- Absolutnie nie faulowałem piłkarza Lecha, trafiłem czysto w piłkę - zażegnywał się 35-letni obrońca gospodarzy. - Byłem w szoku jak sędzia pokazał mi "kiera" - dodał.
Całą drugą połowę bielszczanie zmuszeni byli grać w dziesiątkę i choć stawiali opór jednemu z kandydatów do tytuły ostatecznie zeszli z boiska pokonani.
- To była błędna ocena, sędzia nie powinien karać Pietrasiaka czerwoną kartką, bo faulu nie było - uważa Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej i po chwili wziął arbitra w o bronę. - Rozmawiałem już na ten temat z Danielem Stefańskim, jest mocno przybity tą sytuacją. Tłumaczył, że widział rękę zawodnika Podbeskidzia na biodrze piłkarza Lecha. To była - jego zdaniem - podstawa do przerwania meczu i pokazania czerwonej kartki. Był jednak za daleko, aby poprawnie ocenić całą sytuację i tylko na tym polega jego wina. Nie przewiduję żadnej kary dla arbitra z Bydgoszczy, na pewno jednak odpocznie w następnej kolejce, być może potrzeba będzie także pomoc psychologa - dodał Przesmycki, który wczoraj przebywał w Wielkiej Brytanii, gdzie uczestniczył w seminarium angielskich sędziów, m. in. z Howardem Webbem.
Bielszczanie na pewno odwołają się od czerwonej kartki. - Klub będzie wnioskować do Komisji Ligi Ekstraklasy S.A. o anulowanie kary, naszym zdaniem niesłusznie nałożonej na zawodnika - zapewnia rzecznik klubu Marcin Nikiel.
35-letni obecnie Stefański na najwyższym szczeblu zadebiutował w trzeciej kolejce sezonu 2009/2010, prowadząc mecz Ruch Chorzów - Arka Gdynia. Mocno zapadł w pamięci kibiców Odry Wodzisław prowadząc mecz tego zespołu z Jagiellonią Białystok w 16. kolejce. W 90 minucie przy stanie 2:1 dla gospodarzy Stefański podyktował rzut karny za przewinienie Krzysztofa Markowskiego metr przed polem karnym. Na stadionie zawrzało, ale arbiter nawet po konsultacji ze swoim asystentem nie zmienił zdania.
- Faul był, tego nie da się ukryć, ale na pewno nie w polu karnym - wspomina tę sytuację "Maro". - Mocno się zdziwiłem decyzją arbitra.
Ostatecznie wodzisławskiej drużynie do utrzymania zabrakło dwóch punktów. Może akurat tych dwóch punktów zabranych przez sędziego Stefańskiego w meczu z Jagiellonią.
- Nie łączyłbym tych dwóch spraw - uważa szef polskich sędziów. - Błędy się zdarzały i pewnie jeszcze się będą zdarzać. Naszym celem jednak jest aby było ich jak najmniej. Być może sytuacja poprawi się po wprowadzeniu sędziów bramkowych. Mamy za sobą już pierwsze próby, staram się przekonać prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, aby od wiosny stało się już regułą, że mecze prowadzić będzie sześciu sędziów. W UEFA nie ma już od tego odwrotu.
Daniel Stefański jest jednym z siedmiu zawodowych sędziów głównych, którzy podpisali przed sezonem kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Średnia miesięczna płaca brutto wynosi około 12 tysięcy złotych. Do tego dochodzi dieta w wysokości 1600-1700 złotych (amatorzy dostają 3.600 złotych). Na tym jednak nie koniec. - Został stworzony system premiowania - tłumaczy Przesmycki. - Jeśli arbiter "zaliczy" 21 spotkań może liczyć na zakończenie sezonu na premię - dodaje.
Czy Stefański znajdzie się na liście sędziów niechcianych w Bielsku-Białej? Taką listą miała już Polonia Warszawa, Wisła Kraków, Legia Warszawa, a ostatnio Lechia Gdańsk, która nie chce sędziego Roberta Małka.
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?