Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant napadł na kantor. Mieszkańcy: Sąsiad stał się bandytą [REPORTAŻ]

Karol Świerkot
Piotr S. pracował na tym posterunku policji
Piotr S. pracował na tym posterunku policji Arkadiusz Ławrywianiec
Zarzut rozboju z użyciem broni usłyszał 40-letni policjant Piotr S., który niespełna tydzień temu, wraz z dwoma kompanami, napadł na kantor w Dobrodzieniu na Opolszczyźnie, brutalnie pobił kasjerkę, po czym usiłował uciec przed policyjnym pościgiem. Koledzy i mieszkańcy tylko Dziennikowi Zachodniemu mówią, jakim naprawdę jest człowiekiem.

Początkowe doniesienia mówiły o dwóch sprawcach napadu. Śledczy ustalili jednak, że trzeci z napastników - Jarosław P. - stał na czatach. - Mężczyzna ten również usłyszał zarzut udziału w rozboju z użyciem broni - powiedziała wczoraj rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka.

Prokuratura zapowiedziała, że zarówno w przypadku policjanta, który podczas napadu posłużył się bronią służbową, jak i trzeciego ze sprawców Jarosława P., złożony zostanie wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. W piątek zapadła decyzja o trzech miesiącach aresztu dla 22-letniego Macieja T., drugiego z bandytów.

Koledzy Piotra S. na posterunku w Kaletach nie chcieli komentować zachowania kolegi, który we wrześniu miał przejść na emeryturę. Natomiast w Hadrze, małej miejscowości koło Lublińca, mieszkańcy nie potrafią uwierzyć, że ich sąsiad z policjanta stał się bandytą. Bo tak dzisiaj mówi się o Piotrze S.

- Nie wiem, co nim mogło kierować, dlatego staram się go nie osądzać - mówi ekspedientka w jednym ze sklepów spożywczych w Boronowie, miejscowości, z której pochodzi Piotr S.

- To był dobry chłop, nigdy nic do niego nie miałem, jesteśmy rówieśnikami - wtrąca pan Włodzimierz. - Nie byliśmy kolegami, ale cześć sobie mówiliśmy. Nie sądziłem, że jest zdolny do skoku na kantor - dodaje.

Podobne głosy można usłyszeć w Hadrze. To tutaj kilka lat temu Piotr S. się przeprowadził z Boronowa do nowego domu.

Jednak żaden z naszych rozmówców nie chciał podać swojego nazwiska. - Hadra to małe społeczeństwo i wszyscy się znają - tłumaczyli nam mieszkańcy.

- Zastanawiamy się, co musiało się stać w życiu tej rodziny, że Piotr posunął się do takiego czynu - mówi pani Wanda z Hadry. - On był bardzo w porządku. Cała rodzina była bardzo fajna - dodaje.

- To byli towarzyscy ludzie, on lubił żartować. Taki strasznie pogodny facet. Moje dzieci chodzą do jednej klasy razem z ich dziećmi. Dlatego się znamy, ale nie chcę wypytywać, co się stało - dodaje pani Helena, również mieszkanka Hadry.

Nikt w tej małej miejscowości nie słyszał o awanturach czy agresywnym zachowaniu Piotra S. Zaufanie wzbudzał m.in. tym, że był policjantem. - Nie słyszałam o żadnych problemach w jego rodzinie, chociaż teraz nie wiem, z czego będą żyć - zastanawia się pani Helena.

Jak ustaliliśmy, żona Piotra S. nie pracuje, wychowuje dwójkę dzieci: 12-letnią córkę i 6-letniego syna.
- Kiedyś prowadziła kawiarnię w budynku OSP, ale od lat lokal jest zamknięty - dodaje pani Helena.

Zarówno w Boronowie, jak i w Hadrze, mieszkańcy są zgodni, że policjant największą krzywdę wyrządził rodzinie.
- On pójdzie do więzienia, a rodzina będzie musiała z tym żyć - dodaje ekspedientka w sklepie spożywczym w Boronowie. -

Jak się mają czuć jego rodzice, którzy ciągle żyją i tutaj mieszkają - pyta.
- To teraz na jego rodzinę ludzie będą krzywo patrzeć, chociaż to nie oni przecież zawinili - dodaje pan Włodzimierz.

- Przecież jeśli on dostanie na przykład 15 lat, to jak wyjdzie, jego córka będzie już 27-letnią kobietą. Nawet nie pozna ojca - mówią w Hadrze.

O tym, jaką rzeczywiście karę otrzyma Piotr S., zadecyduje sąd. Na razie śląski komendant wojewódzki już w ubiegłym tygodniu polecił wszcząć postępowanie dyscyplinarne przeciwko funkcjonariuszowi Piotrowi S. i zawiesił go w służbie na trzy miesiące.

- Okres zawieszenia może być oczywiście przedłużony - powiedział nam rzecznik śląskiej policji, podinsp. Andrzej Gąska. PAP

Z bronią w ręku

Do napadu na kantor w Dobrodzieniu na Opolszczyźnie doszło w środę, 22 sierpnia.
Do lokalu przy ul. Lublinieckiej wtargnęli dwaj mężczyźni w kaskach motocyklowych. Najpierw pistoletem sterroryzowali, a następnie brutalnie pobili 47-letnią pracownicę placówki i skradli pieniądze. Odjeżdżając jeden z napastników skierował broń w kierunku interweniującego policjanta. Ponieważ napastnicy nie zatrzymali się na jego wezwanie, ten oddał strzał ostrzegawczy, a następnie w kierunku napastników. Uciekający motocyklem sprawcy stracili panowanie nad pojazdem na łuku drogi i wpadli do rowu. Trafili do szpitali w Częstochowie i w Sosnowcu. Pobitą pracownicę kantoru odwieziono do szpitala w Opolu.


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!