego oraz byłego dyrektora Radia Katowice Wojciecha Poczachowskiego. Przyszło nam się zmierzyć ze standardowym repertuarem stereotypów. O braku lojalności wobec
państwa, separatyzmie, niemieckich inspiracjach itp.

W świetle przebiegu dyskusji - tej i innych - odnieść można wrażenie, że oburzeni przejawami górnośląskiej odrębności politycy nieco zagubili się w gąszczu pojęć. Deklarację narodowości śląskiej postrzegają jako akt nielojalności wobec państwa i narodu polskiego. A do lojalności takiej, w ich przekonaniu, wszyscy jesteśmy zobligowani. Tymczasem i owszem - preambuła Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej definiuje Naród Polski jako ogół obywateli. Ale pojęcie to, pisane z dużej litery, ma charakter prawny i nie wyklucza występowania w ramach państwowej wspólnoty różnych narodowych opcji. Wynika to jasno z artykułu 35 tejże konstytucji, który mówi o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o ich prawie do rozwoju własnej kultury i zachowania tradycji. Od preambuły artykuły te dzieli parę stron tekstu, więc być może część polityków nie doczytała.

Warto wspomnieć o pewnym paradoksie, związanym z ostatnim wydaniem programu Jana Pospieszalskiego. Oto deklarujący narodowość śląską Kutz i Gorzelik - legitymujący się wyłącznie paszportem Rzeczypospolitej Polskiej - odpierać musieli zarzuty o brak lojalności, podnoszone przez dwupaszportowców Czarneckiego i Poczachowskiego. Ten ostatni otrzymał obywatelstwo niemieckie, jak sam twierdzi, po babce z Poznańskiego. Kiedy wątek ten podniesiono w dyskusji, były redaktor
katowickiego radia obruszył się i odparł: Ale za to mamy narodowość bardzo właściwie ustawioną, a panowie macie z tym problemy. I obawiam się, że lepiej mieć z narodowością jednoznaczne poglądy niż z obywatelstwem.

Stawiając sprawę jasno: nie mam nic przeciw podwójnemu obywatelstwu. Wielu Górnoślązaków skorzystało z możliwości otrzymania drugiego paszportu. Nasze zobowiązania wobec państwa wynikają jednak właśnie z obywatelstwa, a nie z "bardzo właściwie ustawionej" narodowości. Skoro Wojciech Poczachowski wychodzi z założenia, że państwo jest dobrem najwyższym, a my winniśmy mu bezwzględną lojalność, rodzi się intrygujące pytanie. Jak pan Poczachowski, obywatel RP i RFN, zamierza w sytuacji ewentualnego konfliktu interesów dochować wierności im obu?

Nie zazdroszczę memu adwersarzowi owego dylematu. Mnie podobne rozterki są obce - nie tylko dlatego, że jestem "gorszy" o jeden paszport. Podzielam w pełni zdanie Kazimierza Kutza: "To nie Polska jest najważniejsza. Najważniejsi są obywatele. Jacy by nie byli. Więc także Ślązacy".

W tegoroczny prima aprilis - dzień rozpoczęcia spisu powszechnego - strażnikom narodowej jednolitości nie będzie do śmiechu. Przyjdzie im przełknąć gorzką prawdę, że czas ustawiania naszej narodowości - "bardzo właściwego" - już się skończył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!