Pracownicy SKOK-u w Ornontowicach odrabiaćją zaległości

W poniedziałek budynek opuściła policja, która skończyła przeprowadzać inwentaryzację. W piątek wyprowadzeni zostali pracownicy ochrony najęci przez zarząd komisaryczny. Sami jego członkowie nie pojawili się tu od tygodnia, czyli od momentu wydania przez Sąd Okręgowy w Katowicach postanowienia o wstrzymaniu uchwały Kasy Krajowej o jego powołaniu.

- Kopernik jest wreszcie całkiem nasz - mówi Antoni Stadnicki, prezes przywróconego zarządu. - Od poniedziałku przychodzimy normalnie do pracy i działamy jako legalny zarząd. Na razie jednak nie możemy się zajmować bieżącymi sprawami. Wpierw musimy ogarnąć sytuację i nadrobić wszystkie zaległości, które powstały w ostatnim czasie.

Zaległości pochodzą sprzed niemal miesiąca, kiedy to cały sprzęt teleinformatyczny został z polecenia zarządu komisarycznego wywieziony z ornontowickiej centrali do Łodzi. Do dziś Kopernik jest pozbawiony internetu i łączności telefonicznej. Nad jej przywróceniem pracują informatycy.

- Jednocześnie walczymy o to, żeby wróciła do nas cała serwerownia, czyli wywiezione na początku kwietnia komputery i pozostały sprzęt - wyjaśnia Aleksander Kiebel, kierownik działu marketingu. - Do tego po inwentaryzacji okazało się, że brakuje także części dokumentacji księgowej i dokumentów kadrowych, co znaczy, że pracownicze CV, certyfikaty, a nawet wyniki badań poniewierają się gdzieś w Łodzi. Część naszych pracowników jest tam teraz i stara się wszystko odzyskać w asyście prokuratora.
Zaznacza także, że 66 zwolnionych przez komisarza nielegalnie pracowników wróci do pracy, jak tylko zostaną sfinalizowane wszystkie formalności.

Najwięcej jednak pracy czeka nowy-stary zarząd Kopernika przy odzyskiwaniu zaufania klientów. Nieoficjalnie ocenia się, że wycofane zostały depozyty na milion zł.