Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie mieliśmy nic do powiedzenia. To decyzja ministra zdrowia". Kuśpik i Stolarz o szpitalu covidowym w MCK w Katowicach. Pierwszy wywiad

Justyna Przybytek - Pawlik
Justyna Przybytek - Pawlik
Marcin Stolarz, prezes PTWP Event Center i Wojciech Kuśpik, szef Grupy PTWP
Marcin Stolarz, prezes PTWP Event Center i Wojciech Kuśpik, szef Grupy PTWP Marzena Bugała / Polska Press
Rozmowa z Marcinem Stolarzem, prezesem PTWP Event Center, firmy, która zarządza Spodkiem i Międzynarodowym Centrum Kongresowym oraz Wojciechem Kuśpikiem, szefem Grupy PTWP, która organizuje największe i najważniejsze wydarzenia kongresowe i targowe w regionie, w tym m.in. Europejski Kongres Gospodarczy.
  • Pierwszy wywiad z zarządcami MCK i Spodka po tym, jak w MCK powstaje szpital covidowy
  • Dlaczego szpital polowy powstał akurat w tym obiekcie? Czy operator na tym zarobi?
  • Lockdown w branży trwa od marca. Stawką jest marka centrum biznesowego, o którą Katowice walczyły przez lata
  • "Zazwyczaj mamy około 500 wydarzeń w obu obiektach. W tym roku ponad 400 wyparowało"
  • Kuśpik i Stolarz mówią też o kosztach utrzymania Spodka i MCK oraz kiedy wrócą kongresy, koncerty i targi

Zazwyczaj mamy około 500 wydarzeń w obu obiektach. W tym roku ponad 400 wyparowało – to o Spodku i Międzynarodowym Centrum Kongresowym w dobie koronawirusa. (...) Niestety często stoimy przed dylematem, czy musimy zwolnić kolejnego pracownika czy np. wyłożyć pieniądze na podświetlenie Spodka. Perspektywy też nie są kolorowe, a gra toczy się o markę „centrum biznesowego”, o którą Katowice walczyły od kilku lat. Szpital w MCK? Nie mieliśmy nic do powiedzenia

***

Decyzja o stworzeniu szpitala tymczasowego dla zakażonych koronawirusem w Międzynarodowym Centrum Kongresowym była dużym zaskoczeniem?

Wojciech Kuśpik: Zacznijmy od tego, że to była decyzja administracyjna ministra zdrowia bez możliwości odwołania. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Oczywiście wcześniej wojewoda poinformował nas, co się ma zdarzyć, ale cały tryb i jego tempo były dla nas dużym zaskoczeniem. Gdy wygraliśmy przetarg na zarządzenie Spodkiem i MCK (przetarg na koncesję został rozstrzygnięty w 2015 roku – przyp. red.), to dlatego, że chcieliśmy - i nadal chcemy - zajmować się organizacją koncertów, kongresów, targów i wydarzeń sportowych w obu tych obiektach. To i tylko to jest zresztą przedmiotem koncesji. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy musieli udostępniać MCK na szpital. I w tym kontekście to była duża zmiana i ogromne zaskoczenie, i dla nas, i dla naszych ludzi.

PTWP Event Center zarobi na szpitalu tymczasowym w MCK?

Wojciech Kuśpik: To nie jest umowa komercyjna, nie uczestniczymy też w budowie szpitala. Nie mamy z tego żadnego zysku. Jedyne, co udało nam się wynegocjować w ramach umowy z wojewodą, to wyłącznie pokrycie kosztów funkcjonowania MCK, aby można było utrzymać budynek na minimalnym poziomie.

Ale to i tak jakiś zysk, bo gdyby nie szpital, Centrum Kongresowe stałoby przecież puste?

Marcin Stolarz: To zależy. Jeśli liczba zakażeń będzie malała, może dojść do zniesienia części obostrzeń. Wówczas znajdziemy się w sytuacji, w której nasza konkurencja, inne podobne do naszych obiekty, w których szpitala nie ma, będą mogły z marszu zacząć działać. My nie, bo szpital w MCK będzie do 30 kwietnia. Wcześniej mieliśmy zaplanowane wydarzenia na luty, marzec i kwiecień, ale z uwagi na decyzję o powstaniu szpitala część musieliśmy przenieść, inne zostały odwołane. W tym kontekście to dla nas ogromna strata.

Jak wygląda scenariusz ponownego otwarcia MCK, kiedy szpital stąd zniknie?

Marcin Stolarz: Do 30 kwietnia obiekt ma zostać posprzątany i zdezynfekowany, a infrastruktura przywrócona do stanu sprzed budowy szpitala. Dezynfekcja potrwa około tygodnia. Do końca kwietnia MCK ma zostać przywrócone do pełnej sprawności i oddane nam przez wojewodę. MCK jest i będzie obiektem w pełni bezpiecznym.

