Nowe obostrzenia
W czwartek, 15 października premier Mateusz Morawiecki ogłosił nowe obostrzenia, które będą obowiązywały od soboty, 17 października. W strefach żółtych zamknięte zostaną m.in. siłownie i baseny. Skończą się także tańce na weselach, które w strefach czerwonych będą całkowicie zakazane.
Bez zmian mogą działać salony kosmetyczne, fryzjerskie, tatuażu i piercingu. Rzecz jasna w oparciu o wcześniej ustalone zasady reżimu sanitarnego. Zarówno w strefie żółtej jak i czerwonej w miejscu, w którym prowadzona jest taka działalność, może przebywać wyłącznie obsługa oraz klienci, a w przypadku gdy klient wymaga opieki, także jego opiekun.
Czy jednak ostatni wzrost liczby zakażeń nie wpłynął na liczbę klientów w salonach fryzjerskich czy kosmetycznych? Czy w obawie o własne zdrowie wizyty bywają odwoływane?
"Boom" już był
Badania wskazały, że z powodu pandemii, Polacy zrezygnowali z aktywności rozrywkowych. Z seansów i spektakli całkowicie zrezygnowało 47 proc., a 35 proc. dziś zagląda do kin i teatrów rzadziej niż przed pandemią. Są jednak obszary naszego życia, które w mniejszym stopniu zostały dotknięte zmianą codziennych zwyczajów. Np. z wizyty u fryzjera zrezygnowało w ogóle 21 proc. pytanych, a 37 proc. robi to rzadziej niż wcześniej. W porównaniu z kinami, galeriami czy restauracjami jest lepiej, ale czy dobrze?
Salony usług były zamknięte przez dokładnie dwa miesiące od połowy marca do połowy maja. Dla wielu osób, stały się w tym czasie "towarem pierwszej potrzeby", a ich ponowne otwarcie, 18 maja, wywołało ogromne zainteresowanie, w efekcie czego grafiki szybko były wypełnione po brzegi.
Panie znów chętnie umawiały się w salonach kosmetycznych na zabiegi pielęgnacyjne, a fryzjerzy mieli pełne ręce roboty z odświeżaniem koloru włosów i przywracaniem dawnego kształtu fryzury. Nożyczki, maszynki i grzebienie poszły w ruch. Pracownicy salonów musieli zastosować się do wszystkich zaleceń dotyczących bezpieczeństwa, choć już wcześniej wiele z nich było przestrzeganych.
- W zakładzie jest tylko jeden klient. Po skończonym strzyżeniu dezynfekuję narzędzia. Co 40 minut wchodzi następny - mówiła jedna z fryzjerek w salonie w Bielsku-Białej.
- Natłok był taki, że musieliśmy zapisywać klientów na wiele dni naprzód. Potem przycichło, byli klienci, ale już zdecydowanie mniej niż tuż po otwarciu – mówi pracownica salonu fryzjerskiego Isabel w Katowicach.
Większych zmian nie odczuwają fryzjerzy z salonu Berendowicz & Kublin. Inna sprawa, że salon mieści się na terenie Galerii Katowickiej, która jest znów chętnie uczęszczanym miejscem.
Dla wielu salonów, majowy szał jest raczej melodią przeszłości. Klienci są, ale nie ma szału.
- Jeśli jest potrzeba, to odwołujemy i przesuwamy wizyty - dowiadujemy się w salonie fryzjerskim Maniewski w Katowicach.
- Sporo osób było w maju, potem jeszcze cały czerwiec. W lipcu wróciliśmy do sytuacji, jaka była rok temu. W sierpniu znów trochę mniej, a wrzesień zaczął się fatalnie. I nie chce się odbić - opowiada menedżer salonu Concept.Hair w Katowicach.
Przyznaje, że zdarzają się telefony od klientek, które chcą odwołać wizytę. Nie tylko z powodu przeziębienia czy kwarantanny.
- Są osoby, które po prostu się boją. Jedna z naszych stałych klientek, która przychodziła co miesiąc zapowiedziała, że na razie się wstrzyma. Póki sytuacja się nie uspokoi - dodaje.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?