Po masówkach, które w kopalni Makoszowy odbyły się w minioną środę, zdecydowano, że górnicy będą pikietować dzisiaj pod biurem poselskim premier Beaty Szydło w Brzeszczach. Jednak o tym, czy dojdzie dziś do manifestacji, miały przesądzić rozmowy z przedstawicielami rządu i to, czy podczas nich padną jakieś konkretne zapewnienia dotyczące przyszłości zabrzańskiego zakładu wydobywczego.
Do rozmów z wiceministrem ds. energii i pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa, Grzegorzem Tobiszowskim, doszło w sobotę, ale nie przyniosły żadnych ostatecznych rozstrzygnięć. Mimo to zdecydowano się o odwołaniu dzisiejszej pikiety.
- Rząd dalej wyraża chęć rozmowy z nami. Jutro ponownie spotykamy się z panem ministrem (Grzegorzem Tobiszowskim - przyp. red.) - powiedział Artur Banisz, przewodniczący Solidarności w kopalni Makoszowy.
Jerzy Hubka, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników mówił z kolei, że z powodów formalnych pikieta została odwołana, ale w węższym gronie i tak przedstawiciele kopalni pojechali do Brzeszcz, aby poinformować media o nowym terminie manifestacji. Ma do niej dojść w przyszłym tygodniu.
WCZEŚNIEJ PISALIŚMY:
Sobotnie, ponadtrzygodzinne spotkanie związkowców z kopalni Makoszowy z wiceministrem ds. energii oraz pełnomocnikiem rządu ds. restrukturyzacji górnictwa, Grzegorzem Tobiszowskim - nie przyniosło żadnego rozstrzygnięcia.
- Rozmowy były trudne. Na tę chwilę nie znaleźliśmy kompromisu, który pozwoliłby nam jako stronie społecznej i załodze odwołać pikietę. Nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych propozycji, które by nas satysfakcjonowały - mówił tuż po zakończonym spotkaniu w sobotę Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w kopalni Makoszowy.
Związkowcy zaznaczali, że manifestacja, która ma się rozpocząć dziś o godz. 15. pod poselskim biurem premier Szydło w Brzeszczach, może zostać odwołana, jeśli uda się do tego czasu zawrzeć porozumienie. Jednak wczoraj nie doszło do kolejnej tury rozmów.
Sytuacja w zabrzańskiej kopalni jest coraz bardziej napięta. Zakład (poprzednio należał do Kompanii Węglowej) od roku jest w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, gdzie - zgodnie z porozumieniem z 17 stycznia 2015 roku, kończącym strajk na Śląsku - miał oczekiwać na znalezienie inwestora. Nikt do tej pory nie złożył oferty jego wykupu.
W zakładzie pracuje niecałe 1,4 tys. osób. Dziennie na powierzchnię wyjeżdża tam 2-3 tys. ton węgla, choć mogłoby nawet 5 tys. ton. Wydobycie zostało ograniczone ze względu na problemy ze sprzedażą - na zwałach zalega ok. 140 tys. ton surowca. Witold Jajszczok, rzecznik SRK zapowiedział, że sytuacja niebawem ma się poprawić - został podpisany duży kontrakt, który ma zapewnić stabilne funkcjonowanie kopalni minimum do końca tego roku.
Z danych Ministerstwa Energii i Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że wydobycie jednej tony w Zabrzu kosztuje 507 zł, podczas gdy średnia cena sprzedaży wynosi... 204 zł.
Kopalnia wykorzystała już ok. 101 mln zł dotacji z budżetu państwa na 157 mln zł przyznanej na ten rok. W zeszłym roku miała do dyspozycji 61 mln zł.
Zgodnie z prawem unijnym jakiekolwiek dotowanie kopalni z budżetu państwa, jeśli nie jest związane z ich wygaszaniem - jest zakazane. W przypadku, gdy prywatny inwestor zdecydowałby się wykupić kopalnię Makoszowy, musiałby zwrócić pełną kwotę dotacji, która została przekazana. Tak stało się w przypadku kopalni Brzeszcze. Ona również z Kompanii Węglowej trafiła do SRK, ale z końcem zeszłego roku została kupiona przez Grupę Tauron. Spółka energetyczna musiała z tytułu tej transakcji zwrócić 150 mln zł pomocy publicznej.
Kamila Rożnowska
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?