To oznacza powrót do normalności?

Marcin Stolarz: Ciężko przewidzieć, co się będzie działo i w jakim tempie. Wiele zależy od tego, jak długo będzie trwał lockdown, który dla nas rozpoczął się w marcu. Już teraz klienci przenoszą wydarzenia na wrzesień i październik, bo nie wiedzą, co i kiedy zostanie odblokowane, czy będzie trzecia fala pandemii i przy jakiej frekwencji będą mogli organizować eventy, bo jeśli obostrzenia pozostaną, może to być dla nich nieopłacalne.

W interesie wszystkich – miasta, mieszkańców, hotelarzy, gastronomii, itd. - jest, by wszystko jak najszybciej wróciło do normy. Może być jednak tak, że skończy się pandemia, ale nie będzie połowy organizatorów, 80. proc. imprez i nie wiadomo, jak będzie funkcjonował operator. Możemy znaleźć się w sytuacji, że nasz powrót do normalności zostanie przedłużony o rok, o dwa.

Wojciech Kuśpik: W optymistycznym scenariuszu, w którym wszystko wraca do normy w maju, będziemy po 18-miesięcznym lockdownie, żadna inna branża nie jest w podobnej sytuacji. Nawet, jeśli w maju będzie można organizować wydarzenia przy 100 proc. frekwencji, to i tak wszyscy poczekają miesiąc i zaczną je kontraktować dopiero od czerwca. Duże imprezy, jak kongresy czy targi, przygotowuje się co najmniej z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Potrzeba stabilnego planowania. Teraz tej stabilizacji nie ma. Myślę, że dla nas powrót do normalności to będą lata 2022 i 2023.

Jeśli liczba zakażeń będzie malała, może dojść do zniesienia części obostrzeń. Wówczas znajdziemy się w sytuacji, w której nasza konkurencja, inne podobne do naszych obiekty, w których szpitala nie ma, będą mogły z marszu zacząć działać. My nie, bo szpital w MCK będzie do 30 kwietnia.

Marcin Stolarz: W branży wszyscy są – mówiąc kolokwialnie – poranieni. Klienci nie decydują się na podpisywanie kontraktów na pierwsze półrocze, a niektóre z firm najprawdopodobniej upadną. Być może pierwsze wydarzenia niektórym uda się zorganizować w maju i czerwcu, ale nie będzie ich dużo. Generalnie raz, że imprez będzie w ogóle mniej, dwa – w mniejszej skali. Firmy tną koszty, a zaczynają od oszczędności na promocji i targach.

Jak miniony rok wyglądał w Spodku i MCK?

Marcin Stolarz: Zazwyczaj mamy około 500 wydarzeń w obu obiektach na rok. W tym roku do grudnia odbędzie się ich niespełna 100. Ponad 400 imprez wyparowało, w tym te największe. Część przenieśliśmy, część organizatorów zrezygnowała. Sporo imprez i firm po prostu tego nie przetrwa. Dla nas ten rok to spadek przychodów komercyjnych od 70 do 90 proc. W przyszłym roku, gdy uda się wrócić do względnie normalnej działalność, przypuszczamy, że to będzie o 50 proc. przychodów mniej niż przed pandemią. Sytuacja jest dla nas o tyle trudna, że mimo tak dużego spadku przychodów, koszty funkcjonowania zostają na wysokim poziomie. Koszt utrzymania Spodka i MCK to - gdy funkcjonujemy normalnie - od 1,6 do 2,2 mln zł miesięcznie (w niektórych miesiącach opłaty za same media wynosiły nawet do 500 tys. zł). Teraz, gdy oszczędzamy na wszystkim, udało nam się zejść do poziomu 1,2 mln zł miesięcznie i niżej się już nie da.

Oszczędności to m.in. wyłączona od marca tego roku iluminacja Spodka, na co skarżą się mieszkańcy.

Marcin Stolarz: Oszczędności są na wszystkim. Na ochronie, obsłudze technicznej, musieliśmy też obniżyć wynagrodzenia oraz podjąć najtrudniejszą z decyzji – pomniejszyć nasz zespół. Niestety bardzo często stoimy obecnie przed dylematem, czy musimy zwolnić kolejnego pracownika czy np. wyłożyć pieniądze na podświetlenie Spodka. Iluminacja była wyłączona konsekwentnie już od marca, od początku pandemii, ale było też kilka odstępstw i Spodek był podświetlony przy szczególnych okazjach np. akcjach o charakterze społecznym. Musimy też planować długoterminowo, tak naprawdę nikt dokładnie nie wie, ile będzie to trwać i na ile muszą starczyć rezerwy.

