Struktura sztuki Villqista przypomina nieco kompozycję „Lorda Jima”. Wydarzenia z życia Conrada – a właściwie Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego - poznajemy wbrew ich chronologii, za to w rozmaitych konfiguracjach sytuacyjnych i czasowych. Początkowo narracja skupia się na kilku prawdziwych wydarzeniach, szybko wkradają się w nią jednak dygresje, poszerzające kontekst opowieści. W stronę dyskusji o tym czym jest polskość i gdzie biegnie granica między szczerym umiłowaniem narodowej tradycji a zwyczajną tromtadracją. Sceniczny Conrad dialoguje na ten temat z ludźmi, których naprawdę spotkał, ale też z postaciami historycznymi, a nawet bohaterami innych literatów. Świetna jest scena rozmowy Josepha z Kobietą w Czarnym Kapeluszu (kto widział, niech nie zdradza kim jest, bo odbierze „nieświadomym” widzom przyjemność zaskoczenia!). Ona – czyste wcielenie młodopolskiej egzaltacji, on – chłodny, brytyjski racjonalista, tłumiący własną, nieoczekiwaną (?) skłonność do polskich wzruszeń. Robią na sobie wrażenie.
Aktorsko to spektakl koncertowy. Wykonawców pięcioro, postaci – kilkanaście; każda z innej, psychologicznej gliny. I żadnego fałszu, choć zadanie karkołomne. Tekst sztuki nierzadko wychodzi z ram; bohaterowie komentują sposób... inscenizacji, cytują didaskalia, prowokują (z umiarem) publiczność. Bardzo to zresztą spektaklowi służy; zmniejsza dystans i wprowadza humor, równoważący momenty, niejako z definicji, patetyczne. Artur Święs gra Conrada jako powściągliwego, stonowanego komentatora zdarzeń. Ale widz nie ma wątpliwości co do przepaści między zewnętrzną postawą a głęboko skrywanymi przeżyciami pisarza. Miedzy jego potrzebą akceptacji w świecie anglojęzycznym, a szacunkiem dla pierwszej ojczyzny, w której mierzi go zaściankowość i martwota myśli, ale od której nie potrafi, i nie chce się odwrócić. Z woli autora i reżysera, królową spektaklu jest jednak Ewa Kutynia w rolach sześciu (!) kobiet, ważnych w biografii bohatera. Każda inna, każda przekonująca i zaskakująca interpretacją. A warsztat aktorski taki, że pochwał brakuje...Polecam „Conrada” także tym, którzy książek pisarza nie znają. W tekst wpleciona została sekwencja, oparta na jego utworze, która udowadnia, jak znakomitym był literatem. I to, że morze jest w jego utworach tylko pretekstem do zgłębiana tajemnic ludzkich reakcji. Jego własnych nie wyłączając.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Tak wygląda Maluch dla Toma Hanksa. Jest cudny i biały ZDJĘCIA
MAYDAY Katowice Spodek 2017 ZDJĘCIA + WIDEO
Czy dostałbyś się do policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT
Znasz język śląski? Przetłumacz te zdania QUIZ JĘZYKOWY II
Magazyn informacyjny Dziennika Zachodniego tyDZień
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?