Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odczarowali Śląski: Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:0

Jacek Sroka
Łukasz Janoszka zaraz na początku spotkania miał najlepszą okazję do zdobycia gola - po tym strzale piłka trafiła w słupek
Łukasz Janoszka zaraz na początku spotkania miał najlepszą okazję do zdobycia gola - po tym strzale piłka trafiła w słupek arkadiusz gola
Spotkanie na Stadionie Śląskim było dla obu drużyn meczem o życie, lecz podobnie jak jesienna potyczka tych drużyn, zakończyło się bezbramkowym remisem.

Ze zdobytego punktu znacznie bardziej cieszyli się gliwiczanie, a sytuacja w tabeli nie potrafiącego wygrywać w lidze Ruchu jest coraz trudniejsza.

Początek spotkania należał do chorzowian wyraźnie podbudowanych pierwszym od 13 lat awansem do finału Pucharu Polski. Już w 9 min prowadzenie dla gospodarzy mógł zdobyć Łukasz Janoszka. Popularny "Ecik" dopadł w polu karnym do podanej głową przez Remigiusza Jezierskiego piłki, ale jego uderzenie trafiło w słupek. Jezierski równie dobrym podaniem popisał się kilkanaście minut później wypuszczając w bój Wojciecha Grzyba. Kapitanowi Ruchu dosłownie centymetrów zabrakło, aby w sytuacji sam na sam z bramkarzem przejąć piłkę i pokonać Grzegorza Kasprzika.

Skupiony na obronie dostępu do własnej bramki Piast rozkręcał się wolno. Być może gliwiczanie byli trochę onieśmieleni ogromem Stadionu Śląskiego, bo grali na chorzowskim gigancie dopiero po raz trzeci w swej historii. W 1978 r. przegrali tu finał Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec (0:2), a w 2003 r. w sparingu ulegli kadrze Pawła Janasa (0:5). Tym razem nie przegrali, ale jak widać na gola na Śląskim muszą jeszcze poczekać.

Goście nie bardzo mogli przedrzeć się wczoraj w pobliże bramki "niebieskich", bo świetnie na stoperze grał w drużynie gospodarzy Ireneusz Adamski. Popularny "Adams" przed przerwą w znakomitym stylu powstrzymał w polu karnym rozpędzonego Jakuba Smektałę, który jest ostatnio najgroźniejszym napastnikiem Piasta. W tej sytuacji przyjezdnym pozostały tylko strzały z dystansu. Uderzenia Kamila Wilczka i Smektały mijały jednak słupek bramki Ruchu.

Na równie wielkie słowa pochwały, co Adamski zasłużył w drużynie gliwiczan Kamil Glik wyrastający, mimo młodego wieku, na czołowego obrońcę naszej esktraklasy. To dzięki niemu chorzowianie praktycznie nie stworzyli sobie w II połowie żadnej okazji strzeleckiej nie licząc zamieszania powstałego pod bramką Kasprzika po dośrodkowaniu z rogu Marcina Nowackiego.

Piast po przerwie zagrał śmielej i niewiele brakowało, aby objął prowadzenie. Pięknym uderzeniem z woleja z 20 m popisał się Smektała, ale Krzysztof Pilarz wybił piłkę na róg. Chwilę później goście trafili do siatki, ale arbiter odgwizdał spalonego Smektały i słusznie nie uznał tej bramki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!