Ogień znów straszył w Starej Karczmie

- Do pożaru doszło najprawdopodobniej z powodu iskry, która wypadła z komina i to od niej zapaliły się drewniane gonty, którymi pokryty jest dach. Ogień zauważyła pracownica sklepu sąsiadującego z restauracją i od razu zaalarmowała odpowiednie służby - wyjaśnia Jan Jafernik, prezes Ochotniczych Straży Pożarnych w gminie Jeleśnia.

Już po kilku minutach na miejscu zjawiły się pierwsze zastępy strażaków. Dzięki natychmiastowej reakcji spaliły się tylko dwa metry kwadratowe dachu. Dlatego straty oszacowane zostały wstępnie zaledwie na około 8 tysięcy złotych.

Zdaniem świadków i fachowców od spraw pożarnictwa, mogło być znacznie gorzej, gdyby czas dojazdu strażaków był dłuższy. Jan Jafernik przekonuje, że w tym przypadku można po raz kolejny mówić o wielkim szczęściu, bo wystarczyłoby zaledwie 10 minut, żeby ogień szybko się rozprzestrzenił i opanował dużą powierzchnię dachu lub nawet całego zabytkowego, drewnianego budynku będącego wizytówką Jeleśni.

- Skutki mogłyby być dużo poważniejsze - stwierdza szef jeleśniańskich strażaków, którzy trzeci już raz w ciągu ostatnich sześciu lat gasili ogień na dachu karczmy.

Pierwszy pożar wydarzył się sześć lat temu, a drugi przed czterema laty. Wtedy, podobnie jak tym razem, udało się uchronić karczmę przed żywiołem tylko i wyłącznie dzięki bardzo sprawnej akcji strażaków.
- Odnoszę wrażenie, że limit szczęścia został wyczerpany. Może najwyższa pora, aby przedstawiciele Spółdzielni Turystyczno-Handlowej Pilsko, do której należy zabytek, wyciągnęli odpowiednie wnioski - podkreśla Jafernik. Uważa, że prowadzący restaurację, chcąc uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji, powinni zastanowić się m.in. nad monitoringiem, a może nawet zmianą systemu ogrzewania.
Przedstawiciele karczmy nie chcieli wczoraj tego komentować.