Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnie słowa w procesie zawalonej hali targowej

Teresa Semik
Obecny stan hali MTK w Katowicach
Obecny stan hali MTK w Katowicach Fot Marzena Bugala - Azarko / Polskapresse
Oskarżeni mówią o smutku i żalu z powodu śmierci 65 osób pod zawalonym dachem hali MTK, ale proszą sąd o uniewinnienie. Sobie nie mają nic do zarzucenia. – Nie będę się bronił za wszelką cenę, ale chcę wiedzieć, gdzie popełniłem błąd – mówił oskarżony Jacek J., projektant hali.

Przed katowickim Sądem Okręgowym dobiega końca trwający od 2009 roku proces karny użytkowników hali Międzynarodowych Targów Katowickich, która runęła dziesięć lat temu, jej projektantów, wykonawców oraz przedstawicieli służb nadzoru budowlanego. W ostatnim słowie wypowiadają się oskarżeni.

Jacek J. domaga się otwarcia przewodu sądowego i powołania nowego zespołu biegłych, bo czuje się niewinny. Ekspertyzy biegłych z Politechniki Krakowskiej, opinie naukowców z Politechnik: Wrocławskiej i Śląskiej nie dają, jego zdaniem, odpowiedzi na pytanie: dlaczego runął dach hali, w której odbywała się wystawa gołębi. Dlaczego runął akurat w tym momencie, skoro do tego momentu, w styczniu 2006 roku, wytrzymywał duże obciążenie śniegiem. Jacek J., który podjął się zaprojektowania hali o wymiarach: 97 x 102 m, nie miał żadnych uprawnień budowlanych, jest absolwentem liceum ogólnokształcącego. Przekonuje, że naukowcy, którzy wydali w tej sprawie ekspertyzę posłużyli się przy obliczeniach wytrzymałości konstrukcji innym schematem niż ten, który posłużył jemu w czasie projektowania. Biegli nie sprawdzili jego programu komputerowego.

– Śmierć tak wielu osób w wyniku zawalenia się hali MTK, to straszna tragedia. Zarówno mnie, jak i moim kolegom jest z tego powodu niezmiernie przykro. Ciężko z tym żyć – mówił z kolei oskarżony Arkadiusz J., inżynier budownictwa z mysłowickiego Przemysłobudu, generalnego wykonawcy zawalonej hali. – Pomimo tych strasznych skutków, mając świadomość treści zarzutów, nie czujemy się winni tej tragedii.

Prokuratura zarzuciła byłym pracownikom Przemysłobudu, że nie zareagowali właściwie, nie wstrzymali budowy, gdy w czasie budowy, w styczniu 2000 roku, ugiął się dach. Dokonali wówczas pomiarów geodezyjnych i przekazali wyniki projektantowi, odśnieżyli dach, zgodnie z jego zaleceniami.

– Obowiązki generalnego wykonawcy wykonaliśmy tak, jak nam podpowiadała wiedza i doświadczenie zawodowe – kontynuował Arkadiusz J. – Działaliśmy nie tylko w dobrej wierze, ale i przy pełnym zaufania do osób, z którymi wówczas współpracowaliśmy, żeby zbudować obiekt nie tylko funkcjonalny, ale i bezpieczny. Nie nam oceniać, czy zaprojektowany obiekt spełniał kryteria bezpieczeństwa, bo nie posiadamy dostatecznej wiedzy na ten temat. Zaprojektowany i zatwierdzony przez właściwe organy nadzoru budowlanego projekt hali, niezliczone narady, konsultacje, także na budowie, wszystko to stwarzało wrażenie, że działamy w standardach pełnego profesjonalizmu. Tyle ludzi nie mogło się przecież mylić. Swoje obowiązki wykonaliśmy z dostateczną sumiennością, dlatego proszę o uniewinnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!