To pierwsza sprawa tzw. ofiary Tragedii Górnośląskiej, czyli prześladowań rodzin Ślązaków, którzy doznali krzywd od nowej władzy po zakończeniu II wojny światowej. Byli traktowani jak element germański, wrogi, i deportowani w głąb Związku Radzieckiego.
Panu Rudolfowi Woźniczkowi, jego matce i rodzeństwu milicja dała 10 minut na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy. Musieli wyprowadzić się ze swojego mieszkania. Ojca pana Rudolfa, Jana Woźniczka, aresztowano i na półtora roku słuch o nim zaginął. Teraz jego syn zabiega o 50 tys. zł. zadośćuczynienia. Podczas wczorajszej rozprawy prokuratura złożyła wniosek o oddalenie powództwa, nie powołując się na żadne argumenty.
Sprawa jest testem dla polskiego sądownictwa, bo takich osób jak Woźniczek może być znacznie więcej. Represje objęły przecież ok. 10 tysięcy mieszkańców Górnego Śląska. Jak się dowiadujemy do Sądu Okręgowego w Gliwicach już zwrócił się o zadośćuczynienie w wysokości ponad 100 tys. zł. założyciel Ruchu Autonomii Śląska Rudolf Kołodziejczyk.
- Chodzi o deportację mojego ojca Jana w 1945 roku. Byłem najmłodszym z pięciu braci. Pewnego dnia tata został aresztowany. Pracował na kopalni Dębieńsko. Nie mógł się z nami pożegnać. Nikt nie wiedział, gdzie jest i dlaczego go zatrzymano. Jak się potem okazało zmarł w dramatycznych okolicznościach na dworcu w Samarkandzie - wspomina Kołodziejczyk.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?