Wojciech Kuśpik: Naszym podstawowym zadaniem jest zadbać o oba obiekty, żeby technicznie wszystko działało. Natomiast widząc, że kryzys się pogłębia, robimy wszystko co konieczne, żeby przetrwać. We współpracy z partnerami, którym los Spodka nie jest obojętny, chcemy także przywrócić oświetlenie.

Nie przegap

Pieniądze z miasta nie pokrywają kosztów? Katowice dopłacają PTWP Event Center do utrzymania Spodka. W 2020 roku to kwota około 5,3 mln zł netto (6,5 mln brutto).

Wojciech Kuśpik: Miasto jest naszym partnerem, właścicielem obu obiektów i działamy na podstawie umowy z miastem – to oczywiste. Sytuacja wygląda jednak tak, że z jednej strony miasto płaci nam, z drugiej – my płacimy miastu. Dopłata do infrastruktury Spodka (ze względu na charakter i wiek obiektu – hala jest droga w utrzymaniu, natomiast trudna w komercjalizacji) to około 442 tys. zł miesięcznie netto. Natomiast z naszej strony są m.in. opłata koncesyjna oraz podatek od nieruchomości, a to rocznie ponad 3,2 mln zł netto. Opłata koncesyjna to ok. 132 tys. zł miesięcznie netto, podatek od nieruchomości – ok. 135 tys. miesięcznie. Zatem otrzymujemy z miasta 442 tys. zł na utrzymanie infrastruktury Spodka miesięcznie, a płacimy ok. 267 tys. zł. Rachunkowo zostaje niespełna 175 tys. zł i to tylko na Spodek, a przypominam, że koszty miesięczne utrzymania Spodka i MCK to od 1,6 do 2,2 mln zł. Nam nikt nie dosypuje pieniędzy. Musimy przetrwać, a jesteśmy małą prywatną firmą (PTWP EC zatrudnia około 40 osób), która musi utrzymać dwa ogromne, miejskie obiekty.

Koszt utrzymania Spodka i MCK to - gdy funkcjonujemy normalnie - od 1,6 do 2,2 mln zł miesięcznie (w niektórych miesiącach opłaty za same media wynosiły nawet do 500 tys. zł). Teraz, gdy oszczędzamy na wszystkim, udało nam się zejść do poziomu 1,2 mln zł miesięcznie i niżej się już nie da.

O co toczy się gra? O przetrwanie kryzysu czy o powrót do stanu sprzed pandemii?

Wojciech Kuśpik: O to, aby podejmować działania, które spowodują, by jak najwięcej potencjału – ludzi, firm, wydarzeń – utrzymać. Trzeba zrobić wszystko, żeby zatrzymać poszczególne wydarzenia tutaj w Katowicach. Problem jest poważny. W interesie wszystkich – miasta, mieszkańców, hotelarzy, gastronomii, itd. - jest, by wszystko jak najszybciej wróciło do normy. Może być jednak tak, że skończy się pandemia, ale nie będzie połowy organizatorów, 80. proc. imprez i nie wiadomo, jak będzie funkcjonował operator. Możemy znaleźć się w sytuacji, że nasz powrót do normalności zostanie przedłużony o rok, o dwa, że będziemy musieli zaczynać od zera. Natomiast, jeśli wszystko dobrze poprowadzimy, stworzymy warunki, w których przetrwają organizatorzy i imprezy, Katowice mogą na tym wygrać.

Marcin Stolarz: W mieście związanych ze Spodkiem i MCK jest około 5000 miejsc pracy, to hotele, gastronomia czy taksówki. Wszystko, co się teraz dzieje, wpływa na tę branżę. Z drugiej strony, gra toczy się o markę miasta Katowice jako głównego ośrodka wydarzeń kongresowych, konferencyjnych i kulturalnych, w tym markę centrum kongresowego – największego w kraju, którą udało się przez lata Katowicom wypracować. Odbudowa tej marki, jeśli największe i najważniejsze wydarzenia stąd znikną, może potrwać nawet kilka lat. Tej pozycji i wypracowanego potencjału nie możemy zaprzepaścić.

Wojciech Kuśpik: Jako operator Spodka i MCK apelujemy też, aby zauważono, że wiele się zmieniło od marca. Gdy parę lat temu podpisywaliśmy umowę koncesyjną, nie przewidywała ona pandemii. Dotychczasowe warunki umowy koncesji nie przewidziały obowiązku przekazania w trybie administracyjnym MCK na budowę szpitala, nie przewidziały pandemii i zamknięcia na tak długo całej branży. Teraz uważamy więc, że „coś” się zmieniło i trzeba na tę zmianę zareagować. Liczymy na rozmowy na ten temat z miastem.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera