Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie - Wisła Kraków 0:3. Przykry rekord frekwencji. Górale zostają w pierwszej lidze

Przemysław Drewniak
Przemysław Drewniak
Stadion Miejski w Bielsku-Białej wypełnił się niemal do ostatniego miejsca, ale gospodarze nie będą wspominać dobrze meczu z Wisłą.
Stadion Miejski w Bielsku-Białej wypełnił się niemal do ostatniego miejsca, ale gospodarze nie będą wspominać dobrze meczu z Wisłą. S. Jaszczurowski / TS Podbeskidzie
W sobotnim meczu 32. kolejki Fortuna 1. Ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała przegrało u siebie z Wisłą Kraków 0-3. Spotkanie obejrzało 13 800 widzów, co jest nowym rekordem frekwencji Stadionu Miejskiego w Bielsku-Białej.

Już przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że sobotni mecz przejdzie do historii, bo Stadion Miejski w Bielsku-Białej bardzo rzadko wypełnia się niemal do ostatniego miejsca. Dotychczasowy rekord frekwencji obiektu przy Rychlińskiego - 13 745 widzów - padł podczas meczu reprezentacji młodzieżowych Polski i Anglii. Spośród spotkań Podbeskidzia najwięcej, prawie dwanaście tysięcy kibiców, przyciągnęło starcie z GKS-em Katowice w listopadzie 2018 roku. Najmłodsi fani Górali nie mogli zatem pamiętać widoku wypełnionego stadionu swojej drużyny - aż do soboty, gdy na krzesełkach zasiadło 13 800 osób.

Pod wrażeniem otoczki widowiska był Kamil Biliński. - Odkąd tutaj jestem, takiej atmosfery na trybunach jeszcze nie było. Czuło się dziś klimat Ekstraklasy. Brakuje nam, by takich meczów było więcej, by ten klub był w najwyższej lidze i mógł częściej mierzyć się z takimi firmami jak Wisła - podkreślił napastnik Podbeskidzia.

Niespełna cztery tysiące kibiców przyjechały z Krakowa, a czerwona fala wypełniła trybunę za jedną z bramek. Ogłuszający i doskonale zorganizowany doping przyjezdnych zmobilizował Białą Gwiazdę do udanego początku - to goście przeważali w pierwszym kwadransie, przesiadując z piłką na połowie bielszczan. Mimo kilku niezłych akcji nie zdołali jednak zmusić bramkarza Matveia Igonena do dużego wysiłku.

Podbeskidzie zdobyło bramkę już po pierwszym udanym kontrataku. Efektownym strzałem od poprzeczki popisał się Biliński, który po miesiącu przerwy wrócił do wyjściowego składu, ale jego radość szybko zakłócił niepokój związany z analizą VAR. Po długiej weryfikacji sędzia anulował gola, dopatrując się zagrania ręką.

Od tej pory pojedynek się wyrównał - obie strony chciały grać otwarcie, wymieniając dużą liczbę podań, co owocowało ciekawymi akcjami i okazjami pod obiema bramkami. Do szatni z przewagą zeszła jednak Wisła. W doliczonym czasie gry rzut rożny przyniósł ogromne zamieszanie, a w nim najlepiej odnalazł się Dawid Szot, który z bliska wpakował piłkę do siatki.

Podbeskidzie straciło tym samym bramkę w ósmym kolejnym meczu, co jest najdłuższą taką serią od spadku z Ekstraklasy w 2021 roku i jedną z najdłuższych w historii klubu. Co gorsza, Górale wpuszczali więcej niż jednego gola w trzech z czterech ostatnich spotkań, i nie inaczej było w rywalizacji z Wisłą - już kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy Angel Rodado wygrał w polu karnym pojedynek z Mateuszem Wypychem i z ostrego kąta pokonał Igonena.

Za sprawą hiszpańskiego napastnika wiślacka fiesta w Bielsku-Białej rozgorzała na dobre. W 70. minucie Rodado zabawił się obrońcami gospodarzy i ustalił wynik meczu, który był dla Podbeskidzia nieco krzywdzący. Z przebiegu gry przewaga Białej Gwiazdy nie była aż tak duża, ale zdecydowały indywidualne umiejętności - pod tym względem goście byli lepsi w każdej formacji. Na "deser" w końcówce na murawie po długiej przerwie pojawił się Jakub Błaszczykowski, wzbudzając ogromny aplauz kibiców spod Wawelu. - Jego powrót to dla nas ważne wydarzenie. Kuba ostatnio mocno pracuje, pokazuje swoją jakość na treningach i mam nadzieję, że jeszcze nam w tym sezonie pomoże - mówił trener Radosław Sobolewski.

Dzięki wygranej pod Klimczokiem Wisła wciąż liczy się w walce o bezpośredni awans do Ekstraklasy, zaś Podbeskidzie ma już tylko iluzoryczne szanse na udział w barażach. Choć do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze dwie kolejki, to w Bielsku-Białej rozpoczęły się już przygotowania do następnego sezonu. Wkrótce z posadą dyrektora sportowego prawdopodobnie pożegna się Łukasz Piworowicz, a najbliższe tygodnie powinny wyjaśnić przyszłość trenera Dariusza Żurawia.

- Obiecujemy, że dwóch ostatnich meczach damy z siebie wszystko, by dostarczyć naszym kibicom jeszcze trochę radości. Liczyliśmy w tym sezonie na dużo więcej, ale wiele czynników złożyło się na to, że czołowa szóstka nie jest w naszym zasięgu - podsumował Biliński.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 0:3
Dawid Szot 45+2', Ángel Rodado 53', 70'

Podbeskidzie: Matvei Igonen - Jeppe Simonsen (59' Emre Çeltik), Ezequiel Bonifacio, Mateusz Wypych, Iwajło Markow, Florian Hartherz - Maksymilian Sitek, Marcel Misztal (71' Jakub Bieroński), Michał Janota, Joan Román - Kamil Biliński.

Wisła: Mikołaj Biegański - Bartosz Jaroch, Igor Łasicki, Boris Moltenis, Dawid Szot - Miki Villar, Kacper Duda (83' Jakub Błaszczykowski), Tachi (76' Vullnet Basha), James Igbekeme (62' Igor Sapała), Momo Cissé (62' Mateusz Młyński) - Ángel Rodado (83' Sergio Benito).

Żółte kartki: Wypych, Misztal - Tachi, Jaroch.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 13 800.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera