Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma patentu na prawdziwą śląskość

Krzysztof Karwat
Minęło 90 lat z niewielkim okładem od dnia, w którym Liga Narodów postanowiła podzielić Górny Śląsk na część niemiecką i polską. Rzeczypospolitej przyznano 30 proc. obszaru, na którym kilka miesięcy wcześniej odbył się plebiscyt - pisze Krzysztof Karwat.

Rzeczpospolitej przyznano 30 proc. terenu. Niby niewiele (za przynależnością do Polski opowiedziało się 40 proc. głosujących), ale to przecież w powiatach katowickim, tarnogórskim czy świętochłowickim znajdowały się najcenniejsze kopalnie, huty, zakłady i fabryki.

Niebawem rozpoczął się wielki exodus: dziesiątki tysięcy rodzin opuściło swe domostwa i przeniosło się na drugą stronę granicy. Jedni wybrali życie w niemieckim Zabrzu czy Gliwicach, inni woleli się przenieść do polskiego Chorzowa lub Katowic, które za kilka kolejnych miesięcy miały stać się stolicą autonomicznego województwa śląskiego. Te bezprecedensowe migracje były czynnikiem ujednolicającym, scalającym oblicze narodowe obu części podzielonego regionu.

W naszych czasach coraz częściej słyszy się, że tylko odrzucenie albo podważenie polskości (lub niemieckości) jest równoznaczne z "prawdziwą śląskością". To nieprawda. Jednego patentu, jednego klucza ani nie było kiedyś, ani nie ma dziś

Czas, który w polskiej historiografii nazywany jest dwudziestoleciem międzywojennym, tutaj trwał ledwie 17 lat. A jednak była to "cała epoka", zważywszy na ogromne zmiany, jakie tu zaszły. W dawnej rejencji opolskiej z roku na rok kurczyła się mniejszość polska, pustoszały szkoły, słabły organizacje społeczne, wśród najmłodszych górnośląski dialekt ustępował pola niemczyźnie.

W województwie śląskim - odwrotnie. Procesy polonizacyjne toczyły się też bardzo szybko, choć - w sensie politycznym - Niemcy trzymali się mocno, czego liczne dowody można znaleźć pośród wyników wyborczych do rozmaitych przedstawicielstw obywatelskich. Wydaje się jednak, że mimo polaryzacji postaw narodowych, silnie wspieranej przez oba państwa, które przecież przyjaznych kontaktów nie utrzymywały, tożsamość regionalna nie zatarła się.

Była równie ważna dla ówczesnych mieszkańców tej ziemi jak wcześniej, stanowiąc potem ukryty oręż przed agresywnymi ruchami nacjonalistycznymi, a z nimi - bądźmy sprawiedliwi - nie mogła sobie poradzić cała Europa. To była broń, której można było użyć podczas wojny i okupacji. Także później, gdy nastał czas wywózek, przymusowych przesiedleń albo weryfikacji narodowościowej, która dawała szansę na pozostanie w swej małej ojczyźnie.

Inna rzecz, że owo tak głębokie poczucie odrębności regionalnej wcale nie musiało oznaczać labilności narodowej. A jednak do dzisiaj jest źródłem niechęci do Śląska i Ślązaków, z którego chętnie czerpią ignoranci, niemający większego pojęcia o historii XX wieku. Stąd te niewybredne oskarżenia pod adresem Ślązaków, które słyszymy do dziś.

Błędne jest jednak także przekonanie, że silne odczuwanie tożsamości regionalnej, to cecha wyłącznie tych ludzi, którzy unikali jednoznacznych deklaracji narodowych. W naszych czasach, zwłaszcza w ostatnich latach, coraz częściej słyszy się, że tylko od-rzucenie albo podważenie polskości (lub niemieckości) jest równoznaczne z "prawdziwą śląskością". To nieprawda. Jednego patentu, jednego klucza ani nie było kiedyś, ani tym bardziej nie ma dzisiaj. Ci, którzy myślą inaczej, narażają nas wszystkich na niepotrzebne, bo jałowe spory i podziały. Lekceważy się wtedy fakty i trudne wybory, jakich dokonywali na Górnym Śląsku nasi przodkowie.

Do takich refleksji skłania mnie, wydana staraniem Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, wielkoformatowa mapa obszaru plebiscytowego. Zawiera ona wszystkie miejscowości regionu, które 90 lat temu musiały odpowiedzieć na pytanie: w jakim państwie chcą się znaleźć. Mapa uszczegółowia wyniki głosowania. Niby są to kwestie znane i wielokrotnie powtarzane w pracach historyków, to jednak zapomina się, że zachodni alianci nie pytali wtedy mieszkańców Górnego Śląska o to, kim się czują i jak chcą się - w sensie narodowym - określać.

To nie był spis ludności! Chodziło wtedy - jeszcze raz podkreślę - o wybór państwa, z którym pragnęłoby się związać swą przyszłość. Dzisiejsze boje o rozumienie śląskości powinny mieć zupełnie inny wymiar. Ich uczestnicy, zwłaszcza ci najbardziej zapalczywi, zdają się o tym zapominać.

SKOMENTUJ OPINIĘ AUTORA TEGO FELIETONU. ZGADZASZ SIĘ?